Kolejną rzeczą, którą przywiozłam sobie z Korei, okazała się miłość do Starbucksa. "Kawa ze Starbunia" weszła do mojego (i Darii zresztą też) słownika dosyć łatwo, szybko i niezauważalnie. Co takiego jest w tej kawiarni, że można ją kochać? Odpowiedź do znalezienia tylko w Korei...i na naszym blogu ;) Oczywiście fajnie byłoby być bardziej odpornym na macki konsumpcjonizmu i latte z mlekiem sojowym, ale po uznaniu tej miłości za nieszkodliwą oddaję się jej na różnych szerokościach geograficznych.
W Szwecji byłam Katią :) |
Starbucks powstał w Seattle w USA i to właśnie Stany większość ludzi wskazuje jako miejsce z największą ilością kawiarni tej sieciówki. Nic bardziej mylnego, od jakiegoś czasu to Seul znajduje się na pierwszym miejscu. Ponad 300 kawiarni sprawia, że czasami w jednym biurowcu znajduje się ich kilka, a spacer po mieście mogą wyznaczać kolejne lokale.
Zgadzam się, że jest to sieciówka, wzorcowy przykład makdondyzacji, ale z mojego punktu widzenia Koreańskie Starbucksy wyróżnia kilka rzeczy.
Przede wszystkim ilość restauracji oraz lokalizacje.
City Hall |
Nazwa zapisana w Hangulu |
Tak jak już napisałam, kawiarni jest bardzo dużo, nie ma takiej sytuacji, że trzeba szukać lokalu. Obecnie "kawa w Starbuniu" tak bardzo kojarzy mi się z Koreą, że naumyślnie szukam jej w odwiedzanych krajach. W Atenach było ciężko, podobnież są trzy kawiarnie, ja z trudem znalazłam jedną. To samo w Szwecji. Na szczęście Warszawa idzie do przodu i możemy się już poszczycić kilkoma kawiarniami w centrum. Trochę ironiczne (albo zabawne) jest to, że zanim pojechałam do Korei byłam przeciwniczką tej sieciówki, miałam nadzieję, że im się nie uda w Polsce, że to przesadzony konsumpcjonizm, a pytanie o imię dorosłych ludzi jest oburzające ;D
Famille Park |
Kolejna kwestia to kolekcje kubków i gadżetów.
Jeszcze w żadnym innym kraju nie widziałam tylu kolekcji. Różne kubki, częsta zmiana motywów, spersonalizowane gadżety, karty, współpraca np. z projektantami. Pisałam już wielokrotnie, że Koreańczycy szpanują gadżetami i nowymi rzeczami, więc przekłada się to również na Starbucksa. Co kilka miesięcy wchodzi nowa kolekcja, trzeba kupić wszystko co się da (wcale tego aż tak bardzo nie krytykuję, gdybym miała możliwości to moja kuchenna szafka byłaby wypełniona każdym możliwym kubkiem z logo Korei).
Będąc w Korei kupiłam dwie rzeczy. Duży kubek z logo Korei, jako prezent dla kolegi, i mały, również dedykowany Korei, do espresso, które pija mój dziadek. Obecnie najbardziej podoba mi się zestaw, który był w sprzedaży z okazji 15 lat Starbucksa w Korei.
Mimo, że lokale są projektowane z zachowaniem typowego dla tej sieci stylu (industrial, drewno, beton, brązy, zielenie, szarości), to widać w nich indywidualne podejście. Oczywiście sieciówka zawsze pozostanie sieciówką, ale nie ma poczucia identyczności jak np. w lokalach sieci KFC. W Seulu większość Starbucksów jest duża, piętrowa i przestronna. Niektóre lokale mają kilka pięter, a gniazdko przy każdym miejscu siedzącym sprawia, że Starbucks jawi się większości jako idealne miejsce do nauki. Wielokrotnie widywałam odbywające się tam lekcje angielskiego czy koreańskiego, albo pojedynczych uczniów z zawzięciem piszących coś na swoich laptopach.
Rzecz, której nie umiem ocenić obiektywnie, to kawa. Osobiście mam małe wymagania kawowe. Lubię słodkie i z dużą ilością mleka, więc albo pijam Starbucksowy flagowy produkt: frappuchino, albo zwykłą kawę z mlekiem. Wydaje mi się, że pracują nad jakością kawy i nawet średnio wymagający kawosze znajdą coś dla siebie. Oczywiście, na pewno są również podniebienia, według których Starbucksowa kawa nie nadaje się do picia ;)
cr: helenqin |
Green Tea Frappuchino z bitą śmietaną to najlepsza rzecz jaką w życiu piłam. Serio, mówię całkiem poważnie. W rejonie Asia-Pacific jest bardzo dużo napoi, które można kupić tylko tam (link!). Akurat strawberries & cream są dostępne prawie na całym świecie, a jogurtowe frappuchino w Grecji się nie przyjęło, ale lista jest w miarę aktualna. Jak widzicie, Europa jeszcze się tej sieciówce opiera.
Drobna, ale równie istotna dla mnie rzecz, to strona internetowa. Starbucks Korea na swojej posiada wszystko co chciałabym tam znaleźć. Ładne zdjęcia wszystkich produktów, czytelnie opisane wartości odżywcze + skład, informacje o promocjach oraz nowych produktach, a także lokalizator kawiarni.
moje ulubione ciacho ma aż 493 kcal! |
Na koniec coś czego pewnie się nie spodziewaliście. Starbucks Korea ma kawiarnie z Drive Thru.
Mam nadzieję, że tym postem chociaż częściowo udało mi się usprawiedliwić moją miłość do tej sieciówki. Chciałabym jeszcze dodać, że jednocześnie bardzo lubię i staram się wspierać lokalne malutkie biznesy, których w Korei też jest sporo, ale Green Tea Frappuchino na zawsze będzie miało miejsce w moim sercu.
Ciekawe linki i więcej informacji:
Oppa jest fanem Starbucksa:
Hah, jak zawsze Korea potrafi mnie czymś zadziwić :D do tej pory ja także byłam przeciwniczką Starbucksa ale przekonałaś mnie żeby przy okazji wizyty w Koreii jednak zajrzeć do "sieciówki". a kubeczki ze specjalnych edycji są przepiękne - sama jestem maniaczką kubków i chyba wykupiłabym wszystkie możliwe :p
OdpowiedzUsuńkoniecznie! mieć w domu kubek z logo Korei? bezcenne :D
UsuńKubki uwodzą moje oczy, zwłaszcza ten granatowy mniejszy z kwiatami ale filiżanka taka większa.
OdpowiedzUsuńA jednak kawy nie lubię tam pić. Kawa, to musi być atmosfera czegoś... dlatego lubię robić espresso, bo cała kuchnia pachnie aromatem. I kawę piję po swojemu, bez pośpiechu- więc kubek tekturowy to już w ogóle nie przenosi tego znaczenia delektowania się. Ale tak naprawdę ważne jest w jakim towarzystwie pijemy tą kawę a miejsce i w czym to już mniejsza mniejszość.
Pamiętam jak byłam młokosem takie kawiarnie : pożegnanie z afryką - oooo tam się wchodziło i od progu czuło się TO.
to o czym piszesz to zupełnie inne doświadczenie i zgadzam się z Tobą w pełni. Silny aromat kawy, parzenie i cały rytuał picia to coś innego, coś czego w starbucksie się niestety nie uświadczy. Dlatego traktuję to w zupełnie innych kategoriach :)
UsuńA Pożegnanie z Afryką rządzi ;p
Mój jedyny problem z kawą jest taki, że wypijam ją za szybko. W towarzystwie jestem zawsze tą pierwszą, więc jeśli spotykam się ze znajomymi i idziemy właśnie do Starbucksa to wypijam naprawdę bardzo szybko w porównaniu z resztą znajomych, bo zawsze biorę najmniejszą - większej nie wypiję, a nie lubię tak zostawiać czegoś niedojedzonego/niedopitego (chyba że tak strasznie mi nie smakuje, że czuję, iż w gardle mi staje), bo na świecie tyle ludzi głoduje.
OdpowiedzUsuńAle w Korei to przynajmniej dość oryginalnie wyglądają, bo u nas wszystkie tak samo. Jeśli kiedyś tam pojadę, to spróbuję zahaczyć o jakiś ;)
też zawsze wszystko wypijam i zjadam najszybciej :) Dlatego jak pojedziesz do Korei to polecam Ci też wizytę w świątyni buddyjskiej, uczą tam jak wszystko robić wolniej i się tym delektować. Staram się to wprowadzać do swojego życia (nie jest łatwo ;P)
UsuńJestem wielką fanką ich kawy i koreańskich kubków, a zieloną kawę jadłabym :)
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam, że to miejsce to dla mnie czysty raj;), gdyż miłością do Starbucksa pałam od jakiś 11 lat...:));)
OdpowiedzUsuń