8/19/2015 10:16:00 AM

Enoki Street Food

Jeszcze w zeszłym roku na pytanie o "koreańskie jedzenie w wawie" lekko się krzywiłam i mówiłam, że koreańskie jedzenie to jest w Korei, a w Warszawie co najwyżej można się wybrać na Służewiec albo na bibimap do Kiku. Minął rok, a na mapie miasta znajdziemy już nie kilka, a kilkanaście miejsc gdzie można zjeść pysznie, azjatycko i jeszcze za przyzwoite pieniądze.

Fresh Vege Spring Rolls 15 zł


Kim-Chi Ramen 20 zł

Pyszności z powyższych zdjęć miałam okazję jeść w Enoki. Mimo, że ich lokal znajduje się przy ulicy, którą mijam dosyć regularnie, to jednak otwarcie zauważyłam dopiero po około 3 miesiącach. Pomieszczenie jest bardzo małe, szyld również nie należy do największych, ale postawienie na środku menu na szczęście w końcu zwróciło moją uwagę.

Wejście znajduje się tuż pod logo.

Jak widać, menu zwraca uwagę ;)

Po pierwsze: enoki to grzyby, które można jeść też na surowo i kojarzą mi się z Hatifnatami z Muminków (nie pytajcie dlaczego).

Po drugie: jest kimchi. Kosztuje 8 zł i jest oddzielnym "daniem", można je oczywiście potraktować jako przystawkę, ale za bardzo przyzwyczaiłam się do darmowego kimchi do wszystkiego aby je od razu zamówić. Wydałam pieniądze na większe rzeczy ale żałuję, że nie spróbowałam jak im to kimchi wyszło (do nadrobienia asap). 

Po trzecie: w środku (i na zewnątrz) jest fajnie, a Pan był miły i pytał czy mi smakowało (taaak).




Po czwarte: Ich menu zrobiło na mnie wrażenie nie tylko zawartością, ale też wykonaniem, jest ładnie zaprojektowane, a zdjęcia są dobrej jakości. Po prawej widzicie jak wygląda sprawa z makaronami. Niby tylko 5 pozycji, ale uważam, że to odpowiednia ilość by mieć pewność, że wszystkie składniki są świeże, a wykonanie będzie zawsze na wysokim poziomie. 

Po lewej Paku Paku, których, czego bardzo żałuję, nie spróbowałam. Też 5 pozycji, i też ciężki wybór. Z pewnością wrócę na Lentil Paku (soczewica czerwona i zielona, kolendra, domowy majonez z wasabi i limonką) oraz Fruit Paku (owoce sezonowe, sos waniliowy, amarantus ekspandowany). 

Paku Paku oznacza po japońsku hmm..chrupanie/gryzienie, albo otwieranie i zamykanie ust (z wrażenia). Nazwa pasująca bo na widok tych pierożków najpierw szeroko z wrażenia otworzyłam usta, a później szybko je zamknęłam. Pewnie znalazłabym o tym więcej informacji na ich facebooku (który również jest sprawnie prowadzony i zawiera dużo ciekawostek oraz ładnych zdjęć).


Było już o tym czego nie jadłam, to teraz pora na informację o tym co mi się zjeść udało. Zdjęcia tych potraw są na górze postu. Spring rollsy i kimchi ramen. Rollsy były warzywne, dobrze "nadziane" i mogę powiedzieć, że na bogato. Składniki były świeże, a eleganckie podanie (mimo, że to street food) zrobiło na mnie wrażenie. Zupa była aromatyczna i tak ostra jak moim zdaniem ostra być powinna. Dało się ją zjeść bez płaczu. Gdybym się miała do czegoś przyczepiać to wolałabym więcej szczypiorku, ale to po prostu ja jem go w ogromnych ilościach.

 Mam nadzieję, że Enoki pozostanie w tej formie na długie lata. Na pewno będę wracała po więcej ;)


Informacje praktyczne:
  • Adres: ul. Chmielna 2, Warszawa (zdecydowanie bliżej od Foksal)
  • Godziny otwarcia: 12-22 (możliwe, że od września aż do 24)

Ocena Oppy:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger