SINA HYUNJU NAM:
Artystka sama siebie określająca jako "muzyczny podróżnik".
Śpiewa po koreańsku, angielsku, francusku, a nawet portugalsku.
Żyje muzyką i kocha to co robi.
Facebook: Sina
Cześć! Powiedz nam kilka słów o sobie.
Cześć, miło mi Was poznać. Nazywam się Sina Hyunju Nam. Jestem koreańską piosenkarką mieszkającą w Seulu i Paryżu. Często opisuję siebie jako "muzycznego podróżnika". Jestem głównie wokalistką, ale gram również na kilku instrumentach. Dzięki swojemu głosowi mogę realizować moją pasję do muzyki, podróży, poznawania nowych, interesujących ludzi, doświadczać innych kultur, a także tworzyć nowe piosenki, które mam nadzieję podobają się publiczności.
Występujesz w SinaKwon Trio, możesz opowiedzieć nam coś więcej o tym projekcie?
W 2007 roku miałam szczęście spotkać w Paryżu niesamowitego francuskiego gitarzystę Kowana. Od pierwszej wspólnej próby wiemy, że nasze indywidualne zdolności (jego gitara i mój głos) są idealne dopasowanie. Na początku, byliśmy duetem SinaKowan z wokalem i gitarą. Zaczęliśmy występować z francuskimi standardami i wkrótce zaaranżowaliśmy koreańską muzykę tradycyjną w rytmach Jazz-Folk. Naprawdę podobała nam się praca nad tym projektem i otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii. Później rozpoczęliśmy prace nad nowym albumem "So Nice", z moimi autorskimi kompozycjami. To był ten moment, kiedy zaprosiliśmy do współpracy Laurenta Couduriera jako trzeciego członka zespołu, to naprawdę znakomity perkusista i dopełnił nasze brzmienie.
Jak sklasyfikowałabyś muzykę, którą wykonujesz? To jazz, pop, bossanova?
Moja muzyka to mieszkanka bardzo wielu gatunków i wszystkich moich muzycznych doświadczeń. Jest rock, folk, jazz, bossanova, pop, wydaje mi się, że dobrze brzmią razem wymieszane w akustycznej wersji. Tak naprawdę nie da się przypisać naszej muzyki do jednej konkretnej kategorii, ale gdybym miała ją jakoś nazwać powiedziałabym, że to głównie "pop-jazz".
![]() |
kadr z teledysku "Mon Prince Diable" |
Inspiracja pochodzi z doświadczeń życiowych, na przykład: miłość, radość, marzenia, inni ludzie w naszym życiu, smutek, śmierć, itp. Idąc przez życie doświadczamy wzlotów i upadków, a to w każdym z nas zostawia ślad. Staram się wyrazić poprzez muzykę te emocje i wrażenia. Podczas gdy większość moich piosenek jest optymistyczna i pozytywna, wiele z nich powstaje inspirowanych smutnymi doświadczeniami. Niezależnie od tego jakie to emocje, staram się tworzyć muzykę, którą inni będą nie tylko podziwiać, ale również dostrzegą ukryte w niej uczucia i może porównają je do własnych, podobnych, których doświadczyli.
Możesz nam powiedzieć coś więcej na temat Francji? To dość niespotykane, koreańska piosenkarka śpiewająca po francusku.
Studiowałam filologię francuską na uniwersytecie w Seulu i zawsze byłem pasjonatem muzyki. Po skończeniu uniwersytetu było dla mnie naturalne by przyjechać do Francji, żeby wykorzystać w praktyce zdobytą wiedzę i połączyć to z moją muzyczną pasją. Mam same dobre wspomnienia z pobytu we Francji, zawsze miałam szczęście do poznawania miłych ludzi, gdy śpiewałam we Francji publiczność zawsze oczekiwała moich występów z miłością i ciekawością. To naprawdę mnie uszczęśliwiało.
Poza piosenkami w języku francuskim śpiewasz również po koreańsku, między innymi własne interpretacje piosenek ludowych.
Tak. "Korean Music Jazz-Folk" to mój pierwszy album. Na drugiej płycie śpiewałam w trzech językach (koreański, francuski i angielski), trzeci album jest już w 100% śpiewany w języku francuskim. Śpiewam również dużo po portugalsku, ale jako Koreanka jestem dumna, że zaczęłam moją karierę od zaprezentowania piękna muzyki koreańskiej.
Łatwiej jest Ci śpiewać po koreańsku czy po francusku?
Oczywiście w języku koreańskim, to mój język ojczysty. Potrzebuję więcej czasu na naukę piosenek francuskich, ale i tak je kocham.
Do kogo kierujesz swoją twórczość?
Myślę, że skoro moja muzyka daje mi satysfakcję, uszczęśliwia mnie i leczy, podobnie może działać na innych. Tworzę przede wszystkim dla siebie, ale mam nadzieję, że wszyscy mogą z niej czerpać radość.
Masz jakiś idoli, artystów których podziwiasz?
Lista byłaby bardzo długa, ale ostatnio Tom Jobim oraz Vinicius de Moraes.
Co uważasz za swój największy sukces?
Życie muzyką. To nie było łatwe i zajęło mi bardzo dużo czasu.
Zawsze się denerwuję przed koncertami i właśnie z tego powodu występuję, to sprawia, że czuję, że żyję. Radzę sobie ze stresem koncentrując się na nim i wyobrażając sobie występ. Powtarzam, powtarzam i powtarzam w głowie występ aby się do niego przygotować.
Pamiętasz swój pierwszy występ?
Tak, miałam 19 lat i śpiewałam wtedy w zespole rockowym. Skakałam, biegałam, ślizgałam się na kolanach po scenie. Nie czułam stresu, po prostu cieszyłam się występem, wtedy byłam dużo bardziej odważna.
Gdzie się widzisz za kolejnych kilka lat, jakie są twoje plany i marzenia?
Kontynuacja. Chcę kontynuować muzyczną podróż. Będę szczęśliwa jeżeli uda mi się współpracować z wieloma różnymi artystami, tworzyć nowe utwory, dawać koncerty, poznawać nową publiczność. Już żyję moim marzeniem, więc po prostu chcę dalej kontynuować ten wspaniały sen.
Bardzo dziękujemy za poświęcony czas.
Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz