Dzisiaj zapraszamy na gościnny wpis Karoliny z bloga 한.문.시, która zgodziła się opowiedzieć nam trochę o literaturze koreańskiej oraz tajemniczych Kisaeng.
Jakże
miło mi, że mogę podzielić się tematyką jaką kultywuję na
łamach mojego bloga… na łamach innego bloga. Serdecznie dziękuję
administratorkom My Oppa's Blog za propozycję opublikowania wpisu
odnośnie literatury na ich wirtualnej przestrzeni blogowej.
Gościnny
wpis chciałabym poświęcić tematyce, jak już wspomniałam, która
dominuje na 한.문.시,
czyli poezji koreańskiej autorstwa tajemniczych kobiet należących
do zapomnianej grupy społecznej dawnej Korei. Artystki zwane
„Kisaeng” czyli „mówiące kwiaty” przyczyniły się do jej
rozwoju oraz ubarwienia. Skupię się na jednym z najważniejszych
gatunków literackich, którym parały się i dzięki któremu
odzyskiwały wolność… czyli sjio.
Czym jest sijo?
Innymi
słowy - „pieśni pór roku”, czyli poematy
wywodzące
się z wczesnych czterowierszy powstałych w Chinach. Sijo,
również znane jako Tanga,
może przypominać swoim brzmieniem Europejczykom balladę, której
korzenie sięgają 1000 lat wstecz. Jednakże, trudno precyzyjnie
wyznaczyć czas narodzenia się tej formy. Według jednych źródeł
mowa jest o IX wieku, a w drugich odnaleźć można informację o XI
wieku, z czego jedno jest pewne, a mianowicie to, że w XIII wieku
stał się wiodącym gatunkiem poezji koreańskiej. Pierwsze utwory
tego gatunku klasycznej poezji koreańskiej powstały w drugiej
połowie panowania dynastii Koryeo. Zaś duży wpływ na rozkwit
poezji sijo
w połowie panowania dynastii Yi miało powstanie rodzimego alfabetu
znanego jako hangeul,
a „złote czasy sijo” przypadają na wiek XVII.
Sijo
skomponowane jest z trzech wersów, który każdy zawiera od 14 do 16
sylab, więc całość nie powinna przekroczyć 46. Ponadto, każdy
wers zawiera tzw. średniówkę tworzącą pauzę i dzielącą go na
pół. Dana połówka również posiada podział na sylaby, a każdy
wers ma przypisaną sobie rolę w poemacie. Pierwszy przedstawia
sytuację bądź wątek fabularny, drugi skrywa opis napoczętego
tematu bądź jego rozwój, zaś w trzecim następuje punkt
kulminacyjny, czyli tzw. „zwrot akcji”. Powinien on odnosić się
do rozwiniętego wątku, zmienności intonacji bądź dźwięku
użytych słów (myśląc i tworząc po koreańsku) i być –
liryczne, subiektywne lub personalne, wnikliwe, dowcipne, ironiczne,
zabawne bądź pouczające.
"Lovers under the moon" (월하정인 月下情人), Shin Yun-bok, cr: en.wikipedia.org/wiki/Shin_Yun-bok |
Poezję
tworzyły osoby wywodzące się z różnych warstw społecznych Kraju
Spokojnego Poranka, jeśli tylko posiadali artystyczne zdolności
zgrabnego komponowania słów. Byli nimi mnisi buddyjscy,
konfucjańscy uczeni, urzędnicy, artyści i artystki, a także
zwykli ludzie. Jednakże, nie wspomnianym artystkom pragnę poświęcić
ten wpis.
Kim
były tajemnicze Kisaeng?
Wiele
wierszy wyszło spod pióra kobiet wywodzących się z różnych
warstw społecznych, od wykształconych i bywałych na salonach, po
kobiety znajdujące się na dole drabiny społecznej w grupie
niewolniczej przez co posiadane przez nie talenty były umniejszane.
Mowa o tajemniczych Kisaeng, koreańskich artystkach szkolonych od
najmłodszych lat w zakresie sztuki, czyli tańca, śpiewu,
konwersacji, poezji, a niektóre z nich w innych dziedzinach jak np.
medycznych. Na emeryturę przechodziły nieco po dwudziestce, tylko
najlepsze z nich dłużej cieszyły się sławą. Zazwyczaj albo
rodziły się jako dzieci Kisaeng,
albo były sprzedawane przez ubogie rodziny jako małe dziewczynki.
Dalszy ich los zależał od posiadanych umiejętności, urody, ale
przede wszystkim – od innych, którzy dawali im szansę na lepszy
byt bądź przeznaczali na stracenie.
Aktorka Lee So-yeon, ujęcie z dramy Dr. Jin, w której zagrała tajemniczą kisaeng |
Po raz pierwszy pojawiły się w X wieku, za czasów państwa Koryeo i choć żyły w klasie koreańskich niewolników, paradoksalnie cieszyły się wolnością, jej namiastką. Przede wszystkim miały możliwość wygłaszać w zgrabny sposób swoje najskrytsze myśli pod postacią metafor i artystycznych zabiegów słownych, a co za tym idzie – wygłaszać je forum podczas bankietów i innych spotkań w zacnym gronie. Powiew wytchnienia dawały im wiersze, taniec i śpiew.
Aktorka Park Min-yeong przebrana za kisaeng |
Za czasów panowania dynastii Yi podejmowano liczne próby powstrzymania twórczości Kisaeng, których artystyczna samodzielność godziła w konserwatywne zasady konfucjanizmu, doktryny, która dominowała na Półwyspie Koreańskim za czasów państwa Joseon. Jednakże, Kisaeng przetrwały do początków XX wieku, do okresu okupacji japońskiej. Koreańskie artystki nie miały łatwego życia, a możliwość obcowania ze sztuką sprawiało, że przybierało ono nieco jaśniejsze odcienie. Sijo jako termin muzyczny oznaczał „sezonowe melodie” i chociaż znacznie krótsze od typowych pieśni zwanych Kasa, początkowo także przeznaczone były do wykonywania wokalnego. Dlatego też Kisaeng przodowały w tworzeniu tego typu utworów.
Wybrane
poematy Kisaeng w moim tłumaczeniu:
Hwang
Jini, Szafirowy strumyk
Krystaliczny strumyku, nie przechwalaj się swymi uczuciami.
Gdy osiągniesz oceaniczny kres, powrót wyda Ci się niemożliwy.
Więc, może odpoczniesz razem ze mną w blasku księżyca otulającego górskie wzgórza?
W pniu wiekowej moreli powraca wiosna
Gotowa otulić gałęzie aksamitnym kwieciem
Gdy wirujące płatki śniegu wprawiają ją w oszołomienie swym niezapowiedzianym nadejściem
MyeongOk, Zatajone w marzeniach
Mój luby w snach ukrywa wierność
Nie mogąc jak ja ujawnić swych pragnień na jawie.
Proszę, pozostaw senną marę i pokaż mi swe prawdziwe oblicze.
Podobnie
jak czarna wrona nie nada sobie zabarwienia ciemności, również
żuraw samoistnie nie przyodzieje bieli.
Od
niepamiętnych czasów, począwszy od narodzin niebios, czerń i biel
współegzystują w harmonii.
Zaś
teraz, gdy mój luby mnie dostrzega, prawi o nierozłącznej więzi
tych dwóch odcieni.
Dlaczego,
aby zasnąć, muszę zamarznąć? W czym lepsze są sny o chłodzie?
Nie
posiadając poduszki z wyhaftowanymi *kaczkami
mandarynkami ani jedwabnej kołdry o odcieniu jadeitu, czy skazana
jestem na zatopienie się w mroźnym śnie?
Dziś
pragniesz zasmakować zimnego deszczu, być może rozpłyniesz się
pod wpływem ciepłej odwilży.
Próba
zinterpretowania twórczości Kisaeng i ukrytego w nim przekazu:
W
poematach koreańskich artystek króluje motyw uczuciowości, łatwo
dostrzec przesyt miłosnej tematyki, prawdopodobnie będących
odwzorowaniem skrywanych uczuć, marzeń o lepszym życiu, także tym
u boku drugiego człowieka, o bolesnych marzeniach, które zazwyczaj
nie objawiały się w rzeczywistości, nie miały prawa bytu. Kisaeng
pisały o romantycznych historiach maskując pod wykwintnie wybranymi
słowami głębszy przekaz, który ofiarował ukojenie duszy i
umysłu. Moim zdaniem, były one głosem innych Koreanek
egzystujących w domowych zaciszach, które również posiadały
pragnienia, wizje na własny żywot, które także chciałyby
przemówić.
"Dance with two swords" (쌍검대무 雙劍對舞), Shin Yun-bok, cr: en.wikipedia.org/wiki/Shin_Yun-bok |
Jak wspomniałam, choć Kisaeng należały do klasy niewolniczej dawnej Korei, posiadały więcej swobody egzystencjalnej niżeli zwykłe mieszkanki. Zatem jawią się jako symbol sztuki oraz wolności duszy, symbol kobiet walczących o własną indywidualność, możliwość wyrażania siebie. Niestety, przez życie ostatnich Kisaeng podczas okupacji japońskiej, pozostałych potomków, głównie w Korei Północnej naznaczonych piętnem “klasy wrogiej”, uznawanych za “zły songbun”, czyli “skażoną krew” oraz cielesnego aspektu towarzyszącego niemalże codzienności dawnych Kisaeng, obecnie są uznawane za istoty gorsze, wykreślone ze społeczeństwa. Sama nazwa tej grupy posiada negatywny wydźwięk przez towarzyszące mu skojarzenia z paniami lekkich obyczajów. Przez takie zawiłości historyczne twórczość Kisaeng, ich egzystencja sprzed XVIII wieku, pozostaje zatracona, zapomniana. Pamięć o nich nie jest kultywowana tak postać gejszy w Japonii – jest niemalże pominięta. Mało kto spoza obrębu Półwyspu Koreańskiego wie coś więcej o Kisaeng niżeli o samym gatunku literackim zwanym sijo. Jednakże, istnieją osoby, które publikują prace, książki prowadzą poszukiwania na przestrzeni dziejów odnośnie Kisaeng, odnośnie dawnej poezji koreańskiej. Jest ich niewiele, ale mam nadzieję, że z czasem przybędzie ich z znacznie więcej.
Osobiście
mogę zachęcić do lektury koreańskiej poezji – szczególnie
pióra Kisaeng, a także serdecznie podziękować za uwagę.
Pozdrawiam,
Karolina.L
Bardzo miło, że mogliśmy dowiedzieć się więcej o koreańskiej poezji.
OdpowiedzUsuńOdbiór byłby jeszcze przyjemniejszy, gdyby autorka poświęcała równie dużo uwagi językowi ojczystemu.
" Serdecznie dziękuję administratorką My Oppa Blog", " Jednakże, na wspomnianym artystkom pragnę poświęcić ten wpis." to tylko kilka zgrzytów, które wpadają od razu w oko, a autorce widać umknęły w pośpiechu.
Pewien brak logiki i konsekwencji wyziera też ze zdania " Sijo skomponowane jest z trzech wersów, który każdy zawiera od 14 do 16 sylab, więc całość nie powinna przekroczyć 46. " Skoro trzy wersy mogą mieć po 16 sylab, to cały utwór będzie miał więcej niż 46.
Poza tym- dobra robota, nie ma się do czego przyczepić :) Gratuluję pasji!
Przepraszam, iż pominęłam kwestię języka ojczystego. Racja, to niezwykle istotna część, wręcz niemalże najważniejsza, gdyż bez języka nie byłoby poezji, ale pragnęłam głównie skupić się na samym sijo oraz Kisaeng. Przy okazji kolejnego postu odnośnie innego aspektu koreańskiej poezji - czy również gościnnego, czy już na łamach HanMunSi - na pewno o tym fakcie nie zapomnę.
UsuńDziękuję za wskazówki odnośnie błędów stylistycznych. Czytałam kilkakrotnie wpis i ich nie dostrzegłam, nie wiem jak to możliwe. Mam nadzieję, że więcej takich kwiatków nie grasuje już między wersami i nie wpadają w oko.
Odnośnie sylab - może nie ujęłam swych myśli tak jak chciałam, ale przesłanie tego zdania miało być takie, iż całość nie może przekraczać 46 sylab... czyli ułożenie wiersza sijo powinno był w takiej kombinacji sylabowej (16-16-14), (16-14-16), (14-16-16) (16-14-14), (14-16-14), (14-14-16), (14-14-14)... :)
Serdecznie dziękuję za miłe słowa i uwagę. :) Pozdrawiam
Artykuł wspaniale przybliża informacji na temat gisaeng.Od dawna walczę ze stereotypem nazywania ich kurtyzanami - nie mieści mi się to w głowie, ale tak robią. Kiedy tylko mam okazję, koryguję informację, że to były wykształcone kobiety, zajmujące się poezją, tańcem; na pewno lepiej żyjące niż żony w zaciszach swoich domów.Gdybym miała wybierać życie pomiędzy joseońskim pałacem, a gibang (dom gisaeng), wybrałabym to drugie.
OdpowiedzUsuńPS szukam poezji Hwang Jin Yi.
Dziękuję ślicznie za miłe słowa. Cieszę się, że nie jedyna poruszam temat Kisaeng oraz ich stereotypowego traktowania. Jeśli miałabym wybierać - sama nie wiem, ale na pewno nie chciałabym być Kisaeng w czasach ostatniego państwa Joseon. Wówczas, używając kolokwializmu, ukrócono i wiele zabroniono kobietom... a jednak większość dzieł Kisaeng przetrwało właśnie z tego okresu.
UsuńHmm... Hwang Jini. Trudno powiedzieć. Mało jest tłumaczeń na język angielski - można w wirtualnej przestrzeni coś sporadycznie znaleźć na stronach poświęconych sijo lub jako załączone tłumaczenia w książkach. Inne - to w wersjach oryginalnych na niektórych koreańskich stronach lub blogach. Ja zazwyczaj szukam za pośrednictwem naver bądź, gdy mam problem z jakimś wierszem wybranym z książek jakie posiadam, wpisuję w google tytuł poematu. Zazwyczaj odnajduję rozszerzone wyjaśnienia, przekłady słownictwa dawnego na ich teraźniejsze synonimy oraz krótką interpretację... ale to zależy.