2/21/2016 11:59:00 AM

Mei

Mei
Do Mei wybrałyśmy się w środku tygodnia i w środku dnia. Przez 5 min siedziałyśmy w towarzystwie koreańskiej rodziny, ale po chwili zostałyśmy już same i mogłyśmy prowadzić swobodną rozmowę o blogu, jedzeniu i dramach. Lokal na przełomie 2015 i 2016 roku przeszedł gruntowny remont, sala jest większa, ale przede wszystkim powstały stanowiska do grilla co pozwoliło na powiększenie menu. Ostatnio byłyśmy w Mei ponad rok temu, ja zjadłam bulgogi, a Daria piła tylko herbatę, więc oczywiste dla nas było, że musimy zobaczyć jak zmienił się lokal i zjeść więcej.


To co w Mei podoba nam się najbardziej i to co wyróżnia tę restaurację na tle innych warszawskich lokali, to rodzinna atmosfera. Mogłyśmy poczuć się swobodnie, rozmawiać o wszystkim (blog, kpop, Korea, dramy), a nawet zrobić zdjęcie jedzenia i nie czułyśmy się oceniane. Pani, która przyjęła nasze zamówienie była bardzo kompetentna, chociaż jak zawsze (ale lepiej się upewnić) zapytała czy wiemy jak zjeść :D 


Ja oczywiście wybrałam bibimbap, 38 zł (chyba powinnam zrobić jakiś ranking warszawskich bibimbapów ;p)




Tak jak pisałam kilka postów temu, bibimbap to po prostu ryż z warzywami i mięsem, można do niego dodać dosłownie każde warzywo. Nie pomyślałam jednak o sałacie lodowej :D Jej widok w tej potrawie trochę mnie zaskoczył, ale wszystko smakowało świetnie i na przyszłość nie będę się wzbraniała przed dodaniem jej do swojej wersji.

Ten w zaserwowany w Mei był smaczny, zawierał odpowiednią ilość mięsa (dużo) oraz pasty paprykowej (częsty zabieg: była ukryta pod jajkiem). Stosunek ceny do jakości i ilości uważam za odpowiedni. Ceny za bibimbap maleją i mam nadzieję, że kiedyś da się go gdzieś kupić za 20-25 zł. Jest to w końcu kuchnia koreańska, jeszcze traktowana u nas jako nowość, ale dzięki temu, że lokali jest coraz więcej, konkurencja rośnie, więc ceny mogą być trochę bardziej przystępne. Na szczęście czasy gdy trzeba było jechać pół miasta aby zjeść słaby bibimbap i zapłacić za niego 55 zł minęły ;)


Daria lubi ostre i nigdy nie bierze tej samej potrawy, więc tym razem padło na 쫄면 (35 zł). Jiolmyeon to kolejna potrawa która w swojej nazwie zawiera swój opis. 쫄 pochodzi od przysłówka 쫄깃쫄깃, które oznacza coś gumiastego, ciągnącego się i elastycznego. Ogólnie trzeba żuć. Daria zresztą miała problemy ze zjedzeniem tej potrawy właśnie przez tę cechę makaronu. Do tego dodawane są różne warzywa i jajko (czasami na twardo, czasami na miękko) i mimo braku znaczka "ostre" przy tej właśnie pozycji, to jednak ostrzegamy, bywa ostre i warto wziąć coś do picia.

 


Wzięłyśmy makkeolli (transkrypcje są różne, więc: 막걸리) 7 zł za kieliszek, 30 zł za butelkę (którą kupiłam sobie "na wynos")

Tak jak już wspomniałam, atmosfera była bardzo rodzinna, spokojnie sobie rozmawiałyśmy, co jakiś czas przychodziła do nas Pani kelnerka pytając czy wszystko nam smakuje, zza kontuaru podglądała nas sympatyczna ahjumma, a po jakimś czasie dostałyśmy jeszcze prezent od szefa kuchni ;)


Kimchi jeon (김치전) czyli naleśnik z kimchi nie był najostrzejszym plackiem jaki dane było mi jeść, ale w środku było dużo dobrych kawałków kimchi, więc oceniam potrawę zdecydowanie na plus. Sam placek (zapewne większy niż ten) kosztuje 20 zł. 

Mei w swojej ofercie ma mnóstwo wspaniałych potraw, więc na pewno będziemy wracały. Po pierwsze grill! W końcu to pod niego został przeprowadzony remont. Zostałyśmy nawet zapytane czy kiedyś byłyśmy na koreańskim BBQ i że koniecznie powinnyśmy wrócić aby zobaczyć jak to wygląda w Mei :)


cr: Mei
Już na samą myśl o kawałkach mięsa i kimchi zawijanych w różne liście robię się głodna. Mam ochotę zwłaszcza na galbi (karkówka marynowana w sosie sojowym). Grilla zamawia się zwykle na 2 osoby, do tego dostajemy ryż i sałatkę. Trzeba również zapłacić 10% za obsługę (pomoc bywa potrzebna, zwłaszcza jeśli wybieracie się na taki posiłek po raz pierwszy).

Na pewno wrócę też na ich kimbap i zupę z kimchi (lubię porównywać ich ostrość ;p)


Informacje praktyczne:


  • Adres: ul. Solec 81B, CH ARKADA, Warszawa
  • Godziny otwarcia: 11:30 - 21:00
  • Strona internetowa: Mei - Warszawa

Ocena Oppy:




2/16/2016 04:42:00 PM

Ładna skóra, to zdrowa skóra – recenzja książki „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji.”

Ładna skóra, to zdrowa skóra – recenzja książki „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji.”
Lubicie czytać poradniki? Ja nie za bardzo, często są nudne i napisane suchym językiem kojarzącym mi się z instrukcją obsługi odkurzacza. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak w moje ręce trafiły „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji” Charlotte Cho. Okazało się, że poradnik o rytuałach pielęgnacyjnych wcale nie musi być nudny.

Książkę po prostu świetnie się czyta. Cały czas bliżej temu do rozmowy z przyjaciółką przy kawie, niż nudnych lekcji „dbania o siebie”. Charlotte jest zwykłą dziewczyną, podobną do każdej z nas. W kolejnych rozdziałach dowiaduję się o jej dzieciństwie w Los Angeles, studiach, pracy w Seulu. Opowiada mi o szoku jaki przeżyła gdy zobaczyła, że koreańscy mężczyźni wiedzą więcej o pielęgnacji cery niż ona. Poleci sklepy, w których robi zakupy, dania, których warto spróbować, a nawet poplotkuje trochę o swoich ulubionych serialach i stewardessach Korean Air. Wśród ploteczek i historii z życia, Charlotte przemyca też porady urodowe by nasza skóra wyglądała lepiej.

Dbanie o siebie i zdrową cerę to w Korei nie przejaw próżności, a inwestycja w dobre samopoczucie. Sposób myślenia, obecny przez cały dzień, od jedzenia po dobór ubrania, i zgadzam się z tym w 100%. Nie raz nie dwa chodząc ulicami Seulu oglądałam śliczne Koreanki z pietyzmem wybierające ulubione kosmetyki pielęgnacyjne. Widać, że oczyszczanie skóry sprawia im to po prostu przyjemność, a nie jest tylko obowiązkiem do odhaczenia przed pójściem spać.


W książce znajduje się 10 stopniowy rytuał pielęgnacyjny Koreanek, wstawki od ekspertów i przeurocze rysunki. Do tego krótkie informacje o ulubionych kosmetykach Charlotte, rodzajach cery i produktach, które najlepiej do niej pasują. Dowiemy się o co chodzi ze śluzem ślimaka i jak zrobić szybki makijaż w stylu koreańskim. Na całe szczęście autorka nie wciska nam nachalnie „sprawdzonych metod na bycie piękną”. Zdroworozsądkowe podejście i wykształcenie w tym kierunku (autorka jest certyfikowaną kosmetyczką) owocuje sensownymi poradami. Nie ma idealnych kosmetyków dla każdego rodzaju skóry. Każdy jest trochę inny, jednemu dany kosmetyk przypasuje inny dostanie od niego masy wyprysków. Charlotte cały czas to podkreśla i szuka rozwiązań dla każdej z nas. Przy okazji prezentuje bardzo popularne w Azji podejście- zapomnijcie o kosmetykach +20, +30 czy +40, to stan skóry, a nie nasz wiek powinien być głównym kryterium wyboru kosmetyków (Zapobieganie, nie leczenie. Kiedy mam już masę zmarszczek na twarzy, przebarwienia itp., krem naprawdę niewiele zdziała).

Autorka na własnym przykładzie tłumaczy zasady pielęgnacji: nie chodzi o nakładanie na siebie tony pudrów, fluidów czy rozświetlaczy. Piękna skóra, to zdrowa skóra, kiedy o nią zadbamy nie będzie nam potrzebna centymetrowa tapeta na twarzy.

Metody są proste, wyjaśnione w przystępny sposób i na dodatek szybkie. Codzienna pielęgnacja, naprawdę nie musi się kończyć na godzinach spędzonych przed lustrem, 10 minut rano i wieczorem w zupełności wystarczy (Potwierdzam, sprawdziłam na sobie).


Polecam, jestem pozytywnie zaskoczona tą opowieścią dobrej przyjaciółki o koreańskich zabiegach kosmetycznych. Książka jest kopalnią wiedzy, którą przyjemnie i szybko się czyta, a ja zainspirowana już stosuję się do porad Charlotte.

***

Mamy dla Was również 35% rabat od Wydawnictwa Znak. Przy składaniu zamówienia na stronie internetowej wydawnictwa wpisujemy kod rabatowy: PoznajSekret

2/13/2016 05:37:00 PM

공부방, czyli gdzie się uczyć.

공부방, czyli gdzie się uczyć.

Screen z Reply 1988

Sesja to taki magiczny czas, w którym nawet mycie okien wydaje się wspaniałą perspektywą, bo człowiek jest w stanie zrobić dużo aby nie musieć się uczyć. To samo może dotyczyć matury, egzaminów oraz klasówek, ogólnie każdego momentu w którym trzeba przysiąść i zrobić coś konkretnego. Wzorem bardzo wielu postaci literackich oraz bohaterów i bohaterek koreańskich dram, nie umiem uczyć się w domu i chodzę do czytelni lub kawiarni gdzie najchętniej leżałabym z twarzą na książce lub wznosiła dziwne okrzyki do nieba. W związku z tym, że jest sesja i mam mnóstwo wolnego czasu, przedstawiam Wam listę miejsc, w których mogłabym się uczyć (lub udawać, że się uczę ;p) gdybym była teraz w Korei.


Moje wyobrażenie o tym jak powinna wyglądać czytelnia, ale lepsze. Do tego z kawą i ciastkami <3 W tej biblioteko-kawiarni w Gangnam znajduje się 5 poziomów, na których znajdziecie każdą możliwą wariację na temat tego czym jest idealne miejsce do nauki. Ciche zakątki, duże wspólne stoły, miejsca przy oknach, oddzielne boksy, a nawet podwieszany namiot. May Island to prawdziwa instytucja, która oferuje też różne programy, sale na wynajem oraz dba o dobrą atmosferę, więc głośne komórki i obściskiwanie się są zakazane ;)

cr: May island (kliknij by zobaczyć większe zdjęcia)


2. 독서실 (płatne czytelnie)

Czytelnia to mój wybór kiedy mam nóż na gardle - egzamin następnego dnia i czuję, że nic nie umiem. W Korei jest duży wybór takich miejsc, na przykład w "Reply 1988" bohaterowie chodzili do takiej czytelni gdzie był podział na pomieszczenie dla dziewcząt i chłopców (na pewno aby się nie rozpraszać :D). Podoba mi się możliwość odgrodzenia od innych oraz to, że podnosząc wzrok widzę ścianę. W Polsce czytelnie zwykle znajdują się na dużej i otwartej przestrzeni, więc podnosząc głowę mam kogo obserwować i często łapię się na tym, że od 10 min czytam czyjąś pracę lub liczę ile osób ma komputer etc. Cena za jeden dzień w takim specjalnym pokoju to około 7 000 - 10 000 W (140 000 - 200 000 za miesiąc), ale opłaty różnią się w zależności od lokalizacji i wyposażenia.

 

3. Rabbit Study Cafe

Założeniem podobna do numeru 1. Trochę mniejsza, ale oferująca darmowe dolewki americano :) Do tego można wnosić własne jedzenie i są szafki na schowanie swoich rzeczy gdyby chciało się wyjść i coś zjeść poza kawiarnią.

cr: dinning addiction


Na liście nie mogło zabraknąć Starbucksa. Ogólnie koreańskie kawiarnie mają większą powierzchnię i czas pobytu w kawiarni jest zdecydowanie dłuższy niż w Polsce, więc wiele miejsc jest do tego przystosowanych. Wygodne biurka, muzyka dosłownie tylko w tle, dużo kontaktów i naprawdę szybki internet pozwalają na komfortową naukę. W Warszawie tylko ta przy Rondzie ONZ spełnia te zasady.





5. Sahara Cafe 

Miejsce w którym zawsze jest dużo studentów, bo znajduje się w pobliżu uniwersytetu Soongsil. Ceny są bardzo przystępne, praktycznie wszystko poniżej 5 000 W. Do tego przyjemna atmosfera i minimalistyczny wystrój.

cr: Jeff Rosenberg|Flickr



Rozważałam jeszcze muzeum, saunę i okolice rzeki Han, ale w skupieniu wytrzymałabym może 10-15 minut, więc miejsca dedykowane nauce wydają mi się najlepsze. Macie jakieś sprawdzone i ulubione miejsca do nauki? A może nie macie problemu ze skupieniem i uczycie się w domu?



2/05/2016 11:27:00 AM

10 koreańskich filmów wartych obejrzenia.

10 koreańskich filmów wartych obejrzenia.
X muza jest w Korei Południowej nadzwyczaj płodna, więc co roku pojawia się tu kilka ciekawych filmów. Poniżej znajdziecie listę 10, które moim zdaniem warto obejrzeć i mogą być świetnym początkiem przygody z kinematografią Kraju Porannego Spokoju. W internecie znajdziecie wiele rankingów "Najlepszych filmów koreańskich", ale ja nie umiem sklasyfikować ich od najlepszego do najgorszego, więc ich kolejność jest zupełnie przypadkowa (Nie ma tu również żadnego z tz. "klasyków" czyli filmów Kim Ki Duk'a, Bong Joon Ho, czy Park Chan Wook'a ;) ).

1. The Vampire Lives Next Door (kor. 뱀파이어는 우리 옆집에 산다), reż. Im Sang Soo, rok produkcji: 2015

Zupełna świeżynka, która premierę miała na zeszłorocznym Busan International Film Festival. To krótki, 20-minutowy film z Ji Sung'iem w roli głównej (ostatnio znany z popularnej dramy "Kill Me Heal Me"). Historia wampira i nieżywej dziewczynki jest majstersztykiem. Kadry, kolory, scenografia, detale, wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach. Cały czas porównywałam go z, moim zdaniem słabym, filmem "Namiętność Wampira" Charlie Choi Kitlin'a, który obejrzałam na 9 edycji Festiwalu Pięć Smaków. Obrazy mimo podobnej tematyki różnią się diametralnie, na korzyść pracy Im'a.

Warto również zwrócić uwagę na Park So Dam. Po filmie "The Priests" uznana za wschodzącą gwiazdę, wielce zajmuje Koreańczyków, którzy nie mogą się zdecydować czy jest wystarczająco ładna na aktorkę ;)

cr: materiały prasowe
Park So Dam w dramie "Because is the first time". Wystarczająco ładna?


2. The Good, The Bad, The Weird, (pl. Dobry Zły i Zakręcony, kor.좋은 놈, 나쁜 놈, 이상한 놈), reż. Kim Ji Woon, rok produkcji: 2008

Spagetti western w wersji koreańskiej, jest oczywistym nawiązaniem do "Dobry, Zły i Brzydki" Sergio Leone. Dynamiczny, zabawny, odrobinę szalony. Akcja filmu rozgrywa się w Mandżurii na początku XX wieku. Dwóch wyjętych spod prawa i jeden łowca nagród rywalizują o mapę skarbów, a przy okazji są ścigani przez japońską armię i chińskich bandytów. Pościgi i strzelaniny okraszone dozą koreańskiego humoru oraz Lee Byung Hun, którego uważam za jednego z lepszych koreańskich aktorów, to idealny przepis na pełen rozmachu film przygodowy.

cr: materiały prasowe

3. A Tale of Two Sisters (pl. Opowieść o dwóch siostrach, kor. 장화, 홍련), reż. Kim Ji Woon, rok produkcji: 2003

Horror, który osiągnął największy komercyjny sukces w historii tego gatunku w Korei. Dwie siostry, które na skutek tragicznej śmierci matki popadają w poważną chorobę psychiczną, właśnie opuściły szpital zamknięty i wróciły do rodzinnego domu. Gdy w posiadłości zaczynają się dziać nadprzyrodzone zjawiska, odkrywamy długo skrywany dramat. Najjaśniejszym punktem filmu jest rola Lim Soo Jung. Grając chorą psychicznie nastolatkę tworzy własny, zamknięty świat. Pogrążona w szaleństwie, schizofreniczna, a jednocześnie troskliwa w opiece nad młodszą siostrą. Film balansuje na cienkiej linie pomiędzy dramatem psychologicznym, a horrorem. Niemożliwa do akceptacji strata, poczucie winy i żal tak silny, że doprowadza do szaleństwa. Wizualna perełka. 

cr: materiały prasowe

4. Masquarade (kor. 광해: 왕이 된 남자), reż. Chu Chang Min, rok produkcji: 2012

Zazwyczaj nie przepadam za koreańskimi filmami kostiumowymi, ale dla tego jednego warto zrobić wyjątek. Kolejny raz świetny Lee Byung Hun, tym razem jako "Książe i żebrak" ery Joseon. Technicznie i aktorsko na najwyższym poziomie. Początkowo śmieszy, im dalej w las tym poważniejszy. W ciekawy sposób pokazuje schematy i metody rządzenia krajem.

cr: materiały prasowe

5. Hot Young Bloods (kor. 피끓는 청춘), reż. Lee Yeon Woo, rok produkcji: 2014

Lata '80 na koreańskiej wsi. Young Sook to liderka żeńskiego gangu zakochana w lokalnym podrywaczu Jong Gil'u, który boi się zarówno jej jak i jej adoratora, również lidera lokalnych zabijaków. Do tego na horyzoncie pojawia się piękność z Seulu. Walki gangów, wchodzenie w dorosłość, pierwsze miłości i dramaty. Główną rolę gra Lee Jong Seok (znany m.in. z dramy "Pinocchio") i od razu powiem, że nie lubię tego aktora. Zazwyczaj jego gra po prostu do mnie nie trafia, dość powierzchowna i opierająca się na ładnej buzi. Zupełnym jego przeciwieństwem jest Park Bo Young, bardzo dobra i wiarygodna w swojej roli, podobnie jak Kim Young Kwang.

cr: materiały prasowe

6. Rough Play (pl. Brutalna Gra, kor. 배우는 배우다), reż. Shin Youn Shick, rok produkcji: 2013

Lee Joon, były członek zespołu MBLAQ, od dawna próbował swoich sił w aktorstwie (m.ni. świetna rola w dramie "Gap Dong", kor. 갑동이), jednym z jego pełnometrażowych filmów jest właśnie "Rough Play", który zaprezentowano publiczności na Busan International Film Festival w 2013 roku. To studium upadku aktora, który nagle zyskuje olbrzymią popularność i przez swoją arogancję równie szybko ją traci. Powoli spod kontroli wymyka mu się kariera i życie. Jak daleko można posunąć się w grze ze sobą i światem? Zdecydowanie polecam.

cr: materiały prasowe

7. Man on High Heels (pl. Dama z Seulu, kor. 하이힐), reż. Jang Jin, rok produkcji: 2014

Pisałam już o tym filmie przy okazji relacji z 8 Edycji Festiwalu Pięciu Smaków, film Janga Jina to kryminał połączony z dramatem psychologicznym. Główny bohater, Jiwook, to niezwykle sprawny fizycznie, inteligentny i skuteczny policjant, który skrywa w sobie nietypową tajemnicę. Czuje się kobietą, zamkniętą w doskonałym, lecz męskim ciele. W główną rolę wciela się Cha Seung Won, aktor o klasycznej, męskiej urodzie. Gra silnego mężczyznę, w bardzo dyskretny sposób ujawniając kobiecą tożsamość bohatera. Film jest dobry. Początkowo pojawiają się nawet elementy humorystyczne, jednak z biegiem czasu fabuła staje się zdecydowanie bardziej mroczna i drastyczna.

cr: materiały prasowe

8. Where the Truth Lies (pl. Sprawa morderstwa w Itaewon, kr. 이태원 살인사건), reż. Hong Ki Sun, rok produkcji: 2009

Film oparty na bardzo głośnej sprawie zabójstwa w Itaewon w 1997 roku ( Jeden z podejrzanych, początkowo uniewinniony, w tym roku został skazany na 20 lat więzienia). W restauracji zostaje znalezione ciało studenta, podejrzanych jest dwóch, ale który popełnił zbrodnię? Chciałam powiedzieć, że głównym bohaterem jest Jang Geun Suk, zresztą to on miał być twarzą przyciągającą ludzi do kin, ale według mnie dużo ważniejsza jest rola Jung Jin Young'a grającego prokuratora badającego sprawę. Film pełen wątpliwości i walki o prawdę.

cr: materiały prasowe

9. Alice Boy from Wonderland (kor. 앨리스 : 원더랜드에서 온 소년), reż. Huh Eun Hee, rok produkcji: 2015

Hye Joong nie pamięta niczego z wczesnego dzieciństwa, ale co noc śnią się jej dziwne koszmary. Nie mogąc sobie z nimi poradzić za radą szamanki udaje się do domu, w którym mieszkała jej rodzina 24 lata temu, teraz to miejsce jest znane jako "Wonderland". Dziewczyna ma tylko 15 dni na przypomnienie sobie tego co ją dręczy, wtedy koszmary się skończą. Mam problem z tym filmem, z jednej strony interesująca historia z nutką horroru i ciekawe kadry, z drugiej trochę sztywna gra Hong Jong Hyuna jako tajemniczego mieszkańca posiadłości. Dobra jest Jung So Min, grająca główną bohaterkę (aktorka zdobywa coraz większą popularność w Korei, ostatnio grała w dramie "D-Day"), dlatego cały film oceniam na plus.

cr: materiały prasowe

10. Why did you come to my house?  (kor. 우리집에 왜 왔니), reż. Hwang Sua, rok produkcji: 2009

Byeong Hee cierpi po staracie żony i postanawia popełnić samobójstwo, przed którym ratuje go Su Jang. Bezdomna kobieta ma tylko jedno marzenie, szuka miłości. Realizując je postanawia uwięzić Su Jang'a i zamieszkać w jego domu. Może się to wydać na początku odrobinę surrealistyczne, ale to naprawdę dobry film z równie dobrymi aktorami. Główną postać gra Kang Hye Jung, którą niezmiennie doceniam od czasów "Oldboy'a". To historia o narodzinach i końcu trochę dziwnej, dysfunkcyjnej przyjaźni.

cr: materiały prasowe

Koreańskie kino jest nieprzewidywalne. Często nie wiem czy główny bohater wyjdzie z opresji i co stanie się z pozostałymi postaciami, ale właśnie za to lubię azjatyckie filmy. Za każdym razem znajduję nową perełkę. Kryterium wyboru jest u mnie proste, chodzi o emocje. Jeżeli oglądając film coś czuję (i jest tu obojętne czy to strach, smutek, czy rozbawienie) znaczy, że jest dobry, ma w sobie to coś co porusza, nie jest tylko kolejnym nudnym patrzydełkiem, o którym zapomnę zaraz po seansie. Też tak macie? Jakie koreańskie filmy mają dla Was "to coś"?

2/01/2016 08:50:00 PM

Bibimbap (비빔밥) vol 2 - wersja wegetariańska

Bibimbap (비빔밥) vol 2 - wersja wegetariańska


Bibimbap jest moją ulubioną potrawą, nie tylko koreańską, bo można jeść ją na wiele sposobów i za każdym razem smakuje inaczej, więc zamawiam ją zawsze gdy jest w menu. Jeden inny składnik, trochę więcej gochujang i już mamy zupełnie nowe danie. Dodatkowo na prawdę nie wymaga posiadania przepisu. Gotujemy ryż, dodajemy to co mamy w lodówce, łyżkę gochujang, na to jajko i gotowe. 

Poniższa postać potrawy powstała (i często powstaje) ponieważ nigdy nie mam w lodówce mięsa (TU przepis na wersję mięsną), a dostępność warzyw często się zmienia. Słodkie ziemniaki (vel bataty) są już do kupienia nawet w Lidlu, a cena nie jest przygnębiająca (kiedyś za słodkim ziemniakiem za mniej niż 12 zł za kg trzeba było jechać pół miasta). Bataty kupuję często, lubię też paprykę i kiełki, a marchewką często zajadam się na surowo, więc to są warzywa, które przeważnie mam "na stanie". Nori to pozostałości po robieniu sushi czy kimbapu, a jajka, tak jak ryż, przydają się do zbyt wielu rzeczy abym ich w kuchni nie miała.



Inne warzywa/składniki, które mogą występować jako wymienne to: szpinak, rzepa, cukinia, grzyby (enoki, shiitake, pieczarki), pędy bambusa, inne kiełki, ogórek, kimchi, tofu, owoce morza, a nawet brokuły czy czerwona kapusta. Nie ma specjalnych ograniczeń :)



Poniżej znajdziecie przepis na mój ulubiony domowy bibimbap ze składników, które zwykle udaje mi się znaleźć w kuchni albo najbliższych sklepach :)

Składniki (na 1 dużą porcję):
  • 200 gr ryżu
  • 1 średniej wielkości słodki ziemniak
  • 1 marchewka
  • 1/2 małej czerwonej papryki
  • 1/4 małego opakowania kiełków ( u mnie mix : lucerna, soczewica, rzodkiewka)
  • 1 pęczek szczypiorku (taki większy, od cebuli)
  • 1 kawałek małego nori, lub dosłownie 1/10 takiego od sushi
  • szczypta soli
  • łyżeczka sezamu
  • 1 jajko
  • zioła prowansalskie (do ziemniaka)
  • 2 łyżki oliwy z oliwek (do ziemniaka)
  • 1 łyżka mąki (do ziemniaka)
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 1-5 łyżeczki gochujang (ja max 2)

Krok 1: Ugotować ryż
Krok 2: Przygotować ziemniaka wg przepisu na frytki, ale krojąc w kostkę



Krok 3: Przygotować sobie warzywa: marchewka i papryka w słupki, szczypior dowolnie drobno
Krok 4: Marchewkę podgotować w wodzie z dwoma łyżkami sosu sojowego
Krok 5: Ugotowany ryż przełożyć do miski
Krok 6: Na ryżu ułożyć podpieczone ziemniaki oraz pozostałe składniki



Krok 7: Usmażyć jajko
Krok 8: Jajko dołożyć do miski, pokruszyć na nie trochę nori i posypać sezamem
Krok 9: Dodać gochujang
Krok 10:  Wszystko dobrze wymieszać i jeść 






Mój ulubiony moment to mieszanie wszystkiego razem, dodawanie sosu i upewnianie się, że wszystko dobrze się zmieszało (w końcu bibimbap dosłownie oznacza mixed rice). Nie jest to może najmniejsza porcja na świecie, ale jecie (prawie) same warzywa, więc 많이 먹고! :)


Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger