11/08/2017 07:54:00 AM

Jak ugryźć koreańskie kino?

Przychodzimy do Was z kolejnym postem gościnnym na temat koreańskiego kina (wcześniejszy znajdziecie TUTAJ). Kasia, autorki bloga HOW GEE ~ 하우지 (facebook), prawdziwego kompendium wiedzy na temat koreańskiej kinematografii, stworzyła dla Was krótki poradnik na temat tego jak zacząć swoją przygodę z kinem Kraju Porannego Spokoju. Czy Wy też kierujecie się tymi zasadami przy doborze filmów? Jaki był Wasz pierwszy koreański film?

***

cr: seecannes.com

Ruszyła właśnie trzecia edycja Warsaw Korean Film Festival, jedynego takiego festiwalu w Polsce poświęconemu kinematografii tego konkretnego państwa. Jest to idealna okazja do zobaczenia na wielkim ekranie ulubieńców znanych być może z seriali telewizyjnych lub poznania całkiem nowego, egzotycznego dotychczas kina z drugiego końca świata. Nieważne czy to będzie rzucenie się na głęboką wodę, czy wizyta w kinie z pewną już podkładką wiedzy, nasuwa się pytanie, co dalej, jeśli chce się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat, ale nie wiadomo dokładnie skąd?

Po prawie dekadzie oglądania koreańskich filmów i napisaniu ponad pięciuset recenzji, z których tak naprawdę większość nie przekazuje niczego głębszego niż “podobało się” lub “nie podobało się”, wciąż jednak potrafię czerpać przyjemność z ich oglądania, a to dzięki wyrobionemu na przestrzeni lat mojemu “systemowi”. Oto kilka wskazówek dla tych, którzy zaciekawili się koreańskim kinem, ale nie wiedzą, z której strony je ugryźć.

1. Poznaj podstawy

Nie musisz od razu poznawać dogłębnie wszystkich pozycji listy top 100 koreańskich filmów według Korean Film Archive (źródło) lub najbardziej kasowych tytułów w historii (źródło; chociaż to prędzej czy później polecam - większość z nich nie bez powodu przyciągnęła tylu Koreańczyków do kin…). Opanowanie podstaw najnowszego kina koreańskiego, tzw. Koreańskiej Nowej Fali jest dość proste, gdyż większość tekstów źródłowych na ten temat rozpoczyna się właśnie od pierwszych wielkich komercyjnych sukcesów w latach 90., a te filmy są właśnie o wiele bardziej dostępne niż starsze tytuły dla filmowych “hardkorów”.

Być może przy okazji jakiegoś światowego festiwalu filmowego obiły się o uszy nazwiska Kim Ki Duka lub Hong Sang Soo, a od strony bardziej komercyjnej Park Chan Wooka, Bong Joon Ho albo Kim Ji Woona? Oklepane to? Jednak nie bez powodu są to najbardziej znani koreańscy reżyserowie na świecie, których każdy nowy film jest wart uwagi! Wielu kinomanów, nawet tych niekoniecznie zaznajomionych głębiej z koreańskim kinem, słyszało z pewnością o “Oldboyu” lub “Służącej”, ale myślę, że warto rzucić okiem na każdy inny film Park Chan Wooka, szczególnie rozpoczynające jego karierę “JSA: Joint Security Area”. Dodam przy tym jako ciekawostkę, że “Oldboy” wcale nie jest w Korei takim “największym klasykiem” jak poza granicami tego kraju - rodzimi krytycy najbardziej chwalą “Zagadkę zbrodni” (ang. “Memories of Murder”) w reżyserii Bong Joon Ho… W każdym razie łatwo zacząć od dobrych koreańskich filmów, szczególnie w Polsce - większość tych tytułów jest u nas dostępna na dvd w polskiej wersji językowej! To zaleta tego, że praktycznie wszystkie koreańskie filmy, które w ogóle trafiają do naszej dystrybucji, biorą się z europejskich festiwali filmowych.

"Oldboy", cr: flickfeast.co.uk

2. Kieruj się sprawdzonymi nazwiskami

Dobra, tak więc podstawy opanowane, ale filmografie wspomnianych wyżej reżyserów wcale nie są takie długie, więc co dalej? W tym momencie powinien się zacząć efekt domina, który przecież doskonale się sprawdza przy poznawaniu jakiejkolwiek kinematografii. Spodobał się jakiś aktor? Warto się przekonać, jak wypada w innych rolach! Obiło się o uszy, że jakiś film był wielkim hitem (dla przykładu “Weteran” wyświetlany na zeszłorocznej edycji Warsaw Korean Film Festival)? Warto sprawdzić czy dany reżyser tworzy inne tak dobre filmy, czy to był jednak jednorazowy sukces. W Korei pełno jest specjalistów od kina komercyjnego, których filmów raczej nie uświadczy się na zagranicznych festiwalach. Myślę, że nie wypada się zamykać jedynie w kręgu “kina wysokiego”, ponieważ to właśnie ze swoich blockbusterów słynie Korea.

Tutaj mam taką uwagę - sukces w koreańskich dramach (serialach) rzadko przekłada się na filmy, dlatego rozróżnia się w Korei “talenty” (dosłownie tłumacząc z kor. 탈렌트) - aktorów serialowych i osobowości telewizyjne oraz “aktorów” (kor. 배우 lub 연기자) czyli tych występujących w filmach. Łamacze niewieścich serc z koreańskich produkcji telewizyjnych to kiepski trop, jeśli chodzi o poznawanie tamtejszego kina, dlatego warto się dowiedzieć, kto dla odmiany rządzi kinowym box office. Nie jest tego wiele, bo “A-lista” aktorów w Korei jest krótka, ale mogę zagwarantować, że naprawdę wiele filmów z udziałem Ha Jung Woo, Hwang Jung Mina, Song Kang Ho, Choi Min Shika, Sol Kyung Goo, Jung Woo Sunga, Lee Jung Jae lub Kim Hye Soo (żeby nie przesadzać z ilością…) jest warta uwagi. Zresztą co roku podobne nazwiska są nominowane do największych nagród koreańskiego przemysłu filmowego… Warto je śledzić.

"Veteran", cr: asiasociety.org

3. Zakłady dla wprawionych

Jednak znowu w pewnym momencie można dojść do granicy, kiedy będzie się polegać na sprawdzonych ulubieńcach, nie dając miejsca dla niespodzianek. Dlatego właśnie od kilku lat śledzę nie tylko rozwój karier, ale także wyniki box office koreańskich kin (np. na stronie Hancinema). W większości przypadków przecież sprawdza się zasada, że wielkie hity stały się nimi, bo są to po prostu dobre lub przynajmniej “przyjemne w odbiorze” filmy... Kiedy zna się największe gwiazdy koreańskiego kina, można w ciemno obstawiać, że produkcje z ich udziałem będą hitowe, bo tak właśnie działa w Korei kult celebrytów. Jeśli dany film wcale nie staje się spodziewanym hitem, tzn. nie sprzedaje więcej niż 1 mln kinowych biletów, co jest bardzo ważną granicą, albo można zakładać, że w rzeczywistości okazał się być po prostu nieciekawy, albo że jest niedoceniany (jak np. tegoroczne “The Merciless”, pol. tytuł “Bezlitosny”, które niemniej jest nominowane w tym roku do wszystkich większych nagród).

Możecie się zapytać, po co w ogóle brać pod uwagę sukces pieniężny filmu, skoro nie powinno to tak naprawdę wpływać na osobisty odbiór filmu, ale gwarantuję wam, że takie zakłady mogą dać niezły przedsmak tego, czego można się spodziewać. Aby poprzeć to innym przykładem, w tym roku największym niespodziewanym hitem stało się “Crime City”/”The Outlaws” z Ma Dong Seokiem i Yoon Kye Sangiem - niekoniecznie najbardziej “bankowymi” gwiazdami. Przez to właśnie mam całkiem spore oczekiwania wobec tego filmu, który w innym przypadku po prostu obejrzałabym z automatu.

Jeśli liczby to nie wasza bajka, pozostaje tylko jedna rada - dużo czytać. Internet to w końcu nieprzebrane źródło informacji, więc warto poczytać “coś więcej” na temat historii koreańskiego kina, przeglądać najnowsze recenzje i śledzić filmowe newsy.

"The Mercilles", cr: hollywoodreporter.com

Rozpoczynając swoją przygodę z koreańskim kinem lub będąc już w pewnym stopniu “zaawansowania”, łatwo natrafić na przysłowiową ścianę, kiedy nie czerpie się już takiej przyjemności z oglądania filmów, jak na początku albo filmografia ulubionego aktora/reżysera szybko się kończy. Warto pamiętać o jednej (bardzo oczywistej w sumie…) rzeczy - koreańska kinematografia, proklamowana jako antyteza Hollywoodu, powiew świeżości na światowej mapie filmów i zarazem wielkie sukcesy komercyjne, to nie jest niekończące się pasmo cudów. Koreańskie konglomeraty zbudowały swoje własne “fabryki snów”, w których tworzy się wykalkulowane blockbustery, niemniej ich charakterystyczne mieszanie gatunków wzbudza lepszy odbiór niż w przypadku ogranych już filmów o superbohaterach, które w koreańskim wydaniu praktycznie nie istnieją (bo po co, Marvel i DC są tam tak samo popularne jak wszędzie indziej). Na setki produkowanych w Korei filmów rocznie, tych naprawdę wartych włożenia między współczesne klasyki znajdzie się kilka, a reszta, którą można nazwać “naprawdę dobrą”, będzie liczona w ilości około kilkunastu. Innymi słowy trzeba być przygotowanym na rozczarowania, oglądając koreańskie filmy, ale wciąż ta garstka wspaniałych filmów pojawiających się rokrocznie sprawia, iż jest to hobby, od którego ciężko się oderwać.

Przydatne linki:

Na Twitterze:

3 komentarze:

  1. Dzięki za artykuł, troszkę mnie on podniósł na duchu. ja mam własnie taką ścianę po dwu latach oglądania filmów i nie wiem co z tym zrobić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mamy nadzieję, że post się na coś przydał i już wiesz jak podejść do koreańskich filmów :)

      Usuń

Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger