Lubicie czytać poradniki? Ja nie za bardzo, często są nudne i napisane suchym językiem kojarzącym mi się z instrukcją obsługi odkurzacza. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak w moje ręce trafiły „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji” Charlotte Cho. Okazało się, że poradnik o rytuałach pielęgnacyjnych wcale nie musi być nudny.
Książkę po prostu świetnie się
czyta. Cały czas bliżej temu do rozmowy z przyjaciółką przy
kawie, niż nudnych lekcji „dbania o siebie”. Charlotte jest
zwykłą dziewczyną, podobną do każdej z nas. W kolejnych
rozdziałach dowiaduję się o jej dzieciństwie w Los Angeles,
studiach, pracy w Seulu. Opowiada mi o szoku jaki przeżyła gdy
zobaczyła, że koreańscy mężczyźni wiedzą więcej o pielęgnacji
cery niż ona. Poleci sklepy, w których robi zakupy, dania, których
warto spróbować, a nawet poplotkuje trochę o swoich ulubionych
serialach i stewardessach Korean Air. Wśród ploteczek i historii z
życia, Charlotte przemyca też porady urodowe by nasza skóra
wyglądała lepiej.
Dbanie o siebie i zdrową cerę to w
Korei nie przejaw próżności, a inwestycja w dobre samopoczucie.
Sposób myślenia, obecny przez cały dzień, od jedzenia po dobór
ubrania, i zgadzam się z tym w 100%. Nie raz nie dwa chodząc
ulicami Seulu oglądałam śliczne Koreanki z pietyzmem wybierające ulubione kosmetyki pielęgnacyjne. Widać, że oczyszczanie skóry
sprawia im to po prostu przyjemność, a nie jest tylko obowiązkiem
do odhaczenia przed pójściem spać.
W książce znajduje się 10 stopniowy
rytuał pielęgnacyjny Koreanek, wstawki od ekspertów i przeurocze
rysunki. Do tego krótkie informacje o ulubionych kosmetykach
Charlotte, rodzajach cery i produktach, które najlepiej do niej
pasują. Dowiemy się o co chodzi ze śluzem ślimaka i jak zrobić
szybki makijaż w stylu koreańskim. Na całe szczęście autorka nie
wciska nam nachalnie „sprawdzonych metod na bycie piękną”.
Zdroworozsądkowe podejście i wykształcenie w tym kierunku (autorka
jest certyfikowaną kosmetyczką) owocuje sensownymi poradami. Nie ma
idealnych kosmetyków dla każdego rodzaju skóry. Każdy jest trochę
inny, jednemu dany kosmetyk przypasuje inny dostanie od niego masy
wyprysków. Charlotte cały czas to podkreśla i szuka rozwiązań
dla każdej z nas. Przy okazji prezentuje bardzo popularne w Azji
podejście- zapomnijcie o kosmetykach +20, +30 czy +40, to stan
skóry, a nie nasz wiek powinien być głównym kryterium wyboru
kosmetyków (Zapobieganie, nie leczenie. Kiedy mam już masę
zmarszczek na twarzy, przebarwienia itp., krem naprawdę niewiele
zdziała).
Autorka na własnym przykładzie
tłumaczy zasady pielęgnacji: nie chodzi o nakładanie na siebie
tony pudrów, fluidów czy rozświetlaczy. Piękna skóra, to zdrowa
skóra, kiedy o nią zadbamy nie będzie nam potrzebna centymetrowa
tapeta na twarzy.
Metody są proste, wyjaśnione w
przystępny sposób i na dodatek szybkie. Codzienna pielęgnacja,
naprawdę nie musi się kończyć na godzinach spędzonych przed
lustrem, 10 minut rano i wieczorem w zupełności wystarczy
(Potwierdzam, sprawdziłam na sobie).
Polecam, jestem pozytywnie zaskoczona
tą opowieścią dobrej przyjaciółki o koreańskich zabiegach kosmetycznych.
Książka jest kopalnią wiedzy, którą przyjemnie i szybko się czyta, a ja
zainspirowana już stosuję się do porad Charlotte.
***
Mamy dla Was również 35% rabat od Wydawnictwa Znak. Przy składaniu zamówienia na stronie internetowej wydawnictwa wpisujemy kod rabatowy: PoznajSekret
***
Mamy dla Was również 35% rabat od Wydawnictwa Znak. Przy składaniu zamówienia na stronie internetowej wydawnictwa wpisujemy kod rabatowy: PoznajSekret
Mnie zastanawia co robią całymi dniami te supergwiazdy Koreańskich Dram/kin. Kiedy ja haruje aby mieć na przeżycie następnego nudnego z braku pieniędzy miesiąca.To tacy Jung Woo-sung czy Lee Byung Hun śpią do południa i po południu siedzą na siłowni czy podrywają początkujące aktorki? A najlepsze koreańskie aktorki jak Suzy bądź Jeon Ji Hyun leżą plackiem w jakimś SPA z maseczką z błota, czekając na telefon od menadżera? Moja ulubiona aktorka Han Hyo Joo pomiędzy filmami jak nagrywa jeden czy dwa filmy rocznie.Jeździ tramwajem/samochodem na zakupy w sobotę do Seulskiej Arkadii i w niedzielę do kościoła modląc się o nową rolę? No a Ci aktorzy/aktorki co nie są najlepiej opłacani siedzą w chacie przed kompem jak Ferdek Kiepski? Ciekawe ile oni miesięcznie wydają na życie-mieszkanie/Samochód/jedzenie i oczywiście wygląd.W końcu to nie milionerzy z Hollywood.
OdpowiedzUsuńPewnie robią dokładnie to samo co aktorzy w Polsce, czyli mniej więcej to co opisałeś ;) śpią, jedzą, spędzają czas z rodziną, randkują, chodzą na siłownię, do spa, kościoła... na castingi do kolejnych ról/reklamówek.Ci bogatsi robią to w drogich miejscach, a Ci biedniejsci w tańszych, ale swoją drogą ciekawe ile zarabiają Ci najbogatsi z koreańskich aktorów. Jednak życie na pokaz trochę kosztuje, chodźby opłaty za mieszkanie w Gangnam.
UsuńNo dobrze ale czy oni dzięki tym pieniądzom rozwijają się intelektualnie? Jakbym wiedział że co miesiąc wpłynie mnie na konto 5000zł przez najbliższe 5 lat a dużą część roku spędzę w domu.To choć jestem leniem to bym inwestował w wiedzę/Korepetycje/Kursy np.Językowe i umiejętności aby pewnego dnia te pieniądze dały efekty.Zapłaciłbym komuś za pomoc w rozwijaniu się bo sam nie potrafię się zmotywować-choćby to że nie umiem zapamiętać kiedy stawiać przecinki itp.Denerwuje mnie to.Znów wspomnę o Han Hyo Joo z filmików na YouTube widziałem że mówi po japońsku to daje jej możliwość zagrania w Japońskim filmie.Z kolei równie atrakcyjna fizycznie Lee Yeon Hee jest krytykowana za to że się nie rozwija aktorsko. Wydaje mnie się że większość z aktorów Azjatyckich raczej nie mówi biegle w języku angielskim a to zamyka im drogę w produkcjach zagranicznych.Jeśli oni tylko przechlają te pieniądze na kolejnym bankiecie dla VIP-ów albo wpakują je w ładne sukienki, drogie kosmetyki czy samochody to pewnego dnia będą starymi ludźmi którzy zmarnowali możliwości.Czy ilość pieniędzy zarobionych z kolejnej roli idzie w parze wraz z rozwojem osobistym/mądrością bo jeśli nie to są oni dziś tylko bardziej ładni,znani i bogatsi ale nie mądrzejsi od Nas.Wtedy mało z nich inspirujący do naśladowania Idole.
UsuńNo dobrze, ale oni żyją w koreański show biznesie, a ty w Polsce (i z tego co rozumiem nie w show biznesie ;p). Wiadome jest i często poruszane, że koreańskie gwiazdy (również aktorzy) należą do wytwórni, które dbają o ich interesy, ale też organizują czas. Czyli nauka różnych rzeczy, reklamy, wyjazdy. Ale to jest inna nauka niż ta o której myślisz. Naturalnym jest, że aktorki, jak np Suzy o której wspomniałeś robią wiele rzeczy jednocześnie. Ona śpiewa i tańczy, a do tego gra, występuje w reklamach i jest modelką. To ich zawód. Praca w show biznesie. Są też normalnymi ludźmi i jeśli mają jakieś zainteresowania to na pewno się nim oddają. Generalizacja i mówienie na przykładzie jednej osoby o "koreańskich aktorach/aktorkach" mija się z celem. Wielu aktorów interesuje się sztuką, architekturą, modą etc i robi wiele innych rzeczy. Wystarczy więcej poczytać albo zajrzeć na ich instagram. Niektórzy w ramach hobby grają w koszykówkę czy piłkę, inni komponują, a jeszcze inni gotują. Wydaje mi się, że aby utrzymać się na koreańskim rynku i co jakiś czas, jak mówisz, wydać dobrą dramę czy film to w między czasie trzeba pozostać aktywnym: chodzić na bankiety, robić reklamy etc. aby o nich pamiętano i angażowano do filmów. Bardzo wielu aktorów posiada i inwestuje zarówno w nieruchomości jak i np restauracje czy hotele. Poza tym to już wchodzi w rozmowę o ludziach. Ludziach jak wszędzie i tego jak wydają i na co pieniądze oraz czy zabezpieczają się na przyszłość. Poza tym większość gwiazd dostaje i kosmetyki i samochody, więc nawet nie musi wydawać na to pieniędzy.
UsuńPozwólcie, że się wtrącę.
UsuńTo, że jakaś gwiazda robi 2-3 filmy rocznie, albo i mniej, nie oznacza, że nie robi nic. W przypadku facetów dochodzi jeszcze służba wojskowa, którą muszą odbyć do 30 roku życia, a potem brać udział w przymusowych ćwiczeniach przez kilka lat po odbyciu służby.
Wszystkie, ale to wszystkie gwiazdy którym mniej lub bardziej się powodzi zarabiają głównie nie na filmach czy dramach, tylko na sponsoringu i reklamie. Photoshooty, reklamówki i eventy zabierają większość ich czasu, i to w ten sposób "zapełniają sobie" czas pomiędzy kolejnymi produkcjami.
Tyle ode mnie, Pyra out. ;)
Pyra w Korei
(Nie wiem, czy do dobrego komentarza odpisałam, uups)
Z poradnikami bywa ciężko,ale ta książka i twoja opinia mnie zainteresowała ;)
OdpowiedzUsuńJestem nią naprawdę pozytywnie zaskoczona, nie dość że dobrze się czyta to i rady sensowne.
UsuńI rozbraja mnie jej hasło reklamowe: "Zapomnij o starzejących się z godnością Francuzkach i osiągnij koreańską perfekcję." :D
Aww... bardzo chciałam mieć tą książkę ale.
OdpowiedzUsuńKsiążki zajmują miejsce, a mam przecież kindla.
Mam inne rzeczy do czytania.
I przeczytałam całego jej bloga.
Ale i tak kiedyś muszę ją mieć.
Kolejna książka do kolekcji. Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu też już wrażenia po przeczytaniu ;) Pozycja rzeczywiście fantastyczna i słowo "poradnik" nie do końca właściwie oddaje samą treść książki ^.^
OdpowiedzUsuń