7/25/2017 11:54:00 AM

Obalamy mity Korei Południowej

Kiedy niedawno po raz kolejny natknęłam się w internecie na spis prawdziwych faktów/rzeczy, które zaskoczą mnie w Korei Południowej, stwierdziłam że nadszedł czas na ten post. Na blogu wystrzegamy się generalizacji (chociaż i nam czasami się to zdarza) i wielokrotnie podkreślałyśmy, że to co znajdziecie na blogu to nasze subiektywne spojrzenie na Koreę Południową, oparte na naszych doświadczeniach. Jednak gdy czytam, że Korea jest taka czy inna, a teorie są wysnuwane na podstawie 3-dniowego pobytu w Seulu to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Korea Południowa to dużo więcej niż tylko stolica. Wszystkie inne miasta i wsie to też Korea, chociaż często turyści tam nie docierają i arbitralnie zakładają, że Seul=Korea Południowa. Otóż nie. Nawet sam Seul to nie tylko miejsca turystyczne, to także dzielnice oddalone od centrum miasta. Daleko nam od nazywania się ekspertkami od Korei Południowej, sumując wszystkie nasze pobyty w tym kraju nie wyszedłby z tego nawet rok (chociaż już niedługo), ale mimo wszystko przez te miesiące spędzone tutaj poznałyśmy Koreę na tyle żeby wyłapywać te najbardziej nieprawdziwe fakty o Korei, a Ci którzy mieszkają tam na stałe widzą ich pewnie jeszcze więcej.

Na początek kilka faktów z posta "19 rzeczy, które zaskoczą Was w Korei Południowej" z bloga Weekendowi.pl.

Porządek i spokój na ulicach- Największym zaskoczeniem przy okazji pierwszej wizyty w Seulu jest to, że choć miasto jest ogromne – liczy ponad 10 mln mieszkańców – to jednak jest ono w miarę spokojne. W ciągu dnia w centrum nie ma tłumów, ludzie nie wyglądają jakby gdziekolwiek się spieszyli. Podobnie jest nocą – oczywiście, ludzi kręci się tutaj sporo, ale nie ma dzikich tłumów, jakich można by się spodziewać. Gdzie są ci wszyscy ludzie?

Nie wiem gdzie spędzali czas autorzy posta wieczorami, ale spokój? W dzielnicach studenckich czy turystycznych restauracje i kluby są czynne do późnych godzin nocnych, albo i rannych, na ulicach odbywają się występy, a w niektórych miejscach po prostu nie da się przejść. W ciągu dnia oczywiście ludzie siedzą w pracy i szkole, ale wieczorami (i to również w tygodniu, a nie tylko w weekendy) jest tu o wiele tłoczniej niż w przeciętnym polskim mieście. Nie zapominajmy też o obowiązkowej przerwie na lunch, w dni powszednie około godziny 12 ulice są pełne ludzi.


Hongdae nocą, cr: southernerabroad.wordpress.com



Wolni od nałogów- Koreańczycy to bardzo mili ludzie. A także uporządkowani i zdyscyplinowani. Widać to choćby po bardzo czystych ulicach. Mimo tego, że w mieście praktycznie nie ma koszy na śmieci! Obie te rzeczy da się oczywiście banalnie prosto wyjaśnić. W Seulu obowiązuje całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych pod bezwzględną karą mandatu w wysokości 100 dolarów. Ale nie ma powodu jej egzekwować, bo Koreańczycy zwyczajnie nie palą, a jeśli już znajdą się jacyś odszczepieńcy, to mają dla siebie specjalne małe budki w centrum miasta (które pewnie da się policzyć na palcach jednej ręki), przypominające kubiki na lotniskach. Ze śmieciami jest jeszcze ciekawiej – Koreańczycy przykładają ogromną wagę do segregacji śmieci. Do tego stopnia, że gdy po zjedzeniu kanapki lub wypiciu kawy na mieście zostanie im opakowanie, to…pakują je do torby i zanoszą do domu, gdzie wrzucają do odpowiedniego pojemnika. Naprawdę!

Nie i jeszcze raz nie. Czyste ulice? To prawda, że nie ma koszy na śmieci, ale cóż z tego. Wieczorami i nad ranem na ulicach piętrzą się góry śmieci. Rano trzeba lawirować między nimi do stacji metra zanim sprzątacze i właściciele restauracji je uprzątną. Segregacja śmieci? Owszem, ale nie zawsze i nie wszyscy. Niejednokrotnie widziałam jak taki pusty kubek po kawie lądował na stercie innych śmieci leżących na chodniku. Ci którzy chowają śmieci do torby raczej nie robią tego kierowani potrzebą segregacji, a po prostu nie chcą wyrzucać śmieci na ulicę. Same pisałyśmy niedawno o tym, że Koreańczycy segregują śmieci, ale robią to głównie w domu, bo i w domu mają do tego warunki (odpowiednie pojemniki, konkretne kolory worków itd.).


cr: koreajoongangdaily.joins.com
cr: koreajoongangdaily.com

śmieci na plaży Heundae w Busanie cr: koreatimes.co.kr

Żeby nie być gołosłownym tutaj macie kilka artykułów na ten temat: KLIKKLIKKLIK. Temat śmieci jeszcze na pewno na blogu poruszymy, bo to ciekawe zagadnienie i wgląd w zachowania społeczne. Segregujemy w domach, zmuszeni niejako przez system, śmiecimy na ulicach nie czując odpowiedzialności za przestrzeń publiczną?

Nie palą? Palą i to więcej niż w Polsce. Teraz rzeczywiście są zakazy palenia w restauracjach i miejscach publicznych oraz wyższe ceny papierosów, ale wystarczy przechodząc koło restauracji czy biurowca zerknąć w boczną uliczkę, a od razu znajdzie się tych "palaczy-odszczepieńców". Według danych OECD 37% Koreańczyków pali codziennie KLIK, a wielu z nich wpada w nałóg podczas obowiązkowej służby wojskowej. Żeby z tym walczyć rząd prowadzi liczne kampanie- k-popowy zespół Lovelyz został w 2016 roku ambasadorem kampanii antynikotynowej w wojsku KLIK. Czy gdyby problemy śmieci i palenia nie istniały to tak intensywnie by z nimi walczono?


cr: www.thestar.com.my

Jak kawa, to tylko ze Starbucksa. Z drugiej strony – po pobieżnej i ogólnej obserwacji życia w Seulu można w skrócie podsumować, że to hmm…dość zamerykanizowane społeczeństwo. Nie zrozumcie mnie źle – Koreańczycy świetnie konserwują swoje tradycje, ale z drugiej strony, ze wszystkich stron biją w nas te wszystkie symptomy globalizacji: neony, globalne marki, komercja, język angielski. Czy to źle? Trudno powiedzieć…

Wiem, wiem. Same pisałyśmy o tym, że w Korei jest najwięcej lokali Starbucks na świecie, ale nie przesadzajmy. Wielu woli rodzime sieci kawiarni, albo małe kawiarenki z unikalnym klimatem, które stają się teraz szczególnie popularne. Koreańczycy po prostu uwielbiają pić kawę, KLIK. Według danych z 2015 roku w Korei Południowej istnieje 49,600 kawiarni (KLIK)  i Starbucksy nie stanowią tu większości (największa sieć kawiarni pod względem lokali to rodzima Caffe Bene). Zastanawiają mnie też neony jako objaw amerykańskości i globalizacji, czy aby na pewno?

Przepyszne desery w Banana Tree w Gangnam

Różnorodność smaków- Niestety jedzenie nie należy do najtańszych – kociołek zupy rybnej w knajpie (oddajmy sprawiedliwość, że bardzo pysznej), taki powiedzmy dla 2 osób, może kosztować w przeliczeniu na nasze ok. 150 złotych. Z drugiej strony – bardzo rozwinięty i popularny wśród miejscowych jest street food. Na improwizowanych stoiskach znajdziecie krewetki, kiełbaski, owoce morza, deep-frajowane słodkości, a nawet smażone jedwabniki (dość dobre, naprawdę!), którymi zajadają się miejscowi.

Widać autorzy jadali tylko w turystycznych lokalizacjach i to wybierając te droższe punkty, bo spokojnie w Seulu da się zjeść taniej i to nie tylko kupując na ulicznym straganie.

Post udostępniony przez Kejty (@actuallyyk)

Powyżej przykład obiadu za 20zł, a tu link do naszego tekstu o koreańskiej restauracji ze zdjęciami cen KLIK - było taniej.

Najśmieszniejszy zawód świata- Nie zapominaj jednak, że to zatłoczona Azja i w Seulu tak jak w Pekinie w godzinach szczytu na niektórych stacjach pracują specjalni upychacze, których celem jest wpychanie jak największej liczby pasażerów do już i tak zapchanych wagonów. Tak, zanim będziesz podróżować metrem w szczycie, dwa razy się zastanów…

Ani razu, a będąc w Seulu jeżdżę metrem codziennie, nie spotkałam upychacza. W metrze w godzinach szczytu jest oczywiście ciasno, tak samo gdy odbywają się jakieś większe imprezy plenerowe, ale nawet wtedy nie spotkałam takich panów. Raz jeden wracając z festiwalu filmowego w Busanie, czekałam na metro i pracownicy pilnowali porządku, ale broń Boże nie upychali ludzi, a raczej sugerowali, że ten skład jest pełen i trzeba zaczekać na następne metro. Być może autorzy mieli bardzo dużo szczęścia, bo sprawdziłam, że w całej Korei Południowej takich "upychaczy" można spotkać tylko w trzech miejscach w godzinach szczytu: Soge Station Bus Stop Dongdaemun 01, Hwangyoung Transportation Vehicle Kwangmyeong Sagley Bus Stop (Ansan direction), oraz Ansan Station Bus Stop, a i tak jak mówiłam ich główną funkcją jest kierowanie ludźmi, a nie upychanie (tekst na ten temat niestety tylko w języku koreańskim KLIK).



A tak wygląda przeciętna podróż metrem. Koreańczycy ustawiają się w kolejce przy drzwiach, lub "zaklepują" sobie miejsce np. plecakiem.


Na kpopworld.blog.pl trafiłam na "fakt", który moim zdaniem wynika po prostu z niedoczytania w odpowiednich źródłach, ale informacja i tak się rozprzestrzenia:

Około 50% Koreańczyków wyznają chrześcijaństwo. Następna połowa dzieli się na protestantyzm i ateistów. Natomiast pozostałe wiary m.in. buddyzm i islam stanowią mały procent w porównaniu do wcześniej wymienionych religii.

Po pierwsze protestanci to też chrześcijanie. Po drugie tylko około 30% Koreańczyków to chrześcijanie. Po trzecie ateiści stanowią około 50%, a buddyzm wyznaje ponad 20% wiernych, więc ja bym nie powiedziała, że to mały procent (podstawowe informacje można znaleźć na Wikipedii KLIK, albo TUTAJ) Jako ciekawostka mogę dodać, że w Seulu znajduje się największy, pod względem ilości wiernych w zborze, kościół na świecie. Pisałyśmy o odwiedzinach w nim TUTAJ.


A to dla odmiany kwiatki z Popularne.pl:

Koreańczycy bardzo dbają o swój wygląd i używają wielu kosmetyków. To dlatego ich skóra i włosy zawsze wyglądają idealnie.

Wiem, że "Sekrety Urody Koreanek" zrobiły furorę, polskie sklepy są teraz pełne koreańskich kosmetyków, no i w ogóle koreańska pielęgnacja jest teraz na topie, ale nie. Nie wszyscy Koreańczycy mają idealną cerę, nawet nie większość. Wielu boryka się z poważnymi problemami skórnymi i korzysta z usług klinik dermatologicznych, a perfekcyjna tapeta na twarzy ma za zadanie skutecznie (albo nie) ukryć chociaż część niedoskonałości. Ani super geny, ani super kuchnia, ani inna tajemna moc nie sprawia, że Koreańczycy mają lepszą skórę od Polaków.

Zarówno dzieci, jak i dorośli piją mleko podczas obiadu. Dużą popularnością cieszą się tu również jogurty, kefiry oraz mleczne koktajle.

Mleko do obiadu? Na śniadanie widziałam, ale obiad? Jeżeli jestem dorosła i nie biorę piwa czy soju, to pewnie wybiorę wodę, ale mleko? A ta popularność produktów mlecznych? To nie w Korei. W porównaniu do Polski, gdzie mamy zatrzęsienie wszelkich jogurtów, śmietan, kefirów, serów w Korei jest pod tym względem ubogo. Łatwiej znaleźć produkty mleczne w dzielnicach obcokrajowców; Iteawon czy Russian Town... Produkty mleczne nie są w Korei popularne. Wielu kojarzy koreańskie Banana Milk, wszyscy je piją w dramach i to rzeczywiście prawda, jest ono popularne, ale z bardzo prostej przyczyny, jest jednym z niewielu dostępnych. Czy ktoś umie podać jeden, najpopularniejszy jogurt w Polsce, który je większość społeczeństwa? Ja nie, bo po prostu jest ich u nas zbyt wiele. Należy również pamiętać, że Koreańczycy tak jak i wiele innych azjatyckich narodów w większości nie trawią laktozy, więc po co się katować i wmuszać w siebie mleko jeżeli mi szkodzi? Więcej o problemach z trawieniem laktozy przeczytacie tu: KLIK, KLIK, KLIK.

Post udostępniony przez Kejty (@actuallyyk)

To tylko kilka z kwiatków, na które trafiłam wpisując w google "fakty o Korei", "rzeczy które zaskoczą Cię w Korei" i "ciekawostki o Korei", a jestem pewna, że jest tego jeszcze więcej. Słyszeliście jakieś inne mity na temat Korei Południowej?

I wiem, że teraz może to wyglądać tak, że piętnuję wszelkie posty o Korei napisane po wakacyjnym wyjeździe, ale nie o to tu chodzi. Cieszę się, że Koreę odwiedza coraz więcej osób, są bezpośrednie loty z Warszawy, blogerzy piszą o Korei, ale nie zawsze to z czym wracają jest prawdą i trzeba brać na to poprawkę.

15 komentarzy:

  1. Trochę się uśmiechnęłam czytając ten post (w pozytywnym sensie). Szczególnie z tym mlekiem. Niestety takie mity krążą w sieci i sama natknęłam się na cuda typu "Większość Koreanek to ulzzangi"- no błagam. A te informacje o braku śmieci i zerowym paleniu- po prostu idealizowanie- autor miał niezłą wyobraźnię ;)
    Pozdrawiam i liczę na więcej takich postów~

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat mleko to mój ulubiony mit :D a tak serio to drażni mnie jak ktoś mówi, że w Polsce jest brudno i na przykład czystego miejsca podaje Koreę.

      Hahaha, właśnie wyobraziłam sobie ulicę pełną ulzzang, przerażający widok :D

      Też pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Wow. Nawet nie wiedziałam, że takie mity krążą po internecie :O bardzo ciekawy post

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha no i wychodzą takie kwiatki, jak ktoś jedzie do Korei na kila dni, otacza się jedynie obcokrajowcami i odwiedza tylko i wyłącznie szlaki turystyczne ;D
    Super, że wszystko wyjaśniłaś ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Ty też trochę czasu w Korei spędziłaś i wtedy takie kwiatki kłują jeszcze bardziej :D

      Usuń
  4. Nigdy w Korei nie byłam, ale bardzo bym chciała. Lubie czytać ciekawostki o tym kraju, dlatego dzięki za ten post :) mam nadzieję, że i ja kiedyś będę miała okazję zobaczyć Seul na żywo. Pozdrawiam,.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że post się podobał :)

      Też pozdrawiamy i trzymamy kciuki żeby udało Ci się już niedługo odwiedzić Koreę :)

      Usuń
  5. Wstyd się przyznać, ale w niektóre te fakty o Korei w niedalekiej przeszłości wierzyłam, a już takim totalnym nowicjuszem nie jestem. Dobrze, że uświadamiacie ludzi, pokazujecie Koreę, ale nie taką totalnie wyidealizowaną, tylko realną, z zaletami, jak i wadami. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak z ciekawości, w które? :) To interesujące jaki jest ogólny obraz Korei i skąd takie, a nie inne przekonania na jej temat się biorą.

      Usuń
    2. Myślę, że dla mnie oczywistym i jakże prawdziwym faktem na temat Korei był ten chyba najczęściej powielany-Koreańczycy i ich zadbana cera. Uważałam również, że Korea to bardzo czysty kraj.

      Usuń
    3. Tak, coś w tym jest, szczególnie teraz kiedy jest w Polsce taki bum na pielęgnację w stylu koreańskim. Za to czystość chyba wynika ze skojarzeń z Japonią i zakładania, że podobnie będzie w Korei... w każdym razie fajnie, że nasz post rozwiał kilka mitów :)

      Usuń
  6. :) ciekawie....wywołuje dużo uśmiechu;) Też nie zauważyłam w metrze "upychaczy";)..............:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger