3/23/2017 03:09:00 PM

Dzieci poszły do Polski

Dzieci poszły do Polski
CHU SANG-MI

Koreańska aktorka, a od niedawna również reżyser. Do tej pory nakręciła trzy filmy krótkometrażowe, obecnie kończy prace nad filmem dokumentalnym na temat ośrodka dla północnokoreańskich sierot wojennych, działającego w latach 50-tych w Płakowicach (obecnie dzielnica Lwówka Śląskiego) niedaleko Wrocławia. W planach ma również film fabularny na ten temat.


Dzień dobry. Chcę zacząć od pytania skąd dowiedziałaś się o północnokoreańskich sierotach w Polsce i dlaczego zainteresował Cię ten temat? Od czego się zaczęło?

Wcześniej nakręciłam trzy filmy krótkometrażowe i od jakiegoś czasu szukałam tematu na film pełnometrażowy. Przypadkowo trafiłam na artykuł znajomego dziennikarza na ten temat. Dowiedziałam się wtedy, że polska dziennikarka radiowa- Jolanta Krysowata napisała książkę, połączenie fikcji i reportażu, na temat życia północnokoreańskich sierot w Polsce w latach 50-tych.

Później spotkałam również profesor Choi Sung Eun z Wydziału Polonistyki na Hankuk University of Foreign Studies, która miała w planach przetłumaczenie tej książki. Gdy Koreę odwiedził prezydent Bronisław Komorowski i spotkał się z prezydent Park Geun Hye, profesor Choi pracowała jako tłumacz i wspomniała prezydentowi o swoich planach. Okazało się, że matka prezydenta Komorowskiego uczyła muzyki północnokoreańskie dzieci.

Wracając do mnie, zawsze byłam zainteresowana tematem Korei Północnej oraz dorastaniem dzieci. Pomyślałam, że obie te rzeczy mogę połączyć w tej historii.

Jestem przekonana, że uda mi się w tym filmie zawrzeć również temat reunifikacji Korei oraz globalnego problemu uchodźców. Dzięki tej historii o miłości, uda się pokonać różnice pomiędzy kulturą Wschodu i Zachodu, różnice etniczne, kulturowe i ideologiczne.

Kilka lat temu Jolanta Krysowata nagrała audycje radiowe, nakręciła film dokumentalny „Kim Ki Dok”, oraz wydała książkę „Skrzydło anioła” właśnie o tych wydarzeniach. Mimo to temat nadal jest słabo znany w Polsce. Czy w Korei Południowej ktokolwiek słyszał o tej historii?

W Korei Południowej praktycznie nikt nie słyszał o tej historii. Zastanawiam się jakie będą w związku z tym reakcje widzów, kiedy dowiedzą się, że to prawdziwa historia północno, a nie południowokoreańskich sierot.

Czasy się zmieniają i wydaje mi się, że stoimy na progu do zjednoczenia Korei. W Korei Południowej żyje obecnie ponad 30.000 uciekinierów, ale wskaźnik samobójstw wśród nich jest niepokojąco wysoki. To rzeczywistość o której nie wiemy, ludzi którzy żyją tuż obok nas. Jeżeli nastąpi zjednoczenie to co powinniśmy zrobić z 25 milionami Koreańczyków z Północy? Myślę, że to czas kiedy powinniśmy się nad tym poważnie zastanowić i mam nadzieję, że mój film będzie jednym z głosów w tej sprawie. Będzie zadawał pytania...

Jaki tytuł będzie miał twój film i dlaczego?

„Dzieci poszły do Polski” - ponieważ ta historia jest nieznana w Korei, już w tytule chcę zawrzeć część informacji. Słowa polski czy Polska, są dla Koreańczyków dziwne i obce, więc i tak tytuł filmu będzie dla nich bardzo zagadkowy.

cr: www.koreaherald.com. Od lewej: Pierwszy Sekretarz i Konsul Maksymilian Zych, reżyser Chu Sang-mi, Ambasador Polski w Korei Południowej Krzysztof Ignacy Majka oraz jego żona Zofia Majka, Sekretarz Kim Soo-hyung. Po seansie filmu "Kim Ki Dok" w Seoul Museum of History.

Czy w filmie poruszysz jakieś nowe wątki lub tematy, o których jeszcze nie słyszeliśmy? Może dotarłaś do jakiś nowych informacji?

Przede wszystkim pracuję nad tą historią dwutorowo: najprawdopodobniej w przyszłym roku rozpocznę prace nad filmem fabularnym, a obecnie pracuję nad filmem dokumentalnym, do którego materiały zbieraliśmy w październiku zeszłego roku w Polsce.

Film fabularny będzie fikcją, ale oczywiście bazującą na prawdziwej historii. Odpowiedzi na wszystkie historyczne pytania będą natomiast zawarte w filmie dokumentalnym. Aktorzy, którzy zostali wybrani do filmu fabularnego pojawią się również w filmie dokumentalnym.

W castingu który przeprowadzałam brali udział uciekinierzy z Korei Północnej. Lee Song, dziecko z Korei Północnej, to główny bohater filmu dokumentalnego. Film będzie w pewnym stopniu filmem drogi, który pokazuje historię północnokoreańskich sierot Wojny Koreańskiej i równocześnie cierpienia współczesnych uciekinierów z Korei Północnej. Przez tę podróż Lee stanie naprzeciw swoich problemów. Dziecko Korei Północnej, które leczy swoje  rany i odzyskuje spokój ducha dzięki historii o wielkiej miłości polskich nauczycieli. Konfrontuje się z własnymi problemami i poszukiwaniem tożsamości.

Zbierałaś materiały w Polsce, poznałaś kilku żyjących uczestników tych wydarzeń, co o nich myślisz? Byli tacy jak oczekiwałaś, czy rozmawiając z nimi inaczej spojrzałaś na całą sprawę?

Z różnych powodów nie udało mi się spotkać ze wszystkimi, ale rozmawiałam z kilkoma ważnymi dla tej historii osobami. W pamięci zapadł mi szczególnie wywiad z Panem Józefem Borowcem, który powiedział, że „Wiedzieliśmy kim są te dzieci i byliśmy pod wrażeniem, że nie mówią do nas nauczycielu czy wujku, ale po prostu tato i mamo.”

Polacy pracujący w ośrodku to byli ludzie skierowani tam przez system komunistyczny, to był ich obowiązek, ale mimo to stali się dla tych dzieci rodzicami. Po 6 latach nadal płakali i tęsknili za dziećmi, które zostały odesłane do Korei Północnej i o których nawet nie wiedzieli czy nadal żyją. To właśnie jeden z tematów tego filmu- jak bardzo niezwykła potrafi być miłość.

Spotkałam ludzi, którzy w dzieciństwie czy wczesnej dorosłości przeżyli wojnę i znają jej okrucieństwo. Rany zadane koreańskim dzieciom raniły również ich, rozumieli ich ból.

cr: news.chosun.com

To zaskakująca historia, pełna emocji, poruszająca serca. Dzieci i ich nauczycieli połączyła miłość, stworzyli razem namiastkę domu. Myślisz, że takie porozumienie było możliwe przez podobne przeżycia i traumy? (Wojna Koreańska  i Druga Wojna Światowa, utrata rodzin i domów)

Dziękuję za to pytanie. Właśnie o to chodzi, ich rany stworzyły z nich rodzinę. Jeden z fragmentów filmu to właśnie „czas ran”.

Są różne rodzaje okaleczenia, można być w równiej mierze okaleczonym fizycznie przez ludzi oraz psychicznie przez swoje doświadczenia (sieroty wojenne i uchodźcy uciekający przed ISIS)

Zdolność do empatii leczy poranione dusze. To wybór każdego z nas! Polacy zdecydowali się pomóc innym. Niestety wydaje mi się, że Koreańczycy nadal nienawidzą się nawzajem przez ból spowodowany Wojną Koreańską.

Po tylu latach od polskiego filmu, w końcu będziemy mieli okazję zapoznać się z tą historią opowiedzianą z koreańskiej perspektywy. Spodziewam się innego spojrzenia na temat, może odrobinę innej wrażliwości i uwypuklenia innych aspektów?

To będzie film z wieloma nawiązaniami do ponownego zjednoczenia Korei, ale będzie również zadawał pytania o fale nacjonalizmu i ekskluzywizm w Europie i Stanach Zjednoczonych.

Wiem, że różni nas kultura, religia i wartości, ale porzucone dzieci, niewinne i cierpiące tylko z powodu swoich narodzin zawsze cierpią podobnie. Politycy zajmują się polityką, ale uważam, że twórcy również powinni głośno mówić o takich sprawach i stać się głosem pamięci, obudzić sumienia.

Każdy z nas ma swój wewnętrzny kompas sumienia. Jego esencją jest chyba macierzyństwo, tak silne uczucie, że przezwycięża wszystko inne. Powinniśmy je odnaleźć i to właśnie chcę przekazać przez moją pracę.

Dla kogo jest Twój film?

Dla zmęczonych konkurencją i wiecznym dążeniem do sukcesu Koreańczyków, którzy pragną coś zmienić.

Na jakim etapie jest teraz produkcja?

Teraz jestem na etapie kończenia montażu. Film dokumentalny powinien pojawić się w kinach w lecie.

Równolegle pracuję nad filmem fabularnym, ale wymaga to dużo wysiłku. Samo zdobycie funduszy, budżet będzie  wynosił  około  5 milionów dolarów, do tego praca nad scenariuszem. Konieczny jest research w Polsce, dlatego wkrótce planuję kolejną wizytę, w tym lub na początku przyszłego roku, w celu zebrania reszty informacji.

cr: www.koreaherald.com. Zdjęcia wychowanków ośrodka.

W związku z filmem fabularnym robiłaś również przesłuchania północnokoreańskiej młodzieży. Opowiesz nam o tym coś więcej?

W filmie pojawia się wiele dzieci (w wieku od 4 do 18 lat) dlatego szukałam wielu aktorów, zarówno z Korei Południowej jak i Północnej. Zaczęłam od przesłuchań dzieci z Korei Północnej, których było ponad dwadzieścioro, ale wciąż szukamy. To film oparty na faktach, więc zależy mi na możliwie największym autentyzmie. Chciałabym uchwycić unikatowość dzieci z Korei Północnej, różnice w wyglądzie i języku.

Po zakończeniu castingów mam w planach miesięczny obóz treningowy dla aktorów. Dzieci z Korei Północnej będą uczyły te z Korei Południowej zachowań i dialektu północnokoreańskiego, tak by stało się to dla nich naturalne.

Film będzie wyświetlany w Korei, ale mamy również nadzieję, że pojawi się na jakiś festiwalach w Polsce?

Oczywiście. Chcę żeby film był dostępny również w Polsce, dlatego współpracuję w tej sprawie z Polską  Ambasadą.

Dziękujemy za wywiad i mamy nadzieję wkrótce zobaczyć Cię w Polsce.

Dziękuję bardzo!

3/11/2017 06:40:00 AM

Polska w Korei Południowej

Polska w Korei Południowej
Zastanawialiście się kiedyś ile Polski da się znaleźć w Korei Południowej? O dziwno mimo dzielących nas kilometrów trochę jej tu jest. Na początek kilka faktów.

Pierwszymi Polakami, którzy pojawili się na Półwyspie Koreańskim pod koniec XIX wieku i opisali swoje doświadczenia byli naukowcy-podróżnicy Jan Kalinowski i Władysław Kotowicz. Pierwszym pisarzem był natomiast Wacław Sieroszewski (o jego książce "Korea- klucz Dalekiego Wschodu" wspominałyśmy TUTAJ).

Stosunki dyplomatyczne z Koreą Południową nawiązaliśmy dopiero 28 lat temu, czyli w 1989 roku. W Polsce upadł komunizm, więc wcześniej dość ścisłe relacje z Koreą Północną się ochłodziły, a te z Koreą Południową zaczęły kiełkować. Obecnie w Polsce ma siedziby kilkanaście koreańskich firm, a eksport pomiędzy krajami rośnie. Poza tym w Seulu działa prężny wydział polonistyki, największy w Azji pod względem liczby studentów (nasz wywiad z jego studentem przeczytacie TUTAJ).

Miałyśmy okazję odwiedzić uczelnię i uczestniczyć w zajęciach z kultury Polski. Studenci przygotowali prezentacje i... zaskoczyli nas. Ich wiedza na temat polskiego malarstwa była imponująca (muszę z ubolewaniem przyznać, że nie znałam wszystkich artystów, o których wspominali). Poza tym naprawdę dobrze się tam bawiłyśmy. Mimo że studenci pierwszego roku nie byli w stanie płynnie się z nami komunikować, udało nam się „zjednoczyć” testując najlepsze smaki polskiej wódki ;)


Wydział polonistyki znajduje się w sporej odległości od centrum stolicy, ale jeżeli będziecie mieli czas warto tam zajrzeć i odszukać obelisk z kilometrami dzielącymi Polskę i Koreę (dokładnie 7736km). Inny „polski znacznik” odnajdziecie również w międzynarodowej dzielnicy Seulu- Itaewon. Po wyjściu z metra patrzcie uważnie pod nogi, a bez problemu traficie na płytę z mapą Polski i przywitaniem.


Na drugim końcu kraju, w Busanie, czekają za to inne płyty. W alei gwiazd swoje odciski dłoni zostawili Agnieszka Holland i Krzysztof Zanussi, którzy odwiedzili miasto przy okazji Busan International Film Festival (więcej o wizycie na festiwalu).

Dorota Kędzierzawska, Agnieszka Holland i Krzysztof Zanussi. cr: Adam Mickiewicz Institute

Na szczęście chodniki to nie jedyne miejsca z polskimi akcentami. Od czasu do czasu w sklepach można trafić na przykład na polskie piwo, ciastka, czy sok z aronii. Wśród Koreańczyków dobrą renomę ma również ziaja. Kosmetyki tej firmy są wręcz rozchwytywane przez Koreanki, co na początku dziwi, biorąc pod uwagę jak wielki jest rynek kosmetyczny Kraju Porannego Spokoju i że to właśnie koreańskie kosmetyki robią się popularne w Polsce.

Zabójcze ceny Łomży, 3000 wonów to ponad 10zł!

Nie można zapomnieć o ceramice z Bolesławca, która w zaskakujący wręcz sposób jest przez Koreańczyków lubiana. W całym kraju jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy specjalizujące się w sprzedaży polskiej ceramiki, tylko w Seulu jest ich kilka, a popyt jest na tyle duży, że na dostawy towaru trzeba czekać miesiącami. Zaczęły się już nawet pojawiać chińskie podróbki!


W koreańskiej telewizji swego czasu wyświetlano nawet program o Manufakturze w Bolesławcu


Znaki, jedzenie, ceramika...ale chyba najważniejsi są ludzie. Nie zapominajmy o koreańskiej Polonii. Nie jest ona zbyt liczna- w Ambasadzie Polski w Korei Południowej jest zarejestrowanych około 150 osób, ale trzeba też doliczyć studentów czy ludzi przyjeżdżających tu do pracy na krótszy okres czasu, więc jest to liczba dość płynna. Ambasada co roku organizuje kilka imprez okolicznościowych (w zeszłym roku po raz pierwszy "Dzień Polski w Seulu"), a w części z nich biorą udział działający na terenie Korei polscy księża Pallotyni.

Warto również wspomnieć o programie telewizyjnym "Non-Summit" (비정상회담), w którym przedstawiciele różnych krajów świata dyskutują na temat kultury i polityki. Przez pewien czas jego panelistą był Przemysław Krompiec, dzięki któremu Koreańczycy dowiedzieli się czegoś więcej o naszym kraju. 


To nie jedyny polski akcent w telewizji. W innym popularnym show "Please Take Care of My Refrigerator" (냉장고를 부탁해) jednym z uczestników jest polsko-bułgarski kucharz Mihal Ashminov, który zadziwiał gości na przykład polskimi zrazami (które dały mu zwycięstwo w programie!). Poza telewizją prowadzi on również bułgarską restaurację Zelen w Itaewon i jeżeli chcecie zjeść polską kuchnię w Seulu to warto o niej pamiętać. W Korei niestety nie ma ani jednej polskiej restauracji, na szczęście w Zelenie od czasu do czasu organizowane są dni polskie.



Poza wyżej wymienionymi w telewizji pojawiają się okazjonalnie inne polskie akcenty jak na przykład odcinek o wizycie u żony Polskiego Ambasadora, czy program podróżniczy. W dramach czasami powiewają polskie flagi, a w jednym z seriali piosenką, przy której się bawiono była "Bania u Cygana" ;)



Nie można zapomnieć o działalności Instytutu Adama Mickiewicza, który intensywnie promuje polską kulturę za granicą. Co roku w Korei odbywa się co najmniej kilka polskich wydarzeń- od wystaw w muzeach, przez koncerty czy przedstawienia teatralne. Zdecydowanie warto śledzić działalność instytutu, o tym co robi w Korei przeczytacie TUTAJ.

Wystawa "Eye on Poland" w Seulu w 2015 roku, cr: http://www.eyeonpoland.eu/

Koreańczycy czytają również polską literaturę- Wisława Szymborska, Henryk Sienkiewicz, Zbigniew Herbert, to tylko kilku z dostępnych w języku koreańskim autorów, a ich liczba rośnie (wydano również polską książkę kucharską!). Podobnie jest z muzyką, w większości są to artyści jazzowi, ale od 2015 roku i zwycięstwa Cho Seong-Jin w Konkursie Chopinowskim płyty z nagraniami utworów Fryderyka Chopina wyprzedają się jak świeże bułeczki.




Jak widać Polska w Korei jest, mimo że nie w oszałamiających ilościach. Koncerty, wystawy, sklepy... mamy nadzieję, że będzie ich coraz więcej i już niedługo zjemy obiad w polskiej restauracji w Seulu. Wciąż tropimy polskie ślady, więc jeżeli o jakiś słyszeliście to dajcie znać ;)
Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger