11/21/2017 12:38:00 PM

Prezenty dla azjatyckich maniaków

Prezenty dla azjatyckich maniaków
Kolejny rok prawie za nami, więc kolejna lista z prezentami musi pojawić się na blogu (listy z poprzednich lat: KLIK, KLIK). Muszę przyznać, że na początku miałam obawy czy co roku będę miała o czym pisać, ale bardzo mnie cieszy, że produkty z Azji są tak widoczne na polskim rynku. Mam nadzieję, że to oznacza, że Korea zagościła u nas na dobre, a ja co roku będę znajdowała pod choinką coś koreańskiego. 

Poniżej moja subiektywna lista, znajdziecie na niej produkty z polskich i zagranicznych sklepów.

1. Nauka koreańskiego - Talk To Me In Korean

Na polskim rynku nie ma jeszcze aż tak dużego wyboru jak za granicą, ale każdy uczący się koreańskiego na pewno którąś z tych publikacji posiada. Jak zwykle polecam Talk To Me In Korean. Trzeba kupić w sklepie internetowym, ale jest z czego wybierać więc nie będzie ryzyka, że kupicie coś co obdarowywany już posiada. Dla zaczynających przygodę proponuję: Talk To Me In Korean Level 1, My First 500 Korean Words lub Hangul Master. Osobiście zastanawiam się nad Your First Hanja Guide. To nowość i nie ma jeszcze wielu opinii, ale zapowiada się super.



2. Nauka koreańskiego z języka polskiego - Azjatycki Zakątek 

Do tej pory uczyłam się koreańskiego jedynie z angielskiego, więc bardzo mnie ta publikacja interesuje. Mam nadzieję, że jeszcze przed świętami znajdziecie na blogu moją recenzję tego kursu.




3. Ubrania i inne gadżety - allkpop

Wiernym fanom koreańskiego show biznesu raczej nie trzeba przedstawiać tej strony. Taki pudelek i tvn24 w jednym, wszystkie newsy, plotki i artykuły związane z kpopem i dramami. Allkpop posiada też sklep, w którym można kupić bardzo dużo ubrań (głównie koszulki i bluzy) z różnymi koreańskimi napisami. Przeważają oczywiście nawiązania do konkretnych zespołów, ale da się znaleźć też coś po prostu związanego z Koreą.

Już miałam w koszyku tę bluzę ale dostawa do PL niestety jest dość droga, więc opłaca się robić łączone zamówienia (kilka koleżanek i dzielicie się kosztem dostawy - działa i polecam :D)



4. Ubrania i inne gadżety - Libery in North Korea 

Tutaj też dostawa nie jest tania, ale działa wspólne zamawianie oraz wiedza o tym, że wszystkie Wasze pieniądze pójdą na cele charytatywne.


Robiłam tam zakupy już dwa razy i zamierzam to jeszcze powtórzyć. Do wyboru macie koszulki, bluzy, bidony, książki, naszywki i plakaty.

5. Ubrania i inne gadżety - Azjatycki Zakątek 

Wybór jest ogromny. Ja szaleję na punkcie Totoro, więc najpierw wyszukuję wszystkie rzeczy z nim związane :D



Ceny są przystępne, wyszukiwarka dobrze działa, a sklep jest dobrze zaopatrzony, więc każdy znajdzie coś dla siebie i ze swoim ulubionym bohaterem.

OSTyyyyy z Draaaaaaaaaaam <3 Dożyliśmy czasów, w których nie trzeba jechać do Korei lub zamawiać mega drogich przesyłek z Azji aby mieć w Polsce koreańską płytę <3


Azjatycki Zakątek

6. Gotowanie - Tradycje kulinarne Korei


Recenzję tej książki pisałam w maju - link - i swoje zdanie podtrzymuję. To jedyna taka książka na polskim rynku i zajmuje się tematem bardzo dokładnie. Dobra zarówno na pierwszy kontakt z kuchnią koreańską, jak i dla smakoszy, którzy już nie jedno kimchi jedli. 



6. Ubrania - sieciówki


Klimaty azjatyckie nadal na czasie, więc prawie w każdej sieciówce można znaleźć coś interesującego. Na prezenty nadają się bony, kimona, koszulki, swetry i dodatki.


Zara : link


Zara: link

7. Kosmetyki - Dr. G, Azjatycki Zakątek i wiele innych


Doczekaliśmy czasów, w których nasze ulubione koreańskie kosmetyki dostępne są w wielu sklepach, nawet tych stacjonarnych. Sporo promocji i dobre okazje znajdziecie też online. Dr.G ma obecnie sporo obniżek, św Mikołaj może skorzystać ;) Na mnie działają ładne opakowania. Maseczka w pojemniczku na mleko bananowe? Yes, please! 

Cocolita: link

8. Gotowanie - porcelana i przybory kuchenne - Azjatycki Zakątek, sklepy stacjonarne


Dużo świetniej japońskiej porcelany znajdziecie w... TK Maxx! Niestety sklep jest dostępny tylko w wybranych lokalizacjach, ale jeśli będziecie mieli okazję to polecam się tam rozejrzeć (mają też koreańskie kosmetyki). Jest też sporo sklepów online, a dzięki temu, że sushi jest w Polsce popularne, wybór jest spory.

pakamera: link

Azjatycki zakątek: link

link: decobazar

9. Komiksy i książki - Azjatycki Zakątek


Jak już pewnie pisałam wiele razy, książek nigdy za wiele. Moja koreańska biblioteczka liczy już wiele pozycji, również dzięki prezentom na święta, ale pojawia się coraz więcej publikacji, z którymi warto się zapoznać.


10. Gotowanie i jedzenie - cała masa sklepów


Może jestem dziwna, że ucieszyłabym się ze sfermentowanej kapusty zapakowanej w ładny papier, ale dobre kimchi to podstawa.  Mamy szczęście, że są Kuchnie Świata, allegro i takie sklepy jak Azjatycki Zakątek, gdzie można kupować koreańskie półprodukty w konkurencyjnych cenach. Marynata do bulgogi ratowała mi życie już nie raz. Niezależnie czy miałam pod ręką jakieś mięso czy tylko kostkę tofu marynata sprawdzała się idealnie. 

Azjatycki Zakątek

Dajcie znać gdzie jeszcze zaopatrujecie się w koreańskie produkty (odp: "W Korei" się nie liczy :D), co kupujecie najczęściej oraz jakie koreańskie (lub azjatyckie) produkty chcielibyście znaleźć pod choinką.

Z okazji zbliżających się świąt oraz szału zakupowego mamy dla Was kod rabatowy na zakupy w Azjatyckim Zakątku: myoppasblog2017

Kod rabatowy należy wpisać w polu "kupony" na stronie Azjatycki Zakątek gdy przejdzie się do koszyka i upoważnia on do rabatu 10% na cały asortyment, a ważny jest do 21 grudnia.


Polecamy zakupy online ze względu na możliwości ominięcia tłoków w sklepach, duży wybór oraz dobrą politykę zwrotów. Im wcześniej kupicie tym mniej problemów pod koniec grudnia ;) Zachęcamy do podzielenia się waszymi znaleziskami. Czekamy na zdjęcia i informacje, które produkty polecacie.

11/14/2017 03:32:00 PM

WARSAW KOREAN FILM FESTIVAL 2017- KOREAŃSKIE SMAKI I KIM HEE-JUNG

WARSAW KOREAN FILM FESTIVAL 2017- KOREAŃSKIE SMAKI I KIM HEE-JUNG
Właśnie zakończył się 3. Warszawski Festiwal Filmów Koreańskich, na którym mieliśmy okazję zobaczyć 12 filmów. O tych z sekcji „Hity ostatnich lat” przeczytacie we wcześniejszym poście KLIK, więc teraz skupimy się na pozostałych dwóch sekcjach: „Koreańskie Smaki” oraz „Fokus Kim Hee-Jung”.

Zacznijmy od Kim Hee-Jung, reżyserki intymnych, wielowymiarowych filmów, skupiających się na ludzkiej osobowości. Na festiwalu zaprezentowano jej dwa filmy pełnometrażowe „Cudowne lata” i „Ścieżki na śniegu” oraz dwa krótkie metraże, zrealizowanie w Szkole Filmowej w Łodzi, na której studiowała.

Oba długie metraże to filmy niezależne. „Ścieżki na śniegu” to opowieść o alkoholiku, który próbuje walczyć z chorobą w prowadzonym przez zakonnice domu. Mamy tu elementy katolicyzmu i szamanizmu, nie wiadomo co tak naprawdę jest snem, a co jawą. Z każdą minutą film intryguje bardziej i zmusza widza do samodzielnego ułożenia wszystkich puzzli. Koniec jest niejednoznaczny i pozostawia z polem do przemyśleń, ale mimo to film nie sili się na bycie "artystycznym". To dobre, przemyślane kino.


Z kolei „Cudowne lata” to historia nastolatki, która po śmierci ojca musi na nowo poukładać sobie życie, relacje z matką i szkolnymi przyjaciółmi. W Q&A po seansie reżyserka przyznała, że w dużej mierze film opiera się na jej własnych doświadczeniach. Krok po kroku poznajemy bohaterkę, jej myśli i problemy. Jest to film dobry, chociaż niestety nie polubiłam głowniej bohaterki, w przeciwieństwie do kolejnego filmu "The World of Us".


"The world of us" (pol. "Cały nasz świat") w reżyserii Yoon Ga-eun również jest historią zagubionej dziewczynki. Ponownie mamy wyobcowaną bohaterkę, która próbuje znaleźć przyjaźń, jednak ten film podobał mi się dużo bardziej. Bardzo wiarygodnie przedstawione relacje z róweśnikami, szkolne konflikty, kruche sojusze... oglądając film przypominałam sobie własne dzieciństwo. To dobry obraz koreańskiej, trochę bardziej okrutnej od polskiej, szkoły.


Również sekcja "Koreańskie smaki" pozwoliła nam na zapoznanie się z najnowszymi filmami kina niezależnego. Pierwszy był „On the Beach at Night Alone” (pol. „Samotnie na plaży pod wieczór”) w reżyserii Hong Sang-soo, czyli powolna opowieść o ucieczce przed własnymi uczuciami. Rozmowy na ulicach Hamburga, wieczorne popijawy nad koreańskim morzem. Mam problem z twórczością Hong Sang-soo. Uważam jego filmy za przegadane i często chaotyczne, a jednak cieszą się one ogromną popularnością na europejskich festiwalach filmowych. Również ten film wydaje mi się nudny, a oceniając filmy w pierwszej kolejności określam czy mi się podobają czy nie, a dopiero potem zagłębiam się w szczegóły: Dlaczego? Co sądzę o bohaterach i akcji? Itd.  Tym razem nie było najgorzej. Nie uważam filmu za dobry, ale jest zdecydowanie najlepszy z filmów Hong Sang-soo, które widziałam. Wydaje mi się, że w dużej mierze jest to zasługa bardzo dobrej gry Kim Min-hee (znana np. ze „Służącej”), która za tę rolę zdobyła Srebrnego Niedźwiedzia na tegorocznym Berlinale. To film niezależny, nie będzie podobać się każdemu, nawet nie większości, ale na pewno znajdzie wiernych fanów.


„The Firs Lap” (pol. „Pierwsze okrążenie”) Kim Dae-hwana, pojawił się w Warszawie jeszcze przed oficjalną premierą w Korei. Reżyser był gościem pierwszej edycji festiwalu z filmem „End of Winter” („Koniec zimy”). To kolejny bardzo festiwalowy film. Niewielki budżet, długie rozmowy, znowu albo pokochany przez widzów, albo odrzucony jako zbyt nudny. Część może doszukiwać się w nim nim drugiego dna. Autor nie formułuje konkretych tez, pokazując nam tylko kolejne sceny z życia dwójki 30-latków i ich rodzin. Mimo toczących się rozmów o potrzebie zmian, z ekranu bije stagnacja i niemożność tych zmian wprowadzenia. Film kończy się nie popychając życia bohaterów do przodu, wszystko na tle politycznych demonstracji przeciwko prezydent Park Geun-hye. Właśnie to polityczne tło może powodować moim zdaniem niepotrzebną nadinterpretację tego filmu i doszukiwanie się w nim większej głębi. To nie moje kino, ale reżyser zdobył za ten film nagrodę dla najlepszego nowego reżysera na festiwalu w Locarno, więc być może jednak pewna nadinterpretacja jest tu wskazana.


Na festiwalu pojawił się również klasyk koreańskiego kina "The Housemaid" z 1960 roku, ale więcej o nim napiszemy w kolejnym poście, tak jak i o naszych ogólnych wrażeniach z festiewalu.

Byliście w tym roku na festiwalu? Które filmy podobały Wam się najbardziej, a które najmniej?

11/08/2017 07:54:00 AM

Jak ugryźć koreańskie kino?

Jak ugryźć koreańskie kino?
Przychodzimy do Was z kolejnym postem gościnnym na temat koreańskiego kina (wcześniejszy znajdziecie TUTAJ). Kasia, autorki bloga HOW GEE ~ 하우지 (facebook), prawdziwego kompendium wiedzy na temat koreańskiej kinematografii, stworzyła dla Was krótki poradnik na temat tego jak zacząć swoją przygodę z kinem Kraju Porannego Spokoju. Czy Wy też kierujecie się tymi zasadami przy doborze filmów? Jaki był Wasz pierwszy koreański film?

***

cr: seecannes.com

Ruszyła właśnie trzecia edycja Warsaw Korean Film Festival, jedynego takiego festiwalu w Polsce poświęconemu kinematografii tego konkretnego państwa. Jest to idealna okazja do zobaczenia na wielkim ekranie ulubieńców znanych być może z seriali telewizyjnych lub poznania całkiem nowego, egzotycznego dotychczas kina z drugiego końca świata. Nieważne czy to będzie rzucenie się na głęboką wodę, czy wizyta w kinie z pewną już podkładką wiedzy, nasuwa się pytanie, co dalej, jeśli chce się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat, ale nie wiadomo dokładnie skąd?

Po prawie dekadzie oglądania koreańskich filmów i napisaniu ponad pięciuset recenzji, z których tak naprawdę większość nie przekazuje niczego głębszego niż “podobało się” lub “nie podobało się”, wciąż jednak potrafię czerpać przyjemność z ich oglądania, a to dzięki wyrobionemu na przestrzeni lat mojemu “systemowi”. Oto kilka wskazówek dla tych, którzy zaciekawili się koreańskim kinem, ale nie wiedzą, z której strony je ugryźć.

1. Poznaj podstawy

Nie musisz od razu poznawać dogłębnie wszystkich pozycji listy top 100 koreańskich filmów według Korean Film Archive (źródło) lub najbardziej kasowych tytułów w historii (źródło; chociaż to prędzej czy później polecam - większość z nich nie bez powodu przyciągnęła tylu Koreańczyków do kin…). Opanowanie podstaw najnowszego kina koreańskiego, tzw. Koreańskiej Nowej Fali jest dość proste, gdyż większość tekstów źródłowych na ten temat rozpoczyna się właśnie od pierwszych wielkich komercyjnych sukcesów w latach 90., a te filmy są właśnie o wiele bardziej dostępne niż starsze tytuły dla filmowych “hardkorów”.

Być może przy okazji jakiegoś światowego festiwalu filmowego obiły się o uszy nazwiska Kim Ki Duka lub Hong Sang Soo, a od strony bardziej komercyjnej Park Chan Wooka, Bong Joon Ho albo Kim Ji Woona? Oklepane to? Jednak nie bez powodu są to najbardziej znani koreańscy reżyserowie na świecie, których każdy nowy film jest wart uwagi! Wielu kinomanów, nawet tych niekoniecznie zaznajomionych głębiej z koreańskim kinem, słyszało z pewnością o “Oldboyu” lub “Służącej”, ale myślę, że warto rzucić okiem na każdy inny film Park Chan Wooka, szczególnie rozpoczynające jego karierę “JSA: Joint Security Area”. Dodam przy tym jako ciekawostkę, że “Oldboy” wcale nie jest w Korei takim “największym klasykiem” jak poza granicami tego kraju - rodzimi krytycy najbardziej chwalą “Zagadkę zbrodni” (ang. “Memories of Murder”) w reżyserii Bong Joon Ho… W każdym razie łatwo zacząć od dobrych koreańskich filmów, szczególnie w Polsce - większość tych tytułów jest u nas dostępna na dvd w polskiej wersji językowej! To zaleta tego, że praktycznie wszystkie koreańskie filmy, które w ogóle trafiają do naszej dystrybucji, biorą się z europejskich festiwali filmowych.

"Oldboy", cr: flickfeast.co.uk

2. Kieruj się sprawdzonymi nazwiskami

Dobra, tak więc podstawy opanowane, ale filmografie wspomnianych wyżej reżyserów wcale nie są takie długie, więc co dalej? W tym momencie powinien się zacząć efekt domina, który przecież doskonale się sprawdza przy poznawaniu jakiejkolwiek kinematografii. Spodobał się jakiś aktor? Warto się przekonać, jak wypada w innych rolach! Obiło się o uszy, że jakiś film był wielkim hitem (dla przykładu “Weteran” wyświetlany na zeszłorocznej edycji Warsaw Korean Film Festival)? Warto sprawdzić czy dany reżyser tworzy inne tak dobre filmy, czy to był jednak jednorazowy sukces. W Korei pełno jest specjalistów od kina komercyjnego, których filmów raczej nie uświadczy się na zagranicznych festiwalach. Myślę, że nie wypada się zamykać jedynie w kręgu “kina wysokiego”, ponieważ to właśnie ze swoich blockbusterów słynie Korea.

Tutaj mam taką uwagę - sukces w koreańskich dramach (serialach) rzadko przekłada się na filmy, dlatego rozróżnia się w Korei “talenty” (dosłownie tłumacząc z kor. 탈렌트) - aktorów serialowych i osobowości telewizyjne oraz “aktorów” (kor. 배우 lub 연기자) czyli tych występujących w filmach. Łamacze niewieścich serc z koreańskich produkcji telewizyjnych to kiepski trop, jeśli chodzi o poznawanie tamtejszego kina, dlatego warto się dowiedzieć, kto dla odmiany rządzi kinowym box office. Nie jest tego wiele, bo “A-lista” aktorów w Korei jest krótka, ale mogę zagwarantować, że naprawdę wiele filmów z udziałem Ha Jung Woo, Hwang Jung Mina, Song Kang Ho, Choi Min Shika, Sol Kyung Goo, Jung Woo Sunga, Lee Jung Jae lub Kim Hye Soo (żeby nie przesadzać z ilością…) jest warta uwagi. Zresztą co roku podobne nazwiska są nominowane do największych nagród koreańskiego przemysłu filmowego… Warto je śledzić.

"Veteran", cr: asiasociety.org

3. Zakłady dla wprawionych

Jednak znowu w pewnym momencie można dojść do granicy, kiedy będzie się polegać na sprawdzonych ulubieńcach, nie dając miejsca dla niespodzianek. Dlatego właśnie od kilku lat śledzę nie tylko rozwój karier, ale także wyniki box office koreańskich kin (np. na stronie Hancinema). W większości przypadków przecież sprawdza się zasada, że wielkie hity stały się nimi, bo są to po prostu dobre lub przynajmniej “przyjemne w odbiorze” filmy... Kiedy zna się największe gwiazdy koreańskiego kina, można w ciemno obstawiać, że produkcje z ich udziałem będą hitowe, bo tak właśnie działa w Korei kult celebrytów. Jeśli dany film wcale nie staje się spodziewanym hitem, tzn. nie sprzedaje więcej niż 1 mln kinowych biletów, co jest bardzo ważną granicą, albo można zakładać, że w rzeczywistości okazał się być po prostu nieciekawy, albo że jest niedoceniany (jak np. tegoroczne “The Merciless”, pol. tytuł “Bezlitosny”, które niemniej jest nominowane w tym roku do wszystkich większych nagród).

Możecie się zapytać, po co w ogóle brać pod uwagę sukces pieniężny filmu, skoro nie powinno to tak naprawdę wpływać na osobisty odbiór filmu, ale gwarantuję wam, że takie zakłady mogą dać niezły przedsmak tego, czego można się spodziewać. Aby poprzeć to innym przykładem, w tym roku największym niespodziewanym hitem stało się “Crime City”/”The Outlaws” z Ma Dong Seokiem i Yoon Kye Sangiem - niekoniecznie najbardziej “bankowymi” gwiazdami. Przez to właśnie mam całkiem spore oczekiwania wobec tego filmu, który w innym przypadku po prostu obejrzałabym z automatu.

Jeśli liczby to nie wasza bajka, pozostaje tylko jedna rada - dużo czytać. Internet to w końcu nieprzebrane źródło informacji, więc warto poczytać “coś więcej” na temat historii koreańskiego kina, przeglądać najnowsze recenzje i śledzić filmowe newsy.

"The Mercilles", cr: hollywoodreporter.com

Rozpoczynając swoją przygodę z koreańskim kinem lub będąc już w pewnym stopniu “zaawansowania”, łatwo natrafić na przysłowiową ścianę, kiedy nie czerpie się już takiej przyjemności z oglądania filmów, jak na początku albo filmografia ulubionego aktora/reżysera szybko się kończy. Warto pamiętać o jednej (bardzo oczywistej w sumie…) rzeczy - koreańska kinematografia, proklamowana jako antyteza Hollywoodu, powiew świeżości na światowej mapie filmów i zarazem wielkie sukcesy komercyjne, to nie jest niekończące się pasmo cudów. Koreańskie konglomeraty zbudowały swoje własne “fabryki snów”, w których tworzy się wykalkulowane blockbustery, niemniej ich charakterystyczne mieszanie gatunków wzbudza lepszy odbiór niż w przypadku ogranych już filmów o superbohaterach, które w koreańskim wydaniu praktycznie nie istnieją (bo po co, Marvel i DC są tam tak samo popularne jak wszędzie indziej). Na setki produkowanych w Korei filmów rocznie, tych naprawdę wartych włożenia między współczesne klasyki znajdzie się kilka, a reszta, którą można nazwać “naprawdę dobrą”, będzie liczona w ilości około kilkunastu. Innymi słowy trzeba być przygotowanym na rozczarowania, oglądając koreańskie filmy, ale wciąż ta garstka wspaniałych filmów pojawiających się rokrocznie sprawia, iż jest to hobby, od którego ciężko się oderwać.

Przydatne linki:

Na Twitterze:
Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger