3/11/2017 06:40:00 AM

Polska w Korei Południowej

Zastanawialiście się kiedyś ile Polski da się znaleźć w Korei Południowej? O dziwno mimo dzielących nas kilometrów trochę jej tu jest. Na początek kilka faktów.

Pierwszymi Polakami, którzy pojawili się na Półwyspie Koreańskim pod koniec XIX wieku i opisali swoje doświadczenia byli naukowcy-podróżnicy Jan Kalinowski i Władysław Kotowicz. Pierwszym pisarzem był natomiast Wacław Sieroszewski (o jego książce "Korea- klucz Dalekiego Wschodu" wspominałyśmy TUTAJ).

Stosunki dyplomatyczne z Koreą Południową nawiązaliśmy dopiero 28 lat temu, czyli w 1989 roku. W Polsce upadł komunizm, więc wcześniej dość ścisłe relacje z Koreą Północną się ochłodziły, a te z Koreą Południową zaczęły kiełkować. Obecnie w Polsce ma siedziby kilkanaście koreańskich firm, a eksport pomiędzy krajami rośnie. Poza tym w Seulu działa prężny wydział polonistyki, największy w Azji pod względem liczby studentów (nasz wywiad z jego studentem przeczytacie TUTAJ).

Miałyśmy okazję odwiedzić uczelnię i uczestniczyć w zajęciach z kultury Polski. Studenci przygotowali prezentacje i... zaskoczyli nas. Ich wiedza na temat polskiego malarstwa była imponująca (muszę z ubolewaniem przyznać, że nie znałam wszystkich artystów, o których wspominali). Poza tym naprawdę dobrze się tam bawiłyśmy. Mimo że studenci pierwszego roku nie byli w stanie płynnie się z nami komunikować, udało nam się „zjednoczyć” testując najlepsze smaki polskiej wódki ;)


Wydział polonistyki znajduje się w sporej odległości od centrum stolicy, ale jeżeli będziecie mieli czas warto tam zajrzeć i odszukać obelisk z kilometrami dzielącymi Polskę i Koreę (dokładnie 7736km). Inny „polski znacznik” odnajdziecie również w międzynarodowej dzielnicy Seulu- Itaewon. Po wyjściu z metra patrzcie uważnie pod nogi, a bez problemu traficie na płytę z mapą Polski i przywitaniem.


Na drugim końcu kraju, w Busanie, czekają za to inne płyty. W alei gwiazd swoje odciski dłoni zostawili Agnieszka Holland i Krzysztof Zanussi, którzy odwiedzili miasto przy okazji Busan International Film Festival (więcej o wizycie na festiwalu).

Dorota Kędzierzawska, Agnieszka Holland i Krzysztof Zanussi. cr: Adam Mickiewicz Institute

Na szczęście chodniki to nie jedyne miejsca z polskimi akcentami. Od czasu do czasu w sklepach można trafić na przykład na polskie piwo, ciastka, czy sok z aronii. Wśród Koreańczyków dobrą renomę ma również ziaja. Kosmetyki tej firmy są wręcz rozchwytywane przez Koreanki, co na początku dziwi, biorąc pod uwagę jak wielki jest rynek kosmetyczny Kraju Porannego Spokoju i że to właśnie koreańskie kosmetyki robią się popularne w Polsce.

Zabójcze ceny Łomży, 3000 wonów to ponad 10zł!

Nie można zapomnieć o ceramice z Bolesławca, która w zaskakujący wręcz sposób jest przez Koreańczyków lubiana. W całym kraju jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy specjalizujące się w sprzedaży polskiej ceramiki, tylko w Seulu jest ich kilka, a popyt jest na tyle duży, że na dostawy towaru trzeba czekać miesiącami. Zaczęły się już nawet pojawiać chińskie podróbki!


W koreańskiej telewizji swego czasu wyświetlano nawet program o Manufakturze w Bolesławcu


Znaki, jedzenie, ceramika...ale chyba najważniejsi są ludzie. Nie zapominajmy o koreańskiej Polonii. Nie jest ona zbyt liczna- w Ambasadzie Polski w Korei Południowej jest zarejestrowanych około 150 osób, ale trzeba też doliczyć studentów czy ludzi przyjeżdżających tu do pracy na krótszy okres czasu, więc jest to liczba dość płynna. Ambasada co roku organizuje kilka imprez okolicznościowych (w zeszłym roku po raz pierwszy "Dzień Polski w Seulu"), a w części z nich biorą udział działający na terenie Korei polscy księża Pallotyni.

Warto również wspomnieć o programie telewizyjnym "Non-Summit" (비정상회담), w którym przedstawiciele różnych krajów świata dyskutują na temat kultury i polityki. Przez pewien czas jego panelistą był Przemysław Krompiec, dzięki któremu Koreańczycy dowiedzieli się czegoś więcej o naszym kraju. 


To nie jedyny polski akcent w telewizji. W innym popularnym show "Please Take Care of My Refrigerator" (냉장고를 부탁해) jednym z uczestników jest polsko-bułgarski kucharz Mihal Ashminov, który zadziwiał gości na przykład polskimi zrazami (które dały mu zwycięstwo w programie!). Poza telewizją prowadzi on również bułgarską restaurację Zelen w Itaewon i jeżeli chcecie zjeść polską kuchnię w Seulu to warto o niej pamiętać. W Korei niestety nie ma ani jednej polskiej restauracji, na szczęście w Zelenie od czasu do czasu organizowane są dni polskie.



Poza wyżej wymienionymi w telewizji pojawiają się okazjonalnie inne polskie akcenty jak na przykład odcinek o wizycie u żony Polskiego Ambasadora, czy program podróżniczy. W dramach czasami powiewają polskie flagi, a w jednym z seriali piosenką, przy której się bawiono była "Bania u Cygana" ;)



Nie można zapomnieć o działalności Instytutu Adama Mickiewicza, który intensywnie promuje polską kulturę za granicą. Co roku w Korei odbywa się co najmniej kilka polskich wydarzeń- od wystaw w muzeach, przez koncerty czy przedstawienia teatralne. Zdecydowanie warto śledzić działalność instytutu, o tym co robi w Korei przeczytacie TUTAJ.

Wystawa "Eye on Poland" w Seulu w 2015 roku, cr: http://www.eyeonpoland.eu/

Koreańczycy czytają również polską literaturę- Wisława Szymborska, Henryk Sienkiewicz, Zbigniew Herbert, to tylko kilku z dostępnych w języku koreańskim autorów, a ich liczba rośnie (wydano również polską książkę kucharską!). Podobnie jest z muzyką, w większości są to artyści jazzowi, ale od 2015 roku i zwycięstwa Cho Seong-Jin w Konkursie Chopinowskim płyty z nagraniami utworów Fryderyka Chopina wyprzedają się jak świeże bułeczki.




Jak widać Polska w Korei jest, mimo że nie w oszałamiających ilościach. Koncerty, wystawy, sklepy... mamy nadzieję, że będzie ich coraz więcej i już niedługo zjemy obiad w polskiej restauracji w Seulu. Wciąż tropimy polskie ślady, więc jeżeli o jakiś słyszeliście to dajcie znać ;)

8 komentarzy:

  1. Super post! Zaskoczona jestem tym filmikiem o Bolesławcu... i 'Banią u cygana' xD A jakim sposobem udało się Wam uczestniczyć na tych zajęciach o kulturze Polski na uniwersytecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bania u cygana" mnie rozbraja :D a w zajęciach bardzo prosto, nasz znajomy student z wywiadu zaprosił nas na uczelnię i zapytał wykładowcę czy możemy przyjść na zajęcia. Wykładowca zapowiedział studentom, że ich prezentacji będą też słuchały Polki i niech się biedacy zaczną stresować ;)

      Usuń
  2. Zaskakujące fakty! Ja własnie nigdy nie znalazłam tutaj żadnego polskiego produktu, mimo że bardzo często udaje mi się znaleźć kaszę gryczaną itp w innych azjatyckich krajach, tak w Korei nic! W następny weekend koniecznie muszę wybrać się ponownie do Itaewon i znaleźć polskie Dzień Dobry ;D oraz restaurację ;D
    Z ciekawostek wiem, że na Tajwanie jest kobieta, która sprzedaje domowej roboty polskie ciasta i chleb. Biznes idzie jej całkiem nieźle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kaszą rzeczywiście jest problem, też kiedyś szukałam i nie mogłam nigdzie znaleźć... może w rosyjskim sklepie na Dongdaemung? A reszta to czyste przypadki, zupełnie nie rozumiem czemu nagle w jakimś sklepie sprzedają polskie piwo albo tofinki :D

      Restauracja jest smaczna, więc polecam, zresztą tak jak kilka innych rosyjskich, wybierze się dobre dania to prawie jak w domu :D

      Ooo, ciekawe jakie ciasta robi :D Fajnie, że jest w stanie na tym zarobić, znaczy, że polskie ciasta i chleby smakują Tajwanczykom :D

      Usuń
  3. Dziękuję za post, wzruszyłam się :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak kiedyś przeczytałam o ;-0 piosence "Bania u cygana" myślałam że to jakaś przeróbka, żart a jednak nie ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Pocieszyłyście mnie z Ziają, bo jeśli kiedykolwiek będę w Korei, nie będę musiała tachać z Polski litrów mojego szamponu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym jednak na Twoim miejscu taszczyła :D Ziaję nie tak łatwo w Korei znaleźć i cena też dość wysoka...

      Usuń

Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger