10/25/2016 08:58:00 AM

Koreańska gestykulacja

Koreańska gestykulacja
Kilka dni temu rozmawiałyśmy z jedną z naszych czytelniczek o zwiedzaniu Korei bez znajomości języka koreańskiego i angielskiego. Doszłyśmy do wniosku, że z łamaną angielszczyzną da się radę, ale równie użyteczna będzie komunikacja "na migi"- wskazywanie na to co nas interesuje, gesty obrazujące podstawowe emocje i potrzeby itd.. Metoda jest sprawdzona, zresztą pewnie większości z Was zdarzyło się kiedyś nie móc z kimś porozumieć i zamiast tego pokazywać o co nam chodzi, poza tym gestów w sposób naturalny używamy również na co dzień. Ja jestem tego świetnym przykładem, kiedy jestem czymś podekscytowana macham rękoma na lewo i prawo ;)

Na pierwszy rzut oka wydaje się to niezwykle uniwersalna forma komunikacji, ale to wcale nie jest takie proste. Część gestów, które wydają nam się zupełnie jasne i naturalne, w Korei spotka się z niezrozumieniem. Podobnie będzie to działało w drugą stronę, więc poniżej czeka krótki przewodnik po koreańskiej gestykulacji.

Przywoływanie kogoś

W Korei robi się to w bardzo określony sposób, ręką skierowaną do dołu. Przywoływanie kogoś palcem lub ręką skierowaną do góry uważane jest za niegrzeczne (tak przywołuje się zwierzęta).

Skrzyżowane ręce

Nie, nie chodzi tu o znak krzyża i odpędzanie demonów. Skrzyżowane ręce (w mini wersji mogą to być skrzyżowane ze sobą wskazujące palce dłoni) wskazują na to, że ktoś się na coś nie zgadza, coś jest niemożliwe, niewykonalne. Jest to po prostu "ludzki X", czyli symboliczne nie.

V z palców

W Polsce znak zwycięstwa, w Korei (i Japonii) gest pokazywany podczas robienia zdjęcia. Podobne będą działały również dwie ręce złożone w V i przyłożone do brody, a chodzi tu po prostu o podkreślenie jak ładną mam twarz... w kształcie litery V.


Serca wszelkiego rodzaju

Pokazywanie serc w Korei jest chyba swego rodzaju sportem, pokazują je gwiazdy kina i muzyki, uczennice szkolne, roznosiciele ulotek, pracownicy biurowi. Możliwości jest kilka: wielkie serce z ramion stykających się nad głową, małe serduszka robione z dłoni, ale też na przykład malutkie serduszko z palca wskazującego i kciuka, które mi kojarzy się pieniędzmi, albo prawie że z pokazywaniem komuś figi.




Pocieranie dłoni

Pocieranie złożonych jak do modlitwy dłoni stanowi prośbę o wybaczenie, a nie jak w naszym przypadku oznakę zimna.

Gest kółka

W Stanach i Europie znak O.K. w Korei oznacza pieniądze.

Łapanie się za kark

Ostentacyjne łapanie się za kark, czasami może mu też towarzyszyć jęk. Jest to nic innego jak bardzo obrazowe pokazanie... nie, nie zmęczenia, chodzi o zażenowanie, a nawet w niektórych okolicznościach złość i niezadowolenie z czyjegoś zachowania.

Obcokrajowcy wytrwale walczą i próbują rozgryźć koreańską gestykulację ;)

Używanie dwóch rąk

Przy powitaniu, podawaniu, odbieraniu czegoś jedną rękę należy podtrzymywać drugą, ponieważ wyraża się w ten sposób szacunek do drugiej osoby. Podobnie jest przy nalewaniu nam cieczy przez ktoś starszego, kieliszek trzymamy obiema dłońmi.

Znak obietnicy

Splecenie małych palcy dłoni i przypieczętowanie umowy złączeniem kciuków.


To podstawowe gesty, które łatwo spotkać w życiu codziennym, więc od teraz odwiedzając Koreę będziecie wiedzieli jak komuś wyznać miłość, poprosić o pieniądze, czy kategorycznie odmówić. 

10/20/2016 12:50:00 PM

Wywiad z Interendo, blogerką k-beauty

Wywiad z Interendo, blogerką k-beauty
Mimo że ciepłe sweterki, sezon grzewczy oraz pumpkin spice latte przywołują bardzo zimowe skojarzenia, my planujemy utrwalać letnie przygody. Nasz sierpniowy pobyt w Sopocie jest odległym wspomnieniem, ale miłym i wartym przypominania, więc zapraszamy Was na wywiad z Patrycją, która była jedną z inicjatorek tamtego spotkania. Z Patrycją zaczęłam rozmawiać od razu po naszym powrocie, więc już pewnie zwątpiła, że kiedykolwiek nasza rozmowa pojawi się na blogu. Patrycjo! Dziękujemy jeszcze raz za cudowne spotkanie, czas który poświęciłaś na rozmowę oraz cierpliwość.


Patrycja vel Interendo

Wielka fanka Hello Kitty, zakupoholiczka, miłośniczka fintessu oraz oczywiście kosmetyków. Prowadzi bloga interendo oraz fanpage o tej samej nazwie: link








Patrycjo, bardzo dziękujemy, że zgodziłaś się na wywiad :) Czy mogłabyś powiedzieć skąd pomysł na bloga, jak długo go prowadzisz i o czym najczęściej piszesz?

Hmmm... Dobre pytanie. Pomysł wyklarował się w praniu. Najpierw był blog. Założyłam go w bliżej nieokreślonym celu. Założyłam go w sumie, bo miałam okres jarania się Ewą Chodakowską, która polecała tworzenie blogów jako źródło motywacji xD. Tak wiem, mój blog jest bardzo nie jak Ewa Chodakowska hahaha. Założyłam bloga dokładnie 24 maja 2014 roku, pod wpływem bardziej impulsu niż czegokolwiek. Założyłam bo miałam taki kaprys. Kliknęłam enter i poszło. Zaczynałam od bliżej nieokreślonych tematów - bardziej próby i błędy. Naprawdę. Najpierw miałam bardzo płytkie pobudki - chciałam "testować kosmetyki za darmo". O mamo... Jak o tym pomyślę to sama się wstydzę. Potem pisałam trochę o boxach kosmetycznych, bo jestem - nadal - od tego uzależniona, ale prawdziwym przełomem był Box Inspired by Charilze Mystery, w którym był mój ukochany krem BB od skin 79 VIP GOLD - żeby nie było miałam go jeszcze zanim stał się sławny w Polsce :D To był mój pierwszy "azjatycki post" i odkryłam, że mnie to kręci. Potem pomału powstawało coraz więcej i więcej azjatyckich postów, zwłaszcza, że przylgnął do mnie pseudonim Hello Kitty i wiedziałam już, że pisanie o Azjatykach (czyli jak nazywam Azjatyckie kosmetyki) to jest to co lubię najbardziej :). Takich postów jest u mnie najwięcej :) Interesują mnie też słodycze, gadżety, książki, anime i manga. Od czasu do czasu przeplatam coś takiego u siebie, ale nie robię tego zbyt często. Głównie azjatyckie kosmetyki. Rzadko piszę coś o europejskich, ale to aktualnie są posty na palcach jednej ręki. Jakiś czas temu jedna z kumpelek zauważyła nawet, że ma wrażenie, że mało co mnie innego interesuje i w sumie ma chyba rację. To jest mój konik :)



Twój blog obchodzi urodziny tego samego dnia co ja^^ Kolejne pytanie - Czy szybko zaczęłaś nawiązywać znajomości z innymi blogerkami? skąd pomysł na Hello Asia?

Hahaha, no widzisz, wszystko składa się w całość ;p  Wychodzę z założenia, że w życiu nie ma przypadkowości. Miałam na to naprawdę wiele dowodów i teraz jest to samo. Jestem typem, u którego najpierw kiełkuje jakaś myśl, a potem "noszę się z zamiarem czegoś" i potrzebuje impulsu. Takim impulsem było K-Beauty z którym wiązałam duże nadzieje ( przede wszystkim na zakupy xD, które legły w gruzach). Głównym plusem K-Beauty była Charlotte :D jak ją słuchałam to się rozpływałam i zachciałam "swoje" spotkanie :D. Zapytałam Sandry (Wyznania Azjatoholiczki) co o tym myśli, a ona podchwyciła pomysł. Potem powiedziałam Magdzie (kierowniczce Sopoteki) , która jest moją najlepszą przyjaciółką i maszyna poszła w ruch :D. W blogosferze jest dziwnie. Sama nie wiem jak to się stało, że poznałam w szybkim tempie całkiem sporą gromadkę naprawdę fajnych kobitek z całej Polski, z którym nawet udaje mi się spotkać na żywo :D Czasem okazuje się, że po prostu wymieniasz z kimś komentarze na blogach i tak zawiązuje się więź. Potem okazuje się, że mieszkacie na przykład miasto obok (Ja i Sandra) i zaczynacie się spotykać :D. Różne wydarzenia i spotkania blogerskie łączą ludzi :) Sama zdecydowałam się pojechać na spotkanie na drugi koniec Polski, bo chciałam poznać jedną blogerkę, z którą rozmawiałam tylko na facebook'u, a przy okazji poznałam parę innych i zaczęłam jeździć tam na stałe :D. Jeżeli chodzi o blogowanie sama zdziwiłam się jak bardzo internet poszerzył mój świat towarzyski w rzeczywistym świecie - wystarczy chcieć :) I już.

Mówisz, że Charlotte była głównym plusem k-beauty, o niej tez wspominałaś jako inspiracji do stworzenia Hello Asia, co najbardziej Ci się w niej podobało? Czy jej program jest innowacyjny?

Charlotte jest drobną, śliczną kobietą o szczerym uśmiechu . Każdy kto był na miejscu mógł się z nią obfocić, obcałować i pogadać- dla każdego znalazła chwilkę i potrafiła zagadać. Mnie zapytała skąd znam jej książkę :D hahaha - odparłam, że jest tutaj bardzo popularna i... dalej zapomniałam języka w gębie xD. Charlotte nie przyjechała sama na K-Beauty - był z nią jej mąż Dave i to on opowiadał o niej oraz ich wspólnej firmie jaką jest SOKOglam :)  Fascynował mnie sposób w jaki o niej mówił- o tym jaka jest skromna, ważna i jaka jest szczególna nie tylko dla SOKOglam, ale też dla niego. No co... Jestem romantyczką :D Dla ścisłości - program Charlotte nie jest innowacyjnością, wyróżniła się jednak tym, że umiała zebrać wszystko w całość i zrobiła to w sposób jaki opowiedziałaby kumpelka- kumpelce :) Jednym słowem miała dziewczyna nosa. Wielki szacuneczek dla niej :D



Czy coś z jej książki lub prezentacji wpłynęło na Twoją codzienną pielęgnację urody?

Jasne, że tak. Nie da się ukryć, że jestem podatna i wierzę w produkty polecane przez blogerki, w tym oczywiście Charlotte :D Po przeczytaniu jej książki zakupiłam całkiem sporaśny zapasik polecanych przez nią kosmetyków, w tym polecany przez nią NEOGEN ( totalne odkrycie i szok!) i jestem nim zachwycona. O serum klairs z vitaminą C nie wspomnę, bo to jest odkrycie na miarę nobla :D - nie ma nic lepszego na rozjaśnienie przebarwień. Aktualnie na liście zakupów mam jeszcze beauty water Son&Park i myślę, że niedługo u mnie zagości. Charlotte zna się na rzeczy i warto jej zaufać - zwłaszcza jeżeli jest się początkującym :D. Na początku łatwo zgłupieć - sama dla siebie pisałam posty dotyczące rozkminy co oznacza poszczególna nazwa produktu i czym się one różnią, bo nie czarujmy się kto w Polsce normalnie poza blogerkami używa esencji? I jaka jest różnica między tonikiem a tonerem? Ja musiałam sama do wszystkiego dochodzić metodą prób i błędów ( choć nie twierdzę, że nie było to fascynujące ;p , a Chartlotte w "Sekretach urody Koreanek" podaje wszystko na tacy, aż wstyd nie skorzystać :D Charlotte w książce daje też mini przewodnik po Seulu - myślę, że nawet osoby niezainteresowane pielęgnacją znalazłyby coś dla siebie.

Super :) czy mogłabyś zdradzić jak wygląda twoja codzienna pielęgnacja? Czy udaje ci się regularnie stosować wszystkie kroki?

Uuu... hahaha dobre pytanie. W pewnym momencie, jak zaczyna zauważać się efekty swojej, bądź co bądź, ciężkiej pracy, tak to wchodzi w krew, że pomału przestaje się zauważać, że w sumie to jest tyle punktów. Moja pielęgnacja to temat... skomplikowany. Tyle w tym siedzę, że sama mam świadomość i ochotę modyfikować i dodawać coś od siebie. Na przykład kiedy myję twarz olejem i pianką za każdym razem włączam foreo lunę. Przestałam się już bawić w długie skomplikowane masaże, foreo myśli o tym za mnie - 4 cykle, po 30 sekund każdy, i tak po 2 razy daje 4 minuty mycia twarzy (To jest wersja dla leniwych :D Normalnie powinno to trwać przynajmniej drugi raz tyle). Potem przecieram twarz esencją, a potem lotionem z hada labo. Następnie serum z klairsa i na noc zamykam jakimś lekkim żelowym kremem. Uwielbiam wszystko co ma lekką konsystencję, bo moja skóra ma tendencję do zaskórników. Dlatego unikam ciężkich kremów i mineralnych filtrów. Jak widzę składniki typu: zielona herbata, witamina C lub E, drożdże albo hialuron to wiem, że na pewno przybijemy sobie piątkę. Mask sheety staram się nakładać dwa razy w tygodniu. Peeling enzymatyczny idzie u mnie co drugi dzień, a bez filtra nie wychodzę na ulicę ;p . Ze wszystkich podpunktów nie lubię i nie stosuję sleeping packów - jakoś ciągle miałam do nich pecha i zafajdaną rano pościel ;p Stosowanie wszystkich kroków codziennie to jednak ciężka sprawa. Czasem robię sobie "wyzwania" np. 7 dni w tygodniu wszystko i po takim cyklu skóra jest jak nowo narodzona :D Polecam wszystkim.





Co w takim razie poradziłabyś naszym czytelniczkom na początek przygody z k-beauty? Od czego zacząć sukcesywną drogę do wszystkich tych kroków?

Jedna zmiana - Kochane zacznijcie używać filtrów od najmłodszych lat i unikajcie solarium. Spalona skóra wcale nie jest apetyczna, a skóra pomarszczona jak bibułka w wieku lat 30 tym bardziej. Im więcej zabezpieczeń ma filtr - tym lepiej. Mimo wszystko uważam, że filtry powinno kupować się jednak te typowo azjatyckie - są delikatniejsze dla skóry, a nawet mają właściwości pielęgnacyjne, do tego idealnie współgrają z cerą i makijażem. Jeżeli miałabym polecić produkt, którym należałoby rozpocząć przygodę z Azją to oleje do demakijażu. Nie raz czytałam, że wszyscy się ich boją, bo zapychają skórę, ale to nieprawda. Sama widzę po sobie, że jeżeli odpowiednio regularnie używa się oleju do demakijażu skóra pozbywa się lepiej zaskórników, a oprócz tego nie jest taka przesuszona. Tutaj jestem również w stanie podać idealny produkt dla początkujących - olej Hada Labo; ma naturalne składniki, dużą pojemność i jest stosunkowo tani jak na olej Azatycki :). Potem już idzie z górki, chce się coraz więcej i więcej azjatyckich produktów (Wiem po sobie xD ). Życzę wszystkim kobietom, żeby znalazły swoją własną idealną pielęgnację.


Super! cenne informacje, dziękujemy za wywiad :)

Dziękuję.
Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger