8/26/2015 08:27:00 PM

Na czacie z Koreańczykiem, czyli koreańskie emotikony i skrótowce.

Na czacie z Koreańczykiem, czyli koreańskie emotikony i skrótowce.
Czasami rozmawiając przez internet z koreańskimi znajomymi łapałam się na tym, że nie mam pojęcia co znaczą wysyłane przez nich emotikony i koreańskie skrótowce. Jakie emocje chcą mi przez nie przekazać, czy są szczęśliwi, zaskoczeni, lub po prostu starają się być uroczy? Postanowiłam nadrobić te zdecydowane braki.

Najważniejsza zasada jest taka, że w przeciwieństwie do naszych emotikonów, w tych azjatyckich emocje wyrażane są przede wszystkim przez oczy, dzięki czemu obrazują dużo więcej uczuć. Większość emotikonów jest podobna we wszystkich krajach Azji Wschodniej, więc skupię się na tych typowo koreańskich wykorzystujących litery z Hangula (Więcej o koreańskim alfabecie i jego nauce znajdziecie TUTAJ i TUTAJ). Koreańczycy są pod względem ich użycia niezwykle twórczy, nie ograniczając się tylko do zwykłych uśmiechniętych lub smutnych min, ale także obrazując sytuacje fizjologiczne czy onomatopeje.

8/19/2015 10:16:00 AM

Enoki Street Food

Enoki Street Food
Jeszcze w zeszłym roku na pytanie o "koreańskie jedzenie w wawie" lekko się krzywiłam i mówiłam, że koreańskie jedzenie to jest w Korei, a w Warszawie co najwyżej można się wybrać na Służewiec albo na bibimap do Kiku. Minął rok, a na mapie miasta znajdziemy już nie kilka, a kilkanaście miejsc gdzie można zjeść pysznie, azjatycko i jeszcze za przyzwoite pieniądze.

Fresh Vege Spring Rolls 15 zł


Kim-Chi Ramen 20 zł

Pyszności z powyższych zdjęć miałam okazję jeść w Enoki. Mimo, że ich lokal znajduje się przy ulicy, którą mijam dosyć regularnie, to jednak otwarcie zauważyłam dopiero po około 3 miesiącach. Pomieszczenie jest bardzo małe, szyld również nie należy do największych, ale postawienie na środku menu na szczęście w końcu zwróciło moją uwagę.

Wejście znajduje się tuż pod logo.

Jak widać, menu zwraca uwagę ;)

Po pierwsze: enoki to grzyby, które można jeść też na surowo i kojarzą mi się z Hatifnatami z Muminków (nie pytajcie dlaczego).

Po drugie: jest kimchi. Kosztuje 8 zł i jest oddzielnym "daniem", można je oczywiście potraktować jako przystawkę, ale za bardzo przyzwyczaiłam się do darmowego kimchi do wszystkiego aby je od razu zamówić. Wydałam pieniądze na większe rzeczy ale żałuję, że nie spróbowałam jak im to kimchi wyszło (do nadrobienia asap). 

Po trzecie: w środku (i na zewnątrz) jest fajnie, a Pan był miły i pytał czy mi smakowało (taaak).




Po czwarte: Ich menu zrobiło na mnie wrażenie nie tylko zawartością, ale też wykonaniem, jest ładnie zaprojektowane, a zdjęcia są dobrej jakości. Po prawej widzicie jak wygląda sprawa z makaronami. Niby tylko 5 pozycji, ale uważam, że to odpowiednia ilość by mieć pewność, że wszystkie składniki są świeże, a wykonanie będzie zawsze na wysokim poziomie. 

Po lewej Paku Paku, których, czego bardzo żałuję, nie spróbowałam. Też 5 pozycji, i też ciężki wybór. Z pewnością wrócę na Lentil Paku (soczewica czerwona i zielona, kolendra, domowy majonez z wasabi i limonką) oraz Fruit Paku (owoce sezonowe, sos waniliowy, amarantus ekspandowany). 

Paku Paku oznacza po japońsku hmm..chrupanie/gryzienie, albo otwieranie i zamykanie ust (z wrażenia). Nazwa pasująca bo na widok tych pierożków najpierw szeroko z wrażenia otworzyłam usta, a później szybko je zamknęłam. Pewnie znalazłabym o tym więcej informacji na ich facebooku (który również jest sprawnie prowadzony i zawiera dużo ciekawostek oraz ładnych zdjęć).


Było już o tym czego nie jadłam, to teraz pora na informację o tym co mi się zjeść udało. Zdjęcia tych potraw są na górze postu. Spring rollsy i kimchi ramen. Rollsy były warzywne, dobrze "nadziane" i mogę powiedzieć, że na bogato. Składniki były świeże, a eleganckie podanie (mimo, że to street food) zrobiło na mnie wrażenie. Zupa była aromatyczna i tak ostra jak moim zdaniem ostra być powinna. Dało się ją zjeść bez płaczu. Gdybym się miała do czegoś przyczepiać to wolałabym więcej szczypiorku, ale to po prostu ja jem go w ogromnych ilościach.

 Mam nadzieję, że Enoki pozostanie w tej formie na długie lata. Na pewno będę wracała po więcej ;)


Informacje praktyczne:
  • Adres: ul. Chmielna 2, Warszawa (zdecydowanie bliżej od Foksal)
  • Godziny otwarcia: 12-22 (możliwe, że od września aż do 24)

Ocena Oppy:




8/13/2015 12:16:00 PM

Nad rzeką Han.

Nad rzeką Han.
Jedno z moich ulubionych miejsc w Seulu to rzeka Han. Bez względu na porę roku lubię spacerować nad jej brzegiem, ale najlepiej wspominam lato gdy spędziłam tu przyjemne popołudnie na pikniku ze znajomymi. Wzięliśmy ze sobą koc i jedzenie i ułożyliśmy się nad wodą.



Latem Hangang to miejsce gdzie się bywa. Połowa miasta w weekendy okupuje brzegi leniuchując na trawie i popijając piwo.

Ahjumy na pikniku :D
Rzeka Han to główna rzeka Korei Południowej. Jej pełna nazwa to tak naprawdę Namhangang (namhangang znaczy „południowa han”, gang „rzeka”). Za czasów Trzech Królestw była częścią szlaku handlowego z Chinami, do tego jej brzegi obfitowały w urodzajne gleby, dość rzadkie w tym górzystym kraju. Tuż po wojnie koreańskiej Hangang była niezwykle zanieczyszczona, rosnący przemysł i zubożała ludność używała jej jako wygodnego miejsca do pozbywania się odpadów przemysłowych i komunalnych. Zmieniło się to w latach 80-tych, kiedy zaczęto modernizować brzegi rzeki. Obecnie Hangang stała się modnym miejscem rekreacyjnym. W 2011 roku ponad 51% mieszkańców miasta wybrało ją jako drugie (po górze Namsan) najbardziej malownicze miejsce w stolicy.

Poza popołudniami na trawie, warto też tu zajrzeć wieczorem. Pierwszy raz miałam do tego okazję podczas festiwalu fajerwerków, było tam wtedy pełno ludzi, więc nie dało się w spokoju podziwiać okolicy. Kilka dni później wybrałam się na ponowną wieczorną wycieczkę, przy okazji odwiedzając Banpo Bridge - tęczowy most. Trzy razy dziennie od wiosny po późnej jesieni most zamienia się w gigantyczną fontannę. Przy dźwiękach muzyki na całej jego długości leją się podświetlone strugi wody. To najdłuższa na świecie fontanna, i według mnie najlepiej oglądać ją z odpowiedniej odległości by w pełni docenić jej urok. Polecam prom wycieczkowy, których po rzece Han pływa kilka, roztacza się z niego dużo ciekawsza perspektywa niż z brzegu. Na promie można wybrać pakiet standardowy, ale opcja romantycznej kolacji we dwoje też brzmi zachęcająco, szczególnie o wschodzie lub zachodzie słońca (świetnie sprawdzi się jako miejsce do świętowania jednej z romantycznych rocznic). Poza tym z promu świetnie widać oba brzegi, podświetlone wieżowce trochę przypominają mi Manhattan ;)

cr: raredelights.com

Moja wielka słabość – mosty. W Seulu jest ich 27, więc stopniowo je wszystkie odwiedzam. Maszeruję na drugi brzeg, robię po drodze zdjęcia rzeki, schodzę pod mosty i robię tam kolejne zdjęcia detali konstrukcji. Proponuję zacząć od Yangwha Bridge, może nie jest najładniejszy, ale to najstarszy most w mieście. Ja z przyjemnością spaceruję po Mapo Bridge. Kiedyś znany był jako most samobójców, ale od 2012 roku jest popularnym miejscem na romantyczne spacery. To wtedy władze miasta zainicjowały kampanię „most życia”: słowa zachęty, proste powitania, pytania o to jak minął dzień, zdjęcia dzieci, żarty, wszystko zapisane na balustradzie mostu i podświetlane kiedy ją mijasz.

cr: koreajoongangdaily.joins.com
Pod mostem spotkałam oczywiście rowerzystów, których nad rzeką jest pełno. Wzdłuż brzegów ciągnie się ponad 80km ścieżek rowerowych. Nie ma nic przyjemniejszego niż poczuć pęd wiatru we włosach.

Rzeka Han jest piękna i tak naprawdę wystarczy najzwyklejszy w świecie spacer żeby docenić jej urok. A Wy co sądzicie o tym miejscu? Jaka inna rzeka ma według Was „to coś”? (Jako warszawianka z krwi i kości oczywiście ja głosuję na Wisłę, ale Dunaj na odcinku przepływającym przez Budapeszt też jest śliczny).

8/07/2015 10:57:00 AM

Liebster Blog Award 2

Liebster Blog Award 2


W teamie Oppy nastała radość. Już drugi raz zostałyśmy nominowane do Liebster Blog Award. Dziękujemy Y.uki, cieszymy się, że doceniasz nasze wysiłki :)


„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.

Poprzednio zasady były trochę inne, ale dostosujemy się do obecnych :)


1. Czy chciałabyś być częścią staffu? Jeśli tak, to dlaczego?


Daria: Chodzi o staff na koncercie, albo innej imprezie masowej? Jeżeli tak, to czemu nie. Chętnie spróbowałabym czegoś nowego i zobaczyła jak wygląda festiwal "od kuchni".

2. Lubisz się uczyć? Nie w szkole, tylko np. języków, karate, szydełkowania... w domu lub na kursach?


Daria: Lubię, ale tylko tego na co sama się zdecydowałam. Chociaż czasami i na naukę na kursach brakuje czasu ;)  

Kasia: Tak, ja też lubię. Ostatnio zaczęłam uczyć się haftowania. 

cr: knohe
 

3. Gdybyś mogła przenieść się do dramy, jaka byłaby to drama i kogo byś w niej grał?


Daria: Ciężkie pytanie bo nie oglądam zbyt wiele dram. Gdybym jednak miała się w jakiejś znaleźć na pewno byłabym głównym bohaterem.

Kasia: W dramach jest za dużo dramy :D ale jeśli mogłabym się tam przenieść to chciałabym być koleżanką albo rodziną głównej bohaterki (np Darii :D) bo wtedy ominęłoby mnie dużo problemów, a nadal mogłabym żyć koreańskim życiem i chodzić z główną bohaterką na obiady itp. Chętnie do Let's Eat bo tam dużo jedli, nic nie tyli i jeszcze Doo Joon z B2ST był głównym bohaterem :D

4. Wymarzony prezent?

Daria: Cała masa :D jest mnóstwo rzeczy, które chciałabym dostać, ale może podróż dookoła świata z najlepszym przyjacielem?

Kasia: Zwykle jak czegoś potrzebuję to po prostu sobie kupuję. Lubię dostawać prezenty, które są przemyślane i widać po nich, że ofiarowujący mnie zna i sam potrafi wybrać coś co mi się spodoba. Dodatkowo lubię gdy prezent jest ładnie zapakowany i zawiera kartkę z życzeniami. 

5. Gdybyś na jeden dzień mogła zamieszkać w Korei Południowej, co byś zrobiła, jeśli dodatkowo umiałabyś mówić po koreańsku?


Daria: Mieszkałam w Korei dłużej niż jeden dzień i jakieś tam, małe bo małe, ale podstawy języka mam. Pierwsze co zrobiłam po przyjeździe to poszłam jeść :D Nie dość, że w końcu mogłam spróbować prawdziwego koreańskiego jedzenia to jeszcze sprawdziłam swoją znajomość języka zamawiając. Dość banalne, ale taka jest okrutna prawda. Gdybym pojawiła się na jeden dzień w Korei pewnie znowu zrobiłabym to samo, poszła coś zjeść i spotkała się ze znajomymi.

cr: http://english.visitkorea.or.kr/
Kasia: W dzień spróbowałabym pójść na rozmowę o pracę albo na jakieś ciekawe wykłady, a cały wieczór i noc spędziłabym ze znajomymi na mieście lub w namiocie nad rzeką.

6. Twoje ulubione słowo?

Kasia: Twarożek (serio).

Daria: Totipotencjalność (wychodzą lata nauki w biol-chemie).


7. Czy akceptujesz internetową przyjaźń?


Kasia: Tak, zawarłam w ten sposób kilka wartościowych relacji. Niektóre przeniosły się do "reala", a niektóre pozostały online. W dzisiejszych czasach internet jest tak powszechny, że mniej się boję z kimś rozmawiać przez internet niż na ulicy.

Daria: Jak wyżej, nic dodać nic ująć. Też zdobyłam tak kilkoro przyjaciół, z którymi utrzymuję stały kontakt.


8. Czego nauczył się kpop?


Kasia: Że facet w makijażu i rurkach też może być przystojny. A tak serio, to ciężko powiedzieć czy czegoś mnie nauczył, na pewno dużo mi dał. 


cr: UT.O.PIA


9. Wymarzone miejsce na randkę?


Kasia: Namsan Tower :) Albo jakieś miejsce na odludziu, najlepiej wypad w góry, albo jakiś daleki spacer. Lubię chodzić i rozmawiać.

Daria: Dach jakiegoś bardzo wysokiego budynku żebyśmy mogli patrzeć na gwiazdy i podziwiać miasto.


cr: http://www.imgneed.com/


10. Jaką gwiazdę chciałabyś spotkać?


Kasia: Jeśli koreańską to chyba jednak T.O.P z Big Bang :) Wydaje mi się, że mamy podobne osobowości (chociaż ciężko to stwierdzić), jesteśmy w tym samym wieku i sądzę, że mielibyśmy o czym rozmawiać.

11. Ulubiona piosenka?


Kasia: To się zmienia z dania na dzień, więc to co teraz napiszę jutro nie będzie aktualne. 

Daria: Nie mam, co tydzień znajduję coś innego. Jest kilkanaście, których słucham częściej, ale żadna nie jest ulubiona.


Nasze pytania:

1. Pierwsze skojarzenie, gdy słyszysz "Korea" to?  
2. Jak doszło do tego, że powstał Twój blog?  
3. Jak chciałbyś/chciałabyś aby Twoje życie wyglądało za rok?
4. Jakie nietypowe nawyki posiadasz?  
5. Gdy podróżujesz, czego z Polski, poza rodziną, najbardziej Ci brakuje?  
6. Opowiedz o jakiejś szalonej przygodzie, którą miałeś/miałaś w trakcie podróży.  
7. Czy jest coś od czego jesteś uzależniony/uzależniona? Co to jest?
8. Kolekcjonujesz coś? Jeśli tak, co to jest?
9. Jak przygotowujesz się do podróży?  
10. Czy jest coś z innych krajów, co chciałabyś sprowadzić do Polski?
11. Jakie pamiątki przywozisz z podróży?

I nominowane blogi:

1. In&Out Korea
2. Green Tea Love
3. Przepisy z podróży
4. Dzienne sprawki na Tajwanie
5. Mr. & Mrs. Ha

Czekamy na Wasze odpowiedzi :)

8/03/2015 03:14:00 PM

Ciastka shortbread z matchą i migdałami

Ciastka shortbread z matchą i migdałami
Moja wspaniała matcha przywieziona z Korei skończyła mi się gdy odkryłam, że mogę robić z niej pyszne mleczne szejki. Kilku gości w ciepłe letnie wieczory i cały zapas wyparował. Od jakiegoś czasu się na to szykowałam, więc miałam już sprawdzone gdzie mogę kupić najlepszą i w najtańszej cenie. Nie wiem co mnie jednak podkusiło by kupić najtańszą i to przez allegro. Aby sprawdzić czy będę czuła różnicę w smaku musiałam coś upiec. 


Przepis Kevina miałam dodany do ulubionych już od dawna. Uwielbiam shortbread od czasu gimnazjalnej wycieczki do Londynu, migdały to moja ulubiona przekąska, a o mojej miłości do matchy chyba nie muszę nikogo zapewniać. 

Składniki (na około 24 ciastka):
  • 7 łyżek masła (temperatura pokojowa)
  • 6 łyżek cukru pudru
  • 1 żółtko
  • 3/4 kubka mąki
  • szczypta soli
  • 6 łyżek mąki migdałowej (ja zmieliłam migdały)
  • 3 łyżki matchy
  • 1/4 kubka pokruszonych migdałów


Krok 1: W dużej misce zmiksuj ze sobą masło i cukier puder. Gdy masa będzie jednolita dodaj żółtko i ponownie miksuj aż do połączenia.
Krok 2: Do oddzielnej miski wsyp mąkę i dodaj do niej matchę. Mieszaj rozgniatając grudki o brzegi miski. Najlepiej aby ich nie było. Dodaj mąkę migdałową/zmielone migdały. Wymieszaj.
Krok 3: Cały czas miksując do mokrych składników wsypuj sukcesywnie suche. 


Krok 4: Przenieść ciasto na wcześniej przygotowaną folię. Stwórz długi na około 20 cm i szeroki na około 5 cm walec. Zawiń go w folię i schowaj do zamrażarki na 40 min


Krok 5: Po 40 min rozpakuj ciasto, obtocz w migdałach i pokrój na około 0,5 cm kawałki.


 Krok 6: W uprzednio rozgrzanym do 170 st piekarniku piecz ciastka przez około 7-9 min.


 Krok 7: Odczekaj jak całkowicie wystygną. Konsumuj :D 



Ciastka w foliowej strunowej torebce zaniosłam do pracy. Nie obyło się bez komentarzy i pytań czy to przypadkiem nie z marihuaną. Tak to już jest z tymi wszystkimi zielonymi deserami :)

Smak tych ciastek jest ciężki do opowiedzenia. Znajdzie się tam nuta migdałów, shortbread oczywiście też się przebija, ale dominujący smak to matcha. Nie jest to typowo słodki smak jaki ma np. to ciasto, które robiłam wcześniej, ale dzięki temu, że są to ciastka, których nie da się zjeść dużo na raz, to starczyło mi ich na dłużej. Zdecydowanie będę wracała do tego przepisu.

Nie żałuję też zakupu matchy na allegro. Sprawdza się i przy pieczeniu i przy napojach.


Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger