5/03/2020 12:57:00 PM

„Wspomnienie o przeszłości Ziemi” - epopeja, którą poleca Barack Obama

„Wspomnienie o przeszłości Ziemi” - epopeja, którą poleca Barack Obama
Często kupuję książki na drogę. Na drogę z Warszawy do Singapuru, na drogę z Warszawy do Gdańska, na drogę z Centrum do domu. Ogólnie sporo kupuję. Wiem jaki typ książek lubię i jeśli nie znajdę nic sama, to zdarza mi się prosić o rekomendację. Tak było z "Problemem trzech ciał".

"Poproszę jakaś książkę o świecie przyszłości, jakąś fantastykę, nie musi być na serio, albo coś w stylu Murakamiego, jakieś azjatyckie niesamowite historie".

Okazało się, że dostałam połączenie obu tych życzeń. "Problem trzech ciał", czyli pierwsza część trylogii, otrzymała nagrodę Hugo dla najlepszej powieści, po raz pierwszy w historii przyznanej tłumaczonemu tekstowi. Ma bardzo dużo pozytywnych ocen, nominacji do wielu różnych nagród, ale mnie najbardziej rozczulają opisy w tylu każdego amerykańskiego "new york times bestseller" : "Mark Zuckerberg, twórca Facebooka, uznał ją za jedną z najbardziej wartych przeczytania książek roku, a prezydent Barack Obama zabrał ją na urlop na Hawajach". Na HAWAJACH. Nie byle gdzie, na Hawajach. Jeśli Obama zabrał ją na Hawaje to powinna mi się spodobać :D dałam jej szanse i szybko wsiąkłam.

Liu Cixin skończył studia inżynierskie na Uniwersytecie Ochrony Wody i Energii Elektrycznej, pracował też w elektrowni. Ma dużą wiedzę i jego książka ma sens. Oczywiście jest to fantastyka, wymysły, które nigdy się nie zrealizują, teorie, które już sprawdzono i okazały się niesłuszne, ale każda część techniczna jest bardzo dobrze i starannie wyjaśniona. Autor przytacza istniejące zasady fizyki i matematyki, ma dużą wiedzę o kosmosie i już nawet dla pogłębienia tej wiedzy warto tę książkę przeczytać. Oczywiście komuś kto nie jest fizykiem ciężko będzie postawić granicę pomiędzy tym co prawdziwe i możliwe, a tym co autor sobie dopowiedział. Nie wpływa to jednak na postrzeganie historii. Wystarczy, jak do wszystkiego, podchodzić krytycznie i sprawdzać. To była też dla mnie ciekawa lektura ze względu na inne książki, które czytałam. Lema i Neila deGrasse Tysona'a - prawdziwy astrofizyk :D Nie sądzę bym kiedykolwiek posiadła wiedzę pozwalającą mi dyskutować o kosmosie, ale czuję, że wiem coraz więcej.



Na trylogię składają się: "Problem trzech ciał", "Ciemny las" i "Koniec śmieci". Łącznie prawie 2000 stron. Sam "Koniec śmierci" ma ponad 800. Najbardziej podobała mi się 2 i 3 część, po czasie zaczęłam traktować "Problem trzech ciał" tylko jako wprowadzenie, a jego bohaterów jako osoby które nas zapoznają z klimatem całej trylogii.

"Problem trzech ciał" zaczyna się w trakcie rewolucji kulturalnej w Chinach. Ye Wenjie, córka wybitnego fizyka jest świadkiem śmierci swego ojca z rąk hunwejbinów. Sama zostaje zesłana do tajnej bazy wojskowej Czerwony Brzeg, gdzie uczestniczy w programie wysyłania sygnałów w kosmos w poszukiwaniu obcych cywilizacji. Niespodziewanie to ona w końcu nawiązuje pierwszy kontakt. Czasy współczesne, naukowiec Wang Miao zostaje powołany w skład komisji badającej przyczyny samobójstw czołowych fizyków. W trakcie dochodzenia natyka się na grę komputerową o niestabilnym świecie Trzech Ciał. Okazuje się, że świat tej gry wcale nie jest fikcją, a projekcją rzeczywistości obcej cywilizacji, która wysłała ku Ziemi armadę, wezwana przez Ye Wenjie (źródło: wikipedia). Podobnież Chińczycy już kończą ekranizację.

"Ciemny las" opisuje przygotowania Ziemi do ataku obcej cywilizacji. Wiemy, że ten atak nastąpi za 400 lat. Czas się kurczy, społeczeństwo się zmienia, nauki podstawowe rozwijają w różnym tempie, każdy może z bohatera stać się antybohaterem. Jedyne zarzuty jakie miałam dotyczyły opisów socjologicznych i psychologicznych, nie zawsze zgadzałam się z tym jak społeczeństwo lub jednostki by zareagowały na dane sytuacje. Ale i dla mnie i dla autora jest to niewiadoma, z każdym założeniem można by było dyskutować, dlatego postanowiłam przyjmować wszystko tak jak jest opisane. Niektórych bohaterów lubiłam bardziej, innych mniej. Każdy jednak miał konkretną i spójną osobowość.



"Koniec śmieci" ciężko opisać bez zdradzania fabuły. Historia zaczyna się pół wieku po bitwie w dniu Sądu Ostatecznego. Nie będę więcej pisała bo mam nadzieję, że będziecie mieli kiedyś ochotę przeczytać i zdradzenie jak potoczyła się ta bitwa za dużo by powiedziało. Już to, że bitwa miała miejsce, dla mnie byłoby lekkim spojlerem ale jest to informacja podana nawet na okładce książki. Czytając "Ciemny Las" ciągle czkałam na jakiś plot twist, który zdradzi, że jednak nie ma żadnych kosmitów :d Książki są pełne plot twistów. Są również bardzo spójne i autor często wraca do przeszłości lub jakieś zdarzenie sprzed milenia nagle nabiera znaczenia.

Polecam! Książki do kupienia w moim sklepiku lub oczywiście w każdej dobrej księgarni ;)
Link: thrift shop



2/12/2020 01:04:00 PM

Dlaczego najlepiej czuję się w podróży

Dlaczego najlepiej czuję się w podróży
"Trzeba było mnie inaczej wychować" - to moja standardowa odzywka, gdy moja mama znów się martwi, że jadę na jakiś inny kontynent, gdzie nie będzie internetu, są piraci, szaleje odra lub jakaś inna dziwna choroba. Zwykle jeszcze żartuję, że nie musi się martwić, bo wykupiłam ubezpieczanie z transportem zwłok do kraju, więc nie będzie miała kosztownego problemu :D

Jestem bardzo wdzięczna za to, że jako dziecko podróżowaliśmy sporo. Wyjazd z tatą w góry świętokrzyskie, 8 godzin w pociągu w drodze w góry stołowe, polewanie oranżadą zakrwawionego nosa, stanie na poboczu, bo znów w naszym małym fiacie zabrakło benzyny, czy tworzenie z siostrą zeszytu z podpowiedziami do "państwo, miasto", to jedne z moich lepszych wspomnień z dzieciństwa. Pamiętam też jak płakałam gdy rodzice siłą wysłali mnie na wędrowny obóz harcerski i jak te dwa tygodnie stały się jednym z najlepszych wyjazdów, a przygoda z harcerstwem na pewno pomogła w tym magicznym (i strasznym) okresie dojrzewania. Od tego czasu podróżuję coraz więcej, 2018 był chyba najbardziej intensywny. Pracuję na pełny etat, mam ograniczone wolne, ale w poprzedniej pracy jeździłam też służbowo, wiec udało mi się być za granicą minimum raz w każdym z 12 miesięcy. W listopadzie po dwóch tygodniach w USA, miałam 3 dni w Warszawie i pojechałam na tydzień do Izraela. To był moment, w którym miałam dość... po czym wróciłam do domu i po 3 tygodniach poleciałam do Brazylii. Jeśli chodzi o bycie w domu to 1 tydzień to minimum, a 2 tygodnie to max. Później zaczyna mnie "nosić" i muszę chociaż coś planować. Nie jestem jednak w stanie żyć z podróżowania i być w ciągłej podróży, więc te krótkie wyjazdy to coś co lubię planować, wyczekiwać i przeżywać jak najlepiej umiem (nie zawsze się udaje).
cr: Martina Martian

Bagaż

Prywatnie podróżuję z plecakiem o pojemności 45 litrów i czasami dodatkowo bagażem podręcznym o pojemności około 30 litrów. Gdy podróżuję służbowo to biorę kabinówkę + plecak o pojemności 30 litrów jako bagaż podręczny. Łącznie mój bagaż nigdy nie przekracza 20kg. Na wyjazd do 4 dni biorę tylko ten plecak podręczny. Jak możecie sobie wyobrazić jest to bardzo mały procent tego co znajduje się w moim mieszkaniu. Czyli da się żyć bez tych wszystkich rzeczy! Na zdjęciu: ja, mój polecak, moja walizka i walizka koleżanki. Kolejna zmiana lokum w NY.



W domu ciągle staram się sprzątać, pozbywać rzeczy, nie kupować nowych, ale nie zawsze się to udaje i często czuję się przytłoczona swetrami, prezentami i innymi zbędnymi produktami. W podróży mogę chodzić tydzień w tej samej sukience i sandałach i czuć się z tym super. W pracy jak nałożyłam t-shirt, który miałam w zeszłym tygodniu, to zdarzało mi się musieć odpowiadać na pytania czy nie mam więcej ubrań #ludzie. Wiem, że to presja, którą sama sobie narzucam, ale w podróży czuję się z tym lepiej. Do pracy noszę siatę z komputerem, zeszytami, gumką do włosów, szczotką, książką, kluczami, telefonem, portfelem, czasami rzeczami na siłownię lub jakieś zajęcia "pozalekcyjne", a wracam jeszcze bardziej obładowana, bo wpadnę do rossmana po jakieś waciki, proszek do prania i inne mniej lub bardziej potrzebne rzeczy. W podróży zdarza mi się chodzić bez żadnej torebki, plecaka czy nawet telefonu. Szok i niedowierzanie :D

Bagaż emocjonalny 

Niestety jestem osobą, której zdarza się traktować wyjazdy jako ucieczkę od odpowiedzialności, problemów i innych trudów codzienności. Dlatego zostawiam problemy i zmartwienia w domu, wyjeżdżam z zeszytem i długopisem, a w podróży planuję lepsze jutro. Zapisuję pomysły, zobowiązuję się sama przed sobą do różnych zmian (po powrocie) i w miarę możliwości ładuję baterie. Im bardziej się odcinam od tego co w domu, tym bardziej wypocząta jestem. Im bardziej różny od codzienności wyjazd, tym lepiej. Bardziej odpocznę w dziczy czy górach i bez dostępu do komputera niż na wyjeżdzie służbowym, który bywa bardziej męczący niż codzienność. Oczywista oczywistość :)


Sprzątanie i inne codzienne atrakcje

Zwykle w podróży nie trzeba załatwiać spraw w urzędzie, nie trzeba ogarniać problemów z cieknącym kranem, nie trzeba myć wanny i okien. Takie rzeczy jak pranie, wycieczka na pocztę by wysłać kartkę, czy stanie gdzieś w kolejce są elementem przygody i poznawania nowego miejsca.  Przeżywa się je zupełnie inaczej niż pójście po 8 godzinach pracy postać godzinę w kolejce na poczcie, by odebrać polecony z urzędu skarbowego (bo znów się zapomniało wypełnić wniosek o wrzucanie poleconych do skrzynki).

Ciągła zmiana

Plan dnia należy do mnie i jest połączeniem wszystkich fajnych rzeczy, które chciałabym zrobić. Nie lubię być za długo w jednym miejscu, więc nie grozi mi przymus siedzenia 8 godzin na jednym krześle. Nawet jeśli to bardzo wypoczynkowy wyjazd i chcę czytać książkę przez kilka godzin, to każdą z tych godzin mogę spędzić w innym miejscu. Mogę wsiąść w pociąg i gdzieś pojechać, w ramach swojego urlopu mogę wszystko. Niestety (lub "stety") działam też dosyć szybko i impulsywnie, ale na urlopie to nie problem. Na zdjęciu mój ukochany Singapur, bilety kupiłam na tydzień przed wyjazdem i kilka godzin po tym jak wpadłam na pomysł, że chcę gdzieś pojechać. 





Mam świadomość, że to co opisałam to typowe plusy bycia na urlopie. Ucieczka od obowiązków, odpoczywanie i po prostu nie chodzenie do pracy :D Cieszę się, że mam możliwość podróżować i jeszcze bardziej postaram się doceniać każdy, nawet mały, wyjazd. Miewam niestety też takie, podczas których czuję się źle, mimo wszystkich plusów opisanych wyżej. Dużo zależy od naszego nastawienia i chciałabym się postarać wprowadzać pozytywne i wakacyjne elementy do mojego codziennego życia. Mimo pracy, obowiązków, deszczu i kolejek na poczcie :)

Dajcie znać jeśli macie jakieś swoje dobre powody na lepszy humor podczas urlopu i przede wszystkim dajcie znać co najbardziej lubicie w swoim życiu codziennym.
Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger