Od poprzedniej części minęło już na pewno ponad pół roku. Nie powiem abym jakoś specjalnie się przykładała, a nawet muszę się przyznać, że nie mam silnej woli i wszystkie zmiany tego typu idą mi jak po grudzie, więc żadnej dużej przemiany u mnie nie było. Udało mi się jednak osiągnąć kilka rzeczy, a już na pewno powiększyć swoją wiedzę o "diecie Koreańczyków". Po pierwsze wyrzekam się pojęcia "Dieta Koreańczyków" jako określenia mającego opisać pewien konkretny samodzielnie wybrany styl jedzenia. Dieta 1000 kcal, dieta south beach, montignaca itp., to diety, które ktoś wymyślił czy opracował jako proponowane style jedzenia. To jedz, tego nie jedz, tego tylko trochę, tego z tym nie itp.. Dieta Koreańska to po prostu model jedzenia związany z kulturą, produktami, które w Korei można dostać, tym co rośnie na koreańskich polach i tym jaki sposób je się posiłki. W związku z tym w tym poście opiszę kilka rzeczy, które bezpośrednio wpływają na dietę naszych drogich Koreańczyków.
Rolnictwo
Nie da się ukryć, że napływ ludności wiejskiej do miast znacząco wpływa na zmiany w rolnictwie. Mimo że rąk do pracy ubywa, to dzięki zwiększeniu nakładów produkcji oraz tworzeniu większych gospodarstw, rolnictwo nadal jest ważną gałęzią koreańskiej gospodarki. To co Koreańczycy uprawiali lata temu naturalnie stało się częścią ich tradycyjnej kuchni, więc obecnie podtrzymuje się te same uprawy. Co możemy znaleźć na koreańskich polach? Między innymi: jęczmień, kukurydzę, soję, bataty, ziemniaki, kapustę, rzodkiewkę, cebulę, czosnek. Uprawia się również ryż (64% powierzchni zasiewów), który jest chroniony dzięki zakazowi importu, więc w Korei jemy ryż koreański :) Do tego sadownictwo: głównie jabłka (dużo droższe niż w Polsce) i brzoskwinie. Poza tym rozwinięte jest rybołówstwo, a jeśli chodzi o hodowlę to głównie trzoda chlewna, bydło i drób.
Ważną rolę w koreańskiej diecie i kuchni odgrywają sałaty. BBQ bez sałaty? Nie da się. Słyszałam kiedyś zdanie, że Koreańczycy zawijają mięso we wszystko zielone co da się zerwać. Może coś w tym jest.
Sałata w formie pojedynczych liści nie zrobiła na mnie dużego wrażenia na ulicy czy na bazarach, ale jej obecność w dużym supermarkecie już tak. Specjalne maszyny, które wypuszczają mgiełkę niepozwalającą sałacie uschnąć wyglądają bardzo profesjonalnie i zwracają uwagę na to, że jest to produkt bardzo popularny.
Sklepy/Bazary
Miejsca w których można robić zakupy podzieliłam na kilka rodzajów:
- Bazary i uliczni sprzedawcy
- Wyspecjalizowane sklepiki
- Sklepy typu 7eleven, gs25
- Większe sklepy spożywczo-przemysłowe
- Galerie handlowe
Duże, tradycyjne bazary (np. Dongdaemun market) i małe, wyspecjalizowane sklepiki trzymają się dobrze. Są całe ulice poświęcone konkretnej gałęzi, np. z częściami samochodowymi, używanymi książkami, naszywkami, sprzętem domowym etc.. Idąc wzdłuż takiej ulicy mija się sklepy oferujące tylko rzeczy z jakiejś konkretnej dziedziny. Najbardziej lubię tę ze starymi książkami, które powiązane wstążkami i sznurkami stoją wzdłuż sklepów (okolice bramy Dongdaemun). Co jakiś czas można natknąć się też na większe sklepy spożywczo-przemysłowe, ale jest ich zdecydowanie najmniej. Oczywiście są ogromne kompleksy handlowe, np. seulski Coex, czy mój ulubiony Lotte Fitin, ale pełnią one zupełnie inną rolę niż np. warszawska Arkadia. Coex to bardziej miejsce spotkań z akwarium, kinem, wieloma atrakcjami i głównie sklepami z ubraniami, wyposażeniem domu oraz oczywiście część z restauracjami. Lotte Fitin to też głównie ubrania i całe piętro poświęcone restauracjom. W tego typu miejscach nie ma dużego sklepu spożywczego jak to wygląda w Polsce. Jeśli jest to jakieś małe 7eleven, czyli coś w stylu większego kiosku samoobsługowego, w którym znajdziemy zarówno jedzenie jak i najbardziej potrzebne rzeczy przemysłowe. 7eleven/gs25 to najbardziej rozpowszechniony rodzaj sklepu, z Polskich najbliżej mu do Żabki. Sklepów typu Lidl czy Biedronka praktycznie nie ma.
Na zdjęciu 7eleven i fragment stoiska z gotowym jedzeniem. Kimbap, kimbap,
wszędzie kimbap :d są też ugotowane jajka, corndogi, gotowe sałatki, czy
dania do podgrzania w sklepowej mikrofalówce. Większość sklepów tego
typu ma wydzielone miejsce do jedzenia, punkt z wrzątkiem do zalania
swojej zupki oraz oczywiście szeroki wybór różnych dań.
To co mi się podoba (w Polsce też czasami to widać) to wystawienie dużej części towaru przed sklep. Przychodzisz, wybierasz co chcesz, a do środka wchodzisz tylko żeby zapłacić (i to też nie zawsze jest konieczne). Ten sam klimat jest obecny na bazarach.
Bazary mają jeszcze taką przewagę, że można tam kupić dużo gotowych produktów, tak świeżych, że niektóre są robione na naszych oczach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhroVs7ne5-I5qIhycCsTNjMGrCHaNANRRwEbxsyFLFX7_aRvFyKGkC0qaQW6Z359h42XI6Hevz1afqwvxmWzmWekQZaF8TChyphenhyphen9D_l-3xJBVpb4imQgZEA0dnvxuDYMVHbYq9J28wDZWH9t/s640/DSC_0036.jpg)
Lokalni sprzedawcy i świeże produkty wygrywają w kategorii zakupów do domu. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że duża część Koreańczyków w ogóle w domu nie je, wtedy tańsza opcja to kimbap lub ramyon w 7eleven, droższa to obiad i kolacja w restauracjach (o czym w dalszej części postu).
Gotowanie
Jak myślicie? Jak duża jest różnica między daniami podawanymi w restauracji z kuchnią polską, a tym co gotuje sobie typowa polska rodzina? Szczerze mówiąc wydaje mi się, że dosyć spora. Nie jadamy codziennie schabowego, pierogów czy smalcu, nasze tradycyjne potrawy lądują na stole głównie z okazji świąt. Pytanie pozostaje otwarte bo nie udało mi się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Mam jednak wrażenie, i jest to nie tylko moja obserwacja, że w Korei ta różnica jest mniejsza. Nawet już samo kimchi, które sprawia, że ludzie spotykają się i razem je przygotowują jest tak popularne, że w samolocie do i z Korei dawano je po obiedzie. Przygotowywanie sobie warzyw czy mięsa wydaje się czymś naturalnym, aczkolwiek wśród młodych nie jest już aż tak powszechne. Procent osób jedzących tylko na mieście wzrasta.
Nie wiem czy już pisałam, ale na Instagramie obserwuję kilka Koreanek, których profile są nastawione tylko na dietę. Nawet ich nazwy użytkownika sugerują dietę, mają w sobie słowo "dieter" albo wymarzoną wagę. Co dziewczyny jedzą?
![]() |
cr: dieter_kyong |
![]() |
cr: goguma |
4,5 tys obserwatorów, na zdjęciach tylko jedzenie. Głównie warzywa, sałaty, sporo słodkich ziemniaków i migdałów. Chce schudnąć do 43 kg (waży 50, ma 160 cm wzrostu).
![]() |
cr: jojo |
Moja ulubiona :) Ładne zdjęcia, koreańskie tradycyjne potrawy, dużo warzyw (mniam! słodkie ziemniaki) i owoców. Gotowane jajka z 7eleven, kawa ze Strabucksa, sporo kurczaka. Wydaje mi się najbardziej rozsądną ze wszystkich przeze mnie obserwowanych.
Warto tutaj też dodać, że potrawy nie mają dużo tłuszczu, a na deser je się głównie owoce. Wydaje mi się, że nawet takie małe rzeczy robią różnicę i wpływają na całokształt. Kolejna ciekawa kwestia to kanapki. Polska "tradycyjna" kanapka z serem i pomidorem dobrze się trzyma. Jako dziecko to właśnie kanapki dostawałam do szkoły, a obserwując swoich współpracowników widzę, że niektórzy nadal jedzą głównie w ten sposób. Chleb mamy pyszny, w bardzo wielu rodzajach, odmianach i kształtach. Nie mówiąc już o bułeczkach. W Korei, owszem, "piekarnie" typu Paris Baguette lub Tous le jours, które uwielbiam, bardzo się starają, ale jednak pieczywo tostowe to nie jest mój ulubiony rodzaj chleba.W związku z tym, że na chlebie się nie znają to i go dużo nie jedzą.
![]() |
cr: http://www.tlj.co.kr/intro/touslesjours_bread/micro.html |
W kolejnej części poruszę jeszcze tematy jedzenia na mieście, sportów (oraz ogólnie ruchu), a także samych ludzi i ich nastawienia do tematu. Jeśli macie jakieś pytania, bądź uważacie, że o czymś nie napisałam lub jeszcze powinnam, to koniecznie dajcie znać :)