9/26/2016 04:08:00 PM

Myeongdong (명동) - świat koreańskich neonów

Myeongdong (명동) - świat koreańskich neonów
Chaos. Sklepy z muzyką, ubraniami, kosmetykami, restauracje, bary karaoke, stragany z jedzeniem. Wszechobecny hałas dziesiątek najnowszych k-pop'owych hitów. Wszystkie grają w tym samym czasie i nakładają się na krzyki sprzedawców zachęcających po koreańsku i chińsku do zakupów. Młode Koreanki z zaangażowaniem uderzają szeleszczącymi maseczkami w dłonie i wciskają je zwabionym hałasem potencjalnym klientom. Wzięcie do ręki darmowej próbki wiąże się z obowiązkowym odwiedzeniem sklepu, do którego kieruje nas już podstępna sprzedawczyni. Na półkach kuszą kosmetyki z najdziwniejszymi składnikami: jadem węża, śluzem ślimaka, ikrą, jadem pszczół. Wszystkie piękne, niespotykane w Polsce i zaskakujące. Ja, niebędąca kosmetykowym maniakiem, jestem wręcz oszołomiona tym ogromem. Połowa tubek i słoiczków nie mówi mi nic, a enigmatyczne informacje po angielsku też nie rozjaśniają sytuacji. Mimo to wychodzę obładowana nowymi zdobyczami, które na pewno odmłodzą mnie o 10 lat i spowodują, że stanę się przyszłą królową piękności. W drzwiach mijam młodą Koreankę, która z maseczkami w ręku poluje na kolejną ofiarę.


Znów jestem na wąskich uliczkach pełnych ludzi. Otaczają mnie tysiące niegasnących neonów szalonego świata komercji i zakupów. Omijając kolejne sklepy z kosmetykami, trafiam prosto na stragany z jedzeniem, nie mogąc się oprzeć sięgam po portfel i kupuję świeży sok z granatów, kawałek dalej suszone kalmary... tuż za rogiem widzę automat z lodami z zieloną herbatą. Cóż robić. Czym prędzej dojadam owoce morza i ustawiam się w kolejce po lody. Przecież na deser też znajdę miejsce.



W większości otaczają mnie turyści i młodzież. Przychodzą tu tłumnie tylko w jednym celu - zakupów. Tak jak ja, krążą od sklepu do sklepu w poszukiwaniu okazji i nowości. Okolica nie jest piękna, można wręcz powiedzieć, że dość brzydka i kiczowata, ale tętni życiem i energią. Labirynt wąskich uliczek jest zatłoczony do granic możliwości.

Z trudem przeciskam się dalej, walcząc ze sobą by nie zatrzymać się przy „już ostatnim” sklepie czy straganie. Wspinam się schodami w stronę neogotyckiej katedry, która góruje nad okolicą. Myeongdong Cathedral - jeden z najstarszych kościołów katolickich w Korei Południowej.


Po wejściu na teren kościoła czuję się jak w innym świecie, o wiele cichszym i spokojniejszym, ale i tu nie udaje mi się uciec przed nagabującymi. Już po chwili podbiegają do mnie dwie kobiety zachęcając do udziału w mszy i wręczając obrazki ze świętymi. Gdy dowiedziały się, że jestem z Polski od razu wyszukały w zestawie obrazek z Janem Pawłem II i zaczęły mnie przekonywać, że Korea była jego ukochanym krajem. Po kwadransie udaje mi się uwolnić, ale panie aż do samej bramy zawzięcie mi machają.



Jakież to prawdziwe, kościół na górze, otoczony przez labirynt uliczek pełnych owładniętych konsumpcyjnym szałem tłumów. Mało kto patrzy w górę na monumentalną wieżę kościoła, wszyscy szukają wzrokiem kolejnej przeceny, niesamowitego kremu, czy najtańszej płyty k-pop.

9/20/2016 09:04:00 AM

Wywiad z Aaronem Kimem - koreańskim reżyserem.

Wywiad z Aaronem Kimem - koreańskim reżyserem.
AARON KIM

Koreański reżyser i scenarzysta. Do świata filmu wkroczył w 2003 roku jako asystent reżysera przy filmie "Double Agent". Od 2005 z powodzeniem kręci swoje własne filmy. Najbardziej znany z nich to "Hello My Love" z 2009 roku. Jego najnowsze dzieło to "Love Clinic" z 2015 roku.






Cześć, powiedz nam coś o sobie.

Cześć... Od dziecka byłem kreatywny, lubiłem sztukę, ale nie nie miałem żadnego konkretnego talentu, za to od zawsze lubiłem czytać książki i opowiadać innym historie. Tak jest również teraz. Pracuję z wieloma ekspertami związanymi z przemysłem filmowym i to dzięki nim jestem tym kim jestem, bez nich nigdy nie stałbym się reżyserem.

Rozpocząłeś pracę w przemyśle filmowym jako asystent reżysera przy filmie "Double Agent" (이중간첩) w 2003 roku. Czy zawsze planowałeś zostać reżyserem? Kiedy zdecydowałeś, co chcesz robić w życiu?

Reżyserem postanowiłem zostać podczas służby wojskowej. W Korei Południowej służba wojskowa dla mężczyzn jest obowiązkowa, po niej ukończyłem uniwersytet i zacząłem pracę przy "Double Agent" jako asystent reżysera. Wtedy jeszcze nie studiowałem reżyserii i dopiero po tym projekcie zdecydowałem się na studiowanie reżyserii i scenopisarstwa. Na studiach powstał mój pierwszy film krótkometrażowy "Glasshouse" (온실).

Twój pierwszy własny film - "Glasshouse" został nagrodzony na Festiwalu Filmów Niezależnych w Seulu. Czy możesz powiedzieć nam coś więcej na ten temat?

"Glasshouse" był pokazywany na festiwalach w wielu krajach, oczywiście w Korei Południowej, ale także we Włoszech, Francji, Grecji, Wielkiej Brytanii, USA i Hong Kongu. Kiedy został nagrodzony za najlepszą reżyserię poczułem, że chyba mam talent jako filmowiec, do tej pory nie czułem się reżyserem.

"Glasshouse" opowiada o samotności i samobójstwie człowieka w nowoczesnym społeczeństwie. Glasshouse (pl. szklarnia) jest jego symbolicznym więzieniem.

Następny projekt, z 2008 roku, był zarazem Twoim pierwszym filmem pełnometrażowym - "Lala Sunshine" (라라 선샤인). Co czułeś po raz pierwszy pracując samodzielnie nad tak dużym projektem? Presję, oczekiwania, a może ekscytację?

"Lala Sunshine" to opowieść o zemście skrzywdzonej kobiety, która zgwałcona mści się na swoim oprawcy.

Film powstawał długo i było mi trudno go skończyć. Kilkukrotnie porzucałem i wracałem do projektu, niezadowolony z efektów. To był ciężki proces, starałem się pokazać bolesne emocje za pośrednictwem filmu. "Lala Sunshine" i "Glasshouse" są do siebie podobne. Odnoszą się do trudnych problemów, które ciągną się za nami z przeszłości.

Kadr z filmu "Lala Sunshine"

Rok później mogliśmy oglądać "Hello My Love" (헬로우 마이 러브). Skąd wziął się pomysł?

Wcześniej poruszałem cięższe, poważniejsze tematy. Teraz, przy "Hello My Love", chciałem mówić o miłości i to zarówno hetero jak i homoseksualnej. W konserwatywnym koreańskim społeczeństwie chciałem pokazać publiczności różnorodne relacje międzyludzkie.

W 2015 roku, po długiej przerwie, wróciłeś z "Love Clinic" (연애의맛), lekką, trochę niegrzeczną komedią dla dorosłych... jak widać tworzysz zarówno komedie jak i dramaty. Który gatunek filmowy jest Ci szczególnie bliski, a może lubisz każdy rodzaj kina?

Nie upieram się przy określonym gatunku filmowym. Chcę po prostu robić filmy, które sam chciałbym oglądać. Nie chcę też cały czas robić tego samego, obecnie chciałbym stworzyć jakiś film sci-fi.

Plakat z filmu "Love Clinic"

Co jest dla Ciebie najważniejsze w momencie tworzenia nowego filmu? Tylko rozrywka, a może jakieś głębsze, poważne przesłanie?

Doceniać trzeba zarówno filmy ambitne jak i komercyjne. Myślę, że publiczność przychodzi do kina głownie na filmy komercyjne, więc najlepiej to właśnie w nich zawierać jakieś ukryte przesłanie. Niektóre filmy będące komercyjnymi hitami są jednocześnie ambitne. Sztuki nie należy przeceniać, komercji nie należy lekceważyć. Ilość widzów na danym seansie daje do myślenia. Zamierzam robić dobre filmy, zarówno komercyjne jak i niszowe. Wybór tematów i sposób ich przedstawiania jest za każdym razem trochę inny, więc nie chcę przesądzać jaki film w danym momencie zrobię.

Jak długo trwa praca nad filmem, jak wygląda ten proces? Ile czasu spędzasz na przygotowaniach, na planie itp.?

Oczywiście wszystko zależy od filmu, ale na ogół produkcja zajmuje 3-4 miesiące. Proces poprodukcyjny podobnie. Najbardziej pracochłonna i długa jest pre-produkcja. Tworzenie scenariusza, castingi aktorów, zdobywanie funduszy, to skomplikowane zajęcia i trwają bardzo długo. Oczywiście jeżeli film jest pełnometrażowy proces się wydłuża, przy krótkometrażowym jest odpowiednio łatwiej.

Który z filmów jest Twoim ulubionym? Co uważasz za swoje największe osiągnięcie?

Zawsze będzie to film, nad którym właśnie zaczynam pracę.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Książki, sztuka, zdjęcia, muzyka, inne filmy, wszystko to jest dla mnie inspiracją. Oczywiście również ludzie wokół mnie.

Czy masz idoli, reżyserów, których pracę podziwiasz?

Jest wielu wspaniałych reżyserów i scenarzystów, ale jeżeli muszę kogoś wybrać to wymienię dwie osoby: Michelangelo Antonioni oraz Alfred Hitchcock.

Nad czym obecnie pracujesz?

Teraz interesuję się współczesną historią Korei. Piszę scenariusz do filmu o władzy i polityce.

Plakat z filmu "Hello My Love"

Koreańskie filmy stają się coraz bardziej popularne w Polsce. Możemy oglądać je na festiwalach filmowych, niektóre z nich są również tutaj kręcone. Koreańscy reżyserzy po wizycie w Polsce zazwyczaj mówią, że mimo bariery językowej mamy ze sobą wiele wspólnego. Co o tym sądzisz? Być może w przyszłości jeden z Twoich filmów powstanie w Polsce lub będzie w jakiś sposób nawiązywał do polskiej kultury?

Chciałbym kiedyś nakręcić film w Polsce, z polskimi aktorami i ekipą filmową, myślę, że jest to możliwe. Wystarczy tylko dobry pomysł i scenariusz (Jeżeli macie pomysł na dobry film to dajcie znać!). Najważniejsza jest infrastruktura i idea, jeżeli obie te rzeczy są spełnione film może powstać w każdym miejscu na świecie. Ponadto, cieszy mnie, że koreańskie filmy stają się popularne w Polsce. Oczywiście, Polskę i Koreę Południową różnią języki i kultura, ale sztuka nie zna granic. A film jest sztuką.

Jakie są twoje plany i marzenia na najbliższe lata?

Nie mam wielkich planów, po prostu chcę robić dobre filmy. I teraz i w przyszłości.

Dziękujemy za poświęcony czas.

Nie ma za co. Ha ha :)

9/14/2016 07:09:00 AM

Książki o Korei Południowej

Książki o Korei Południowej
Jak pewnie część z Was wie, znalezienie książki o Korei Południowej napisanej przez Polaka, nie jest rzeczą łatwą. Na rynku nie ma ani jednego (ani jednego!) przewodnika po Korei Południowej w języku polskim, a książki niebędące opracowaniami naukowymi też można policzyć na palcach. Zebrałyśmy tutaj listę tych dostępnych i przeczytanych przez nas:

1. Zaproszenie na kimchi, Lena Świadek, wydawnictwo Kwiaty Orientu

Autorka pakuje walizkę i wyjeżdża na kilka lat do Korei uczyć tam angielskiego. W książce opisuje anegdoty z życia oraz własne spostrzeżenia na tematy różne, od kultury Korei, po wybory w USA. To była moja pierwsza książka o Korei Południowej i na pewno dowiedziałam się z niej kilku ciekawych rzeczy (wydawnictwo dołączyło na końcu publikacji podstawowe informacje geograficzne i kulturowe oraz przepisy kulinarne). Co myślę o książce? Po kilku latach zainteresowania Koreą, przeczytaniu innych pozycji o podobnej tematyce, wreszcie wyjazdach do Korei uważam, że jest to książka dość powierzchowna. Autorka nie stara się zrozumieć kraju, w którym przyszło jej mieszkać, więc i jej przemyślenia nie są zbyt ambitne. Niektóre spostrzeżenia są owszem trafne, ale nie ma ich zbyt wiele. Do tego im dalej w las tym gorzej, książka staje się wielce refleksyjna i filozoficzna. Pani Świadek dzieli się z nami swoimi poetyckimi przemyśleniami na tematy różne, często zupełnie niezwiązane z Koreą, o której przecież jest ta książka. Gdyby usunąć z niej te pseudofilozoficzne dygresje, nie zostałoby wiele, bo sama publikacja jest króciutka, niecałe 100 stron. Zaciekawi tych, którzy o Korei Południowej nie wiedzą jeszcze nic, ale na rynku są lepsze książki o tej tematyce.

2. Korea Szerokopasmowa, Konrad Godlewski, wydawnictwo Kwiaty Orientu

Kolejna książka Kwiatów Orientu, tym razem o konsekwentnej drodze do wzrostu gospodarczego, a przede wszystkim o sieci, która odgrywa tak ważną rolę w gospodarce Korei Południowej i stymuluje jej rozwój. Każdy rozdział jest jakby oddzielnym artykułem nakreślającym dany problem, czy fenomen. Książka jest dobra, ale zdecydowanie nie dla każdego. Jej fanami będą osoby zainteresowane szybkością internetu w Korei, lubiące czytać o Starcrafcie i popularności gier oraz niuansach politycznych i gospodarczych. Nie ma tu zbyt wiele ogólnych informacji o kulturze Korei Południowej.

3. W Korei, Anna Sawińska, wydawnictwo Kwiaty Orientu

Zbiór esejów z lat 2003-2007 opisujących życie autorki w Korei Południowej. Początkowe eseje nie zachwycają, ale to zrozumiałe, są to te najwcześniejsze, jeszcze niedojrzałe przemyślenia. Im dalej, tym lepiej. Przyjemnie się czyta, widać jak bardzo autorka wniknęła w otaczającą ją rzeczywistość, próbuje zrozumieć, zaakceptować i dostosować do panujących tu zasad, ale jednocześnie jest wobec nich krytyczna i umie przyznać, że pewne rzeczy są dla niej zbyt trudne. Lekka lektura, która jednocześnie zmusza do przemyśleń. To jedna z lepszych książek o życiu w Korei Południowej.

4. Za rękę z Koreańczykiem, Anna Sawińska, wydawnictwo Kwiaty Orientu

Zbiór rozmów przeprowadzonych z Polakami na temat ich związku z koreańskim partnerem. Możemy dowiedzieć się jak wygląda życie z Koreańczykiem u boku, o problemach i różnicach kulturowych, ale również o tym co ich łączy. Wywiady są interesujące, bo poświęcone bardzo różnym parom, część z nich mieszka w Polsce, część w Korei, są tu pary hetero i homoseksualne, posiadające dzieci i nie. Każda inna, każda interesująca. To nie jest publikacja o Korei Południowej i jej kulturze. To książka o tym jak pogodzić dwa zupełnie różne kulturowo światy.

5. Dom w Ulsan, czyli nasze rozlewisko, Małgorzata Kalicińska, Vlad Miller, wydawnictwo National Geographic

Ta pozycja mnie zaskoczyła. Przede wszystkim jej współautorką jest Małgorzata Kalicińska, autorka serii "Nad rozlewiskiem", a teraz nagle książka o Korei? Okazuje się, że Pani Kalicińska od lat jeździła do Kraju Porannego Spokoju w odwiedziny do swojego, obecnego już, męża Vlada Millera, który pracował w Korei jako inżynier stoczniowy.

Książka jest dość powierzchowna, autorzy nie zagłębiali się w kulturę Korei i mimo że pan Miller mieszkał i pracował tam przez 11 lat, nie stał się nigdy częścią koreańskiej społeczności. Mimo wszystko przyjemnie i szybko się to czyta. Sporo tu o koreańskiej kuchni i przemyśle stoczniowym, mniej spostrzeżeń kulturowych i społecznych, chociaż i te są tu obecne.

6. Korea - klucz Dalekiego Wschodu, Wacław Sieroszewski, Wydawnictwo Literackie

To dla odmiany trochę cięższa w odbiorze, ale interesująca lektura. Praca etnograficzna z 1904 roku, którą dość trudno znaleźć (ja wyszukałam ją w bibliotece University of California). Dziennik polskiego podróżnika, który trafia do Korei w przededniu wojny rosyjsko-japońskiej. Podróżuje przez biedny, rolniczy kraj i stara się zrozumieć jego mieszkańców. Ciekawa książka, bo pokazuje nam jak bardzo zacofana kulturowo była Korea jeszcze na początku XX wieku i jak wielki zrobiła potem skok. Poza tym warto zwrócić uwagę na interesujące zdjęcia i mapy ówczesnego Kraju Porannego Spokoju. 


7. Somewhere in Korea. Czyli Polak w Kraju Spokojnego Poranka, Piotr Tomala, wydawnictwo Edytor 

Niestety, mimo usilnych poszukiwań nigdzie nie znalazłam tej książki, więc pozostało mi tylko przeczytać kilka jej rozdziałów wyszukanych w internecie. Jest tu trochę ciekawostek i spostrzeżeń kulturowych, ale minusem publikacji są ciągłe powtórzenia. Przeczytałam tylko kilka znalezionych fragmentów, a i tak część informacji była w nich powtarzana kilkukrotnie, podejrzewam, że w całej książce takich przypadków jest więcej.  Nie mogę się o nich wypowiadać nie przeczytawszy w całości.

8. Emerytka w Korei Południowej, Mariola Wójtowicz, eBook

Ten eBook to opis miesięcznej podróży autorki przez Koreę Południową, którego fragmenty są dostępne na stronie internetowej autorki: Emerytka w podróży.







I... to tyle. Nie udało nam się znaleźć więcej książek o Korei Południowej oczami Polaków, więc jeżeli znacie jakieś inne publikacje to dajcie znać w komentarzach. Jeżeli spodobał Wam się ten post to też dajcie znać, bo zastanawiamy się nad kolejnymi: książki o Korei Północnej oraz książki naukowe i popularnonaukowe o Korei Południowej.

9/02/2016 05:24:00 PM

Cosplay - wywiad z DAI x SORA

Cosplay - wywiad z DAI x SORA
DAI x SORA 
na zdjęciu: Toradora - DAI jako Ryuuji Takasu, SORA jako Taiga Aisaka. Zdjęcie: Sadia





Na pewno macie doświadczenie w tłumaczeniu czym jest cosplay, czy moglibyście krótko powiedzieć skąd się wywodzi i jak się nim zainteresowaliście?
SORA: Cosplay od costume play - czyli zabawa kostiumem. ^^ Narodziło się w Stanach Zjednoczonych, ale Japonia jest jedną z ważnych matek cosplayu.
DAI: Cosplayem zainteresowaliśmy się z powodu... zniżki na konwencie. XD Wynosiła całe 5zł! Ale dzięki temu się wkręciliśmy.

Czy można powiedzieć, że są różne typy/nurty bycia cosplayerem, a Wy reprezentujecie jeden konkretny?
SORA: Generalnie cosplay ma wiele podgałęzi. Można być cosplayerem czysto dla zabawy, do pochodzenia na konwencie (zlocie miłośników); są też tacy, którzy wolą pokazać swoją pracę na scenie - brać udział w konkursach i robić jak najbardziej skomplikowane stroje; są też tacy jak my - cosplayować głównie do sesji zdjęciowych. Oczywiście te typy mogą się łączyć. Jedno nie wyklucza drugiego. ^ ^ Najważniejsze, to by dobrze się bawić.


A stroje? Moje laickie oko mówi mi, że to głównie manga, ale czy są postacie, za które na pewno się nie przebierzecie? 
DAI: Generalnie każdy może przebierać się za kogo chce. Nie brak cosplayów z gier, filmów, seriali, książek i właśnie anime i mangi. My cosplayujemy głównie z anime, zdarza się jednak coś innego (np. całkiem niedawno robiliśmy Zwierzogród). Trudno stwierdzić, czy jest coś, czego nie zrobimy. Na pewno nie zrobimy cosplayu z czegoś, co nam się nie podoba lub tego nie lubimy.

Zwierzogród - DAI jako Nick Bajer, SORA jako Judy Hopps. Zdjęcie: Kisiel (Kisielin)

Czy nadal oglądacie dużo anime? Możecie zdradzić swoje ulubione? Jestem też ciekawa czy Wasze ulubione przebrania, te najbardziej udane, pochodziły właśnie z tych anime? I czy była jakaś sesja, którą uważacie za zdecydowanie najlepszą ?
SORA: Teraz oglądamy trochę mniej, ale do ulubionych tytułów należą: Haikyuu!!, Zankyou no Terror, Tiger&Bunny, Gintama. Jedną z naszych ulubionych sesji jest właśnie sesja z Zankyou no Terror. Takiej zupełnie ulubionej nie mamy. Jesteśmy jednak szczególnie zadowoleni z sesji ze Zwierzogrodu czy Toradory.

Haikyuu!! - DAI jako Bokuto Koutarou, SORA jako Akaashi Keiji. Zdjęcie: Sadia


Powiedzieliście, że przebieracie się głównie do sesji zdjęciowych, czy są jakieś czasopisma albo strony gdzie zbierane i publikowane są efekty Waszej i innych cosplayerów pracy?
DAI: Dużo jest stron gdzie bytujemy. Jesteśmy aktywni na instagramie, deviantarcie, facebooku oczywiście, ale stroną stricte dla cosplayerów jest worldcosplay (byliśmy tam przez pewien czas w pierwszej piątce cosplayerów, to spore wyróżnienie). Często nasze zdjęcia ściągane są na rosyjski portal vk.com, czy chińskie fora. To miłe, chociaż nie zawsze nas podpisują XD Nie ma chyba żadnego dodatkowego celu. Robimy to wszystko głównie dla siebie i naszych fanów.

Danganronpa - SORA jako Chihiro Fujisaki. Zdjęcie wykonał: DAI


Wow, brzmi super! Gratulacje! To chyba najlepszy możliwy cel :) Czy z cosplayem jest tak jak z blogerami o jakiejś tematyce, że mniej więcej się znacie, jest ktoś kogo bierzecie za wzór (kto to? :D) i nawzajem się wspieracie?
DAI: Cosplayerów jest zbyt dużo, żeby wszystkich znać. Kojarzymy całkiem sporo osób, ale są też takie, które nieraz widzimy po raz pierwszy. XD Są specjalne grupy dla cosplayerów, gdzie starsi stażem pomagają młodszym. 

Czy wasze zainteresowanie Azją wychodzi poza anime, czy byliście na przykład w Japonii? Czy są tam jakieś konwenty, na które chcielibyście pojechać? 
DAI: Niestety nie byliśmy (a szkoda, bo bardzo byśmy chcieli), być może kiedyś się nam uda. Jednak nie chcielibyśmy się ograniczyć tylko do Japonii, Wietnam wydaje się nam równie interesujący. Szczerze mówiąc, wolelibyśmy zobaczyć ich fotostudia dla cosplayerów, niż iść na sam konwent XD Ale przede wszystkim chcielibyśmy pozwiedzać.

Fotostudia dla cosplayerow? To znaczy, że można się przebrać i robić sobie zdjęcia jak się chce?
SORA: Każde fotostudio ma inny regulamin. Istnieją nawet takie, gdzie można wypożyczyć strój. Dużo Azjatów ma zdjęcia w takich fotostudiach. To po prostu budynek, w którym mieszczą się pomieszczenia - każde w innym stylu. Jedno przypomina sale lekcyjną, drugie wnętrze zamku, są też takie z wystrojem typowo japońskim.


Czy można powiedzieć, ze Japonia przoduje jeśli chodzi o cosplay?
SORA: No... nie. Teraz zauważyliśmy, że największą popularność cosplayu notuje się w Chinach. Chociaż może być to wina tego, że Chińczycy bardziej bytują w zachodnim internecie - nie ograniczają się tylko do azjatyckich portali.
 
 

O, to ciekawe. Czy dobrze pamiętam, że ubrania sprzedajcie głównie na rynek zachodni?
DAI: Tak, ponieważ w Polsce głównie szyje się samemu. Na rynku zachodnim dominuje kupowanie strojów. 


Zankyou no Terror - DAI jako Nine, SORA jako Twelve. Zdjęcie: Kisiel (Kisielin)


Czego życzycie scenie cosplay w Polsce? 
DAI: Samych sukcesów oczywiście! <3 

 

Od czego powinien zacząć początkujący cosplayer?
DAI: Od wybrania postaci i stroju. Wyznaczenia sobie terminu, w którym strój ma być zrobiony (najlepiej niezbyt odległego, inaczej ochota po jakimś czasie minie). No i najlepiej na początek wybrać sobie dość łatwy strój (jeśli ktoś zamierza go szyć) - inaczej łatwo się zniechęcić. I pamiętać należy, że nożyczki nie bolą - peruki po to są dłuższe, żeby je ścinać. Naprawdę, lepsza jest krzywo ścięta grzywka, ale ścięta, żeby nie zasłaniała oczu. Z biegiem czasu nabierze się wprawy, ale im szybciej zacznie się ćwiczyć, tym lepiej.    

Dziękujemy za wywiad. 
DAI: ^^
       
Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger