Czujesz się jak we śnie, samolot dotyka kołami płyty lotniska w Incheonie, a Ty drżysz z emocji myśląc o tym co dalej. Zaraz wysiądziesz, odbierzesz bagaż i będziesz w Korei. W Twoim ukochanym kraju, robiąc wszystko to, o czym przez ostatnie lata tylko marzyłaś. Niezależnie od przygotowania, pierwsze chwile, kroki i szok kulturowy są ciężkie do ogarnięcia, bo w teorii wiesz co się będzie działo, wiesz kogo spotkasz i jak masz się zachowywać, ale ilość bodźców jest przytłaczająca.
Lotnisko jest tak duże, że dystanse pomiędzy sektorami pokonuje się pociągiem. Koreańczycy grzecznie ustawiają się w kolejce, a ty zwracasz uwagę, że co druga osoba w ręku ma telefon Samsunga, a na nogach buty New Balance.
Z uśmiechem na twarzy mijasz kolejne bilbordy na których znani aktorzy i aktorki witają Cię w Korei. Jak w transie słuchasz Koreańczyków dzwoniących do swoich rodzin, widzisz te wielkie telefony, które ledwie mieszczą im się w dłoniach i przypominasz sobie wszystkie teksty, które o tym czytałaś. Tłum kieruje Cię do "przejścia granicznego". Podekscytowana, bo wiesz, że za bramką czeka na Ciebie Korea, idziesz z paszportem do kontroli.
Normalnie, w Polsce, nie uśmiecham się za dużo, mam problemy z utrzymaniem kontaktu wzrokowego i ogólnie dla ludzi, którzy mijają mnie na ulicy raczej nie sprawiam wrażenia sympatycznej. Idealne nastawienie na Koreańskie warunki. Niestety moja pierwsza podróż do tego kraju przebiegała w stanie euforycznym, pamiętam jak szłam do kontroli myśląc o tym, że tak jestem szczęśliwa, że inni też będą dzięki temu szczęśliwi i na pewno doprowadzę celniczkę do uśmiechu. Nie udało się. Skan linii papilarnych, zdjęcie i pieczątka do paszportu, a kobieta tylko przejechała po mojej twarzy smutnym spojrzeniem. Kiedy tylko ją minęłam przypomniał mi się artykuł, który czytałam przed wyjazdem. Podobny znajdziecie tu: link. Już nawet tytuł "Don't look at strangers in Korea" jest wymowny :) Nie zmieniło to mojego nastawienia, a później już nawet mi nie przeszkadzało. Dużo osób mnie zgadywało i uśmiechało się do mnie, myślę, że mój ciągły uśmiech zrobił ze mnie jeszcze większego obcokrajowca.
Jestem w Korei. To czas na okrzyk radości. Nawet gdyby teraz mój bagaż nie przyjechał, a ja miałabym spędzić resztę czasu tylko z tym co mam w podręcznym to byłoby cudownie. Ale co tam, odbieram bagaż i wychodzę na przyloty, czując się jak gwiazda kpopu.
Ludzi jest porównywalnie dużo. Na szczęście nie jestem GD, więc nie robią mi zdjęć, ale już rozmyślam o tym jak następnym razem poprawić swój airport fashion. Maseczka na twarz i duże okulary to must have.
Dostać się do Seulu można na kilka sposobów. Skoro nie jestem G-Dragonem to niestety manager mnie nie odebrał, więc pozostaje autobus albo metro. Bilety na autobus kupuje się w kasach tuż przy przystankach. Wystarczy powiedzieć gdzie chce się jechać, a sympatyczni sprzedawcy powiedzą Ci jaki bilet kupić i na który przystanek się udać. Trochę tańsza opcja to metro. Do tego potrzebny jest albo bilet jednorazowy (do kupienia w automacie) albo T-Money card, jeśli będziesz jeździć więcej i pierwsza wizyta w koreańskim sklepie. Kart jest mnóstwo i nie zawsze są to typowe karty. Twój bilet może być zakodowany na breloczku, który dostępny jest w bardzo wielu wariantach.
Co dalej? Czas na opuszczenie lotniska i realizację marzeń :) Powodzenia.
Skan oka? Zdjecie trzaskaja i tyle, zazwyczaj niezbyt korzystne na dodatek ;)
OdpowiedzUsuńponiosła mnie wyobraźnia, jak w całym tekście :D ale zmieniłam, aby nie było niedomówień. Dzięki.
Usuńzanim pojechałam do Korei rozmawiałam z Koreańczykami poznanymi w samsungu, opowiadali, że ten kraj jest tak rozwinięty, że nawet skanują gałki oczne ;p dla mnie to zawsze będzie skan gałki ocznej, teraz jak zwróciłaś na to uwagę to w sumie rodzinie chyba też mówiłam o skanie gałki ocznej ;p
Spoko, kto wie, moze za pare lat ;) A technika idzie do przod i owszem, np. moj srajfon ma czytnik linii papilarnych i nie musze podawac hasla ;)
UsuńPlanuje wycieczke w nastepnym roku po zaledwie 8 miesiacach fascynacji Korea. Jak dotad bylam odwazna ale zaczynam sie zastanawiac jak odnajde sie w kraju, ktorego jezyka nie znam - po raz pierwszy wystawiam nos poza Europe i kraje anglojezyczne. I jeszcze to wielkie lotnisko o ktorym piszesz i masy ludzi - troche przytlaczajace mi sie to wydaje. I tak pojade ale na pewno z lekka obawa i jestem pewna ze tak jak Ty bede sie usmiechac od ucha do ucha kiedy juz tam dotre:-)
OdpowiedzUsuńHej, super, że się zdecydowałaś! nie ma obaw ;) Polecam jeszcze teksty o podróżowaniu:
Usuńhttp://myoppasblog.blogspot.com/2014/10/czy-da-sie-podrozowac-po-korei-bez.html
http://myoppasblog.blogspot.com/2014/12/planowanie-podrozy-do-korei-cz-1.html
http://myoppasblog.blogspot.com/2014/12/planowanie-podrozy-do-korei-cz-2.html
tez jestem pewna, ze będziesz się uśmiechać. W końcu to Twoja wymarzona podróż do Korei :)
Ten tekst jest strasznie infantylny i na pewno nie zasługuje na tytuł poradnika. Nie wiem ilu 12- latków jest w stanie samodzielne zaplanować swoją podróż do Korei, ale proszę was nie idźcie tą drogą.
OdpowiedzUsuńzgadzam się, nie zasługuje na tytuł poradnika, jest w podkategorii poradniki bo do żadnej innej nie pasuje :( nie jest napisany na poważnie, wszystkie informacje o organizacji podróży znajdują się w postach "planowanie podróży do Korei" :) to była próba napisania czegoś bardziej rozrywkowego i innego od tego co zwykle piszemy. przykro mi, że Cię nie rozbawiła, ale nawet forma wypowiedzi sugeruje, że nie ma tu informacji praktycznych tylko opis tego co czuję robiąc "pierwsze kroki w Korei" :)
Usuń