6/16/2015 12:50:00 PM

Korea Festival, czyli poczuj, posmakuj i odkryj Koreę.

Już od kilku lat, w czerwcu, na warszawskiej Agrykoli organizowany jest festiwal koreański. Tak się złożyło, że wszystkie wcześniejsze edycje mnie omijały i dopiero w tym roku udało mi się tam dotrzeć.

Sobotnie przedpołudnie przywitało mnie lejącym się z nieba żarem, ale zdeterminowana zaczęłam „odkrywać” Koreę. Na niewielkim placu pod Zamkiem Ujazdowskim zmieściło się kilkanaście namiotów podzielonych na 3 strefy tematyczne. Taste Korea to oczywiście dział degustacyjny, gdzie na smakoszy czekały specjały kuchni koreańskiej. Ja zdecydowałam się na tteokbokki i aloes z żółtym kiwi, ale co do tego drugiego mam mieszane uczucia. Pierwszy łyk odrzucał, ale każdy kolejny skłaniał mnie w kierunku stwierdzenia, że jest to nawet "pijalne".

przepyszne tteokbokki
Zamek Ujazdowski w tle ;)
Po drugiej stronie placu mieściły się namioty Discover Korea. Każdy chętny mógł tam wykonać wachlarz, lampion lub pomalować jedną z tradycyjnych masek teatru koreańskiego. Jeżeli kogoś nie zrażały kolejki to niedaleko mieściły się punkty, gdzie można było przymierzyć hanbok, poćwiczyć grę na tradycyjnych instrumentach, zagrać w yut (więcej o podstawach gry znajdziecie TUTAJ), czy poprosić o wykaligrafowanie swojego imienia. Poza tym znalazły się tu też m.in. namioty wydawnictwa Kwiaty Orientu, LG, Samsunga czy Hyundai'a, gdzie czekały symulatory jazdy. W między czasie na głównej scenie trwały pokazy tekwondo i tańca k-pop.


cr: Centrum Kultury Koreańskiej
Na odwiedzających czekała również wystawa przepięknych zdjęć z Korei.

Chwilę przed 15 zaczęli pojawiać się goście honorowi, a zwykłym odwiedzającym pozwolono zająć wolne miejsca siedzące pod sceną. Udało mi się na nie załapać i dzięki temu zyskałam wachlarz, który świetnie sprawdzał się jako daszek chroniący przed palącym słońcem.

Bardzo gorąco, a wachlarze świetnie chronią przed słońcem.
Po krótkich przemówieniach ambasadora Korei Pana Ji-in Hong'a, oraz przedstawiciela Ministerstwa Spraw Zagranicznych rozpoczęły się występy. Jako pierwsze na scenie pojawiły się dziewczęta z grupy Sutari i zaprezentowały własne interpretacje polskiej muzyki ludowej. Pierwsza piosenka „Kuchenny", do której wykorzystały jako instrumentarium mikser, tarkę, nóż i drewnianą deskę, zupełnie mnie nie porwała, zastanawiałam się też czy wykorzystanie takich, a nie innych rekwizytów nie jest przerostem formy nad treścią. Następne utwory były lepsze, jednak to dopiero kolejny zespół rozruszał słuchaczy.

Coreyah
Coreyah łączy tradycyjną muzykę koreańską z rytmami z różnych stron świata, z przyjemnością słucha się zaskakujących utworów z elementami pansori, muzyki bałkańskiej, afrykańskiej czy rockowej. Zespół zaczął skromnie, niezbyt energetycznym utworem, ale już kolejne porwały publiczność, która z ożywieniem klaskała i podśpiewywała. „Black Bird” z ewidentną inspiracją muzyką cygańską był świetny. Również "Born Wrong" zapadał w pamięci, po części dzięki udziałowi Jinjo Crew.

To właśnie oni pojawili się na scenie jako ostatni. Zespół B-boy to zdobywcy wielu nagród w najważniejszych konkursach tanecznych na świecie. Na ich pokaz wielu czekało już od rana, niektórzy przybyli na festiwal głównie żeby obejrzeć ich występ. Panowie zaprezentowali się naprawdę dobrze. Dynamiczny taniec, trudne ewolucje, każdy kolejny kawałek był witany owacjami. Zwycięskie występy z konkursu R-16 KOREA (z 2011 oraz 2012 roku) były dopracowane w najmniejszym detalu.


cr: Centrum Kultury Koreańskiej
cr: Centrum Kultury Koreańskiej
W przerwach między kolejnymi układami na scenie pojawiał się beatbox'er Lupang, który szybko zjednał sobie przychylność publiczności. Poza świetnym warsztatem, wprowadzał do występu elementy komediowe, które wzbudzały duży aplauz. Zaprezentował też krótki kawałek z udziałem janggu (tradycyjny bęben koreański). Po koncercie ustawiła się do niego spora kolejka świeżo zdobytych fanek proszących o autograf.


Na koniec artyści wspólnie pożegnali się z widzami i płynnie przeszliśmy do kolejnego punktu programu - loterii. Do wygrania były m.in. zapas ramyeon, bony do koreańskich restauracji, szkatułki inkrustowane masą perłową, najnowsze telefony Samsung'a i główna nagroda, na którą wszyscy obecni po cichu liczyli, 60 calowy telewizor. Oczywiście ja również kupiłam los, ale tym razem szczęście się do mnie nie uśmiechnęło.


cr: Centrum Kultury Koreańskiej
Podsumowując, część oficjalna festiwalu wypadła bardzo dobrze, podobnie jak atrakcje na stoiskach. Mam nadzieję, że kolejne edycje będą jeszcze lepsze, a festiwal dalej będzie się rozwijał i przyciągał rzesze odwiedzających. To świetne miejsce na pierwsze spotkanie z kulturą Korei Południowej.

2 komentarze:

  1. upatrzylas sobie szkatulke czy zapas ramyeon ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkatułka kusiła, ale już podobną mam, więc walka toczyła się o telewizor :D

      Usuń

Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger