1/26/2017 12:16:00 PM

Dramaland: październik - grudzień 2016

Dramaland: październik - grudzień 2016
Zima sprzyja dramom: ciepła kołdra, coś dobrego do picia i maratony same się robią. Nie przepadam za zimą w mieście, co innego piękne ośnieżone stoki, ale w stolicy naszego pięknego kraju czuję się wtedy zwykle przygnębiona, zmęczona i rozgoryczona. Dobrze, że są dramy :)


Dramy obejrzane:

Something About 1 Percent 



Typowy maraton dramowy, noc + kilka godzin następnego dnia i koniec. On, bogaty i humorzasty, ona, rozważna i romantyczna. Do tego dziadek tego pierwszego, który zapisze mu majątek tylko jeśli on się z nią ożeni. Nie znają się, nie rozumieją, ale podpisują kontrakt, że będą się umawiać. To oczywiście zawsze, przynajmniej w dramach, kończy się tak samo. Happy endu nie dało się uniknąć, oczywiście mieli różne zabawne problemy, ale z odcinka na odcinek mogliśmy obserwować jak się w sobie zakochują. Nie jest to moja drama życia, nie jest to nawet moja drama miesiąca, ale na czas choroby okazała się idealna. Jeśli już obejrzeliście wszystko, a chcecie coś pozytywnego, to jest drama dla Was :)

Thumping Spike 2  

Kolejny maraton i kolejny remake. Thumping Spike to drama dziejąca się w szkole, wśród zawodników siatkówki. Nie oglądałam pierwszej części, ale jak to jest z koreańskimi dramami, nie jest to kontynuacja, tylko zapożyczenie fabuły.  


Kolejna słodka drama w której nie dzieje się zbyt dużo, ale ogląda się bardzo dobrze. Mi się podobała, bardzo lubię Lee Won Geun (ostatnio polecałam Sassy Go Go), Kim So Eun też występowała w wielu dramach, ale nadal jest kojarzona głównie z BOF. On jest popularym zawodnikiem, który odchodzi z klubu aby poświęcić się edukacji, oczywiście jego znany i bogaty ojciec jest przeciwko. Ona jest najlepszą studentką na roku, więc on postanawia się z nią zakolegować aby mieć dobre stopnie. W tle mamy siostrę bliźniczkę, siatkówkę oraz rywalizację z kapitanem szkolnej drużyny.


First kiss for seventh time

Zastanawiałam się czy w ogóle o tej "dramie" pisać, bo to po prostu reklamówka LOTTE Duty Free Mall, ale występuje w niej wieeeeeelu popularnych aktorów, momentami bywa śmieszna i dla zabawy można ją obejrzeć.  Główna bohaterka pomaga "aniołowi miłości" znaleźć paszport i dzięki temu dostaje 6 kart, codziennie spotyka się z innym aktorem, który w tej fantazji pełni jakąś rolę. Dzięki magii ona też zyskuje moce, których normalnie nie posiada (np. jest byłą tajną agentką w odcinku z Chang Wookiem, który jest zrobiony w stylu Healera). Bardziej mnie ta drama śmieszyła niż wzruszała, bo wszystko jest sztuczne do obłędu, ale każdy odcinek ma 10 min, więc ogląda się szybko. 



Sweet Stranger and me  

Drama, która miała potencjał, ale komplikacje w środku urosły do takiego stopnia, że zrobiły się bez sensu i sprawiły, że odechciało mi się ją dalej oglądać.  Stewardessa odkrywa, że zdradza ją chłopak, umiera jej matka i okazuje się, że ma ojczyma w swoim wieku. Przez jakiś czas fabuła ma sens, wierzymy we wszystko, w okolicy 6 odcinka sytuacja się wyjaśnia i jak dla mnie drama mogłaby się zakończyć. Ale nieeeeee, to czas na choroby, mafię, śmierci i w ogóle. MASAKRA. Z 8 odcinków oglądałam z zainteresowaniem, później przewijałam, przewijałam, obejrzałam końcówkę i dałam 6 na 10. Kim Young Kwang i Lee Soo Hyuk niestety nie uratowali tej dramy. Bardzo mi przykro, ale główna bohaterka mnie do siebie nie przekonała i moim zdaniem była trochę za stara :(



Romantic Doctor, Teacher Kim

Taaak, to była dobra drama! Wysoka oglądalność, dobrzy aktorzy, ciekawa historia i trzymające w napięciu operacje. Moim zdaniem o 4 odcinki za dużo, ale inaczej się w sumie nie dało, przy 16 odcinku wiele spraw nie było jeszcze wytłumaczonych. Romans bardziej z boku, chociaż pierwszy odcinek, intro do ich relacji, podobał mi się najbardziej. Do dram o lekarzach mam sentyment po amerykańskim ER, ale polecam nie tylko fanom gatunku. 



Goblin 



Swoją przygodę z Goblinem opisywałam regularnie na facebooku, powstał też post o 5 powodach dla których powinniście obejrzeć tę dramę. Ostatni odcinek był 6 dni temu, a ja nadal mam złamane serce.


Na facebooku prowadziłam z Wami rozmowy, więc wiem, że nie wszystkim ta drama przypadła do gustu tak bardzo jak mi. Nie wiem na czym to polega, ale wpasowała się w mój nastrój, nastawienie i ogólną melancholijność. Wiedziałam, że tak się skończy, niestety po 6 odcinku byłam już w stanie powiedzieć, że niektóre rzeczy na pewno się wydarzą. I wydarzyły. W niczym to nie pomogło, przeżywałam wszystko bardzo mocno (ale ja płaczę nawet na reklamach, więc jestem specjalnym przypadkiem). Z ręką na sercu przyznaję, że jest to jedna z moich ulubionych dram, a soundtrack jest wybitny. Gong Yoo OPPA 4 ever <3 




To miała być drama na pocieszenie po Goblinie. Już skończona, bardzo pozytywna, dwie nocki i z głowy. Wydawało mi się, że ciężko będzie zrobić sensowną dramę o dziewczynie podnoszącej ciężary, którą zagra jedna z ładniejszych i szczuplejszych aktorek, ale udało się. To bardzo ciepła, pozytywna i romantyczna drama. Relacja głównych  bohaterów, Bok Joo i Joon Hyonga rozwija się dosyć szybko, kilka ostatnich odcinków jest po prostu przesączonych miłością, wsparciem i uroczymi scenami chwytającymi za serce. Podoba mi się sposób w jaki pokazano ich relację, jej podstawą jest wzajemne wsparcie, co wg mnie jest bardzo ważne w związku, a  tu zostało pokazane idealnie. Między aktorami jest wspaniała chemia, wcześniej znali się jako modele, mają sporo wspólnych sesji i na ekranie widać te emocje. Albo są aż tak dobrymi aktorami, albo coś jest na rzeczy :D





Cierpię i szukam ucieczki w dramach :D Oglądam teraz Missing 9 i Introverted Boss. 


1/18/2017 01:40:00 PM

Straszne historie, czyli czego boją się Koreańczycy.

Straszne historie, czyli czego boją się Koreańczycy.
Ktoś z Was pamięta jeszcze nasze posty o koreańskich przesądach i zabobonach? (część 1, część 2) Przerażające motyle, zabójcze wentylatory, sny o świniach... jakby tego było mało Koreańczycy, szczególnie w lecie, lubią opowiadać sobie różne straszne historie (zimny pot na plecach skutecznie studzi w gorące dni ;) ). My opowiemy Wam kilka z tych najpopularniejszych.

Zabójca z windy (엘리베이터 살인자)

Wracając późno do mieszkania powinniśmy uważać na to z kim przyjdzie nam jechać windą. Bardzo prawdopodobne będzie, że wsiądzie do niej zamaskowany pasażer, który zaczeka aż wybierzemy piętro, po czym wybierze jedno niżej. Wszystko będzie dobrze do momentu pierwszego postoju. Tajemniczy mężczyzna wychodząc z windy krzyknie "Do zobaczenia na następnym piętrze!", a my kontem oka dostrzeżemy nóż w jego ręce. Kolejne sekundy to czekanie na nieuchronną śmierć z rąk seryjnego mordercy. Koreańczycy twierdzą, że najgorszy w tym wszystkim jest moment pomiędzy usłyszeniem naszego wyroku z ust wariata, a zobaczeniem go na kolejnym piętrze. Krążą plotki, że właśnie przez tę historię w koreańskich windach pojawił się przycisk „Stop”, który może uratować nam skórę.

cr: tistory.com

Sezam w celach kosmetycznych (미용깨) 

Miejska legenda, która wyjątkowo trafie wpisuje się w koreańskie dążenie do piękna i doskonałości. Młoda uczennica usłyszała kiedyś o cudownej metodzie na poprawienie cery. Piękną skórę miała zapewnić kilkugodzinna kąpiel w wodzie wymieszanej z ziarnami sezamu. Nastolatka zamknęła się na tak długo w łazience, że zaniepokoiło to jej matkę, która w końcu nie wytrzymała i postanowiła wygonić córkę z wanny. Po wejściu do łazienki omal nie zemdlała widząc córkę całą pokrytą masą czarnych kropek, jakimś sposobem ziarna sezamu weszły w pory dziewczyny. Jednak tym co na prawdę przeraziło jej matkę, było szaleństwo w oczach nastolatki, gdy wygrzebywała wykałaczką sezam ze skóry.

Innym, jeszcze bardziej obrzydliwym, wariantem tej historii jest wersja z karaluchem. Mężczyzna znalazł w internecie informację, że dobrą metodą na walkę ze złą cerą jest złapanie karalucha i wsadzenie na noc pod poduszkę. Nieszczęśnik postąpił zgodnie z zaleceniem, ale rano nigdzie nie mógł znaleźć karalucha, pod poduszką też oczywiście już go nie było. Pobiegł do lustra sprawdzić czy zadziałało i skóra jest już piękna, zadowolony, że jest lepiej ubrał się i wyszedł do pracy. Następnego ranka twarz zaczęła go bardzo boleć, przyjrzał się skórze z bliska i zobaczył, że jego pory są zapchane przez jajeczka karalucha.

cr: bbs.ruliweb.com

Duch z Jayuro (자유로 귀신)

To jedna z najpopularniejszych i najstraszniejszych miejskich legend. Chodzi o autostradę znajdującą się na obrzeżach Seulu, miejsce to owiane jest niesławą ze względu na stosunkowo dużą ilość wypadków do jakich tam dochodzi. Wiele osób twierdzi, że przyczyną jest słaba widoczność na drodze spowodowana częstymi mgłami, ale oczywiście istnieje także teoria na temat bardziej paranormalnego powodu zaistniałej sytuacji. Za kolizje odpowiada przerażający duch. Podobno podczas nocnych przejażdżek kierowcy mogą zauważyć pewną postać stojącą na poboczu. Na pierwszy rzut oka jest to kobieta która nosi czarne okulary. Kierowca dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że kobieta ma wydrążone oczodoły, przez które można zajrzeć w samą otchłań piekieł. Szok i strach prowadzą do zguby prowadzącego. Istnieje kilka teorii tłumaczących pochodzenie zjawy. Według najpopularniejszej jest to zabłąkana i rządna zemsty dusza kobiety. W 2002 roku młoda dziewczyna została zamordowana w pobliżu autostrady, podobno jej ciało zostało zbezczeszczone i morderca zdecydował się zabrać oczy swojej ofiary. Niewidząca zjawa błąka się teraz w okolicy miejsca swojej śmierci. 

Temat ducha z Jayuro pojawił się w kilku programach telewizyjnych, gdzie egzorcyści i inni spece od kwestii nadprzyrodzonych starali się rozprawić ze złowrogą energią.

cr: tistory.com

Kobieta w czerwonej masce (빨간마스크) 

Historia wywodzi się z Japonii, ale powstała również jej koreańska wersja. Jeśli któregoś dnia podczas przechadzania się ulicami Seulu zobaczycie kobietę w czerwonej masce zakrywającej usta to pora szybko brać nogi za pas i modlić się, żeby kobieta was nie zauważyła. Legenda głosi, że owa niewiasta w chirurgicznej masce zadaje nam dość proste pytanie. Chce wiedzieć czy jest piękna. Kiedy odpowiemy, że nie, kobieta wyciąga skalpel i rozcina nam usta. Jeśli odpowiemy, że dziewczyna jest piękna to serwuje nam uśmiech od ucha do ucha. Inna wersja tej historii nawiązuje do koreańskiej manii na temat różnych grup krwi. W tym wariancie kobieta rozcina nam twarz w zależności od naszego typu krwi (Grupo 0 strzeż się!).

Według tutejszych podań kobieta była opętana manią piękna, więc poddała się operacji plastycznej. Niestety coś poszło nie tak i dziewczyna została oszpecona. W efekcie swojej tragedii kobieta popadła w szaleństwo i zaczęła mordować napotkanych mężczyzn.



Gazowana babcia (사이다 할머니) 

To jedna z nowszych miejskich legend. Chodzi mianowicie o pewną staruszkę, która dodaje do napojów gazowanych środki owadobójcze. Istnieją dwie wersje tej historii. W pierwszej z nich podczas spaceru ulicami miasta można napotkać bardzo miłą i gadatliwą babcię, która zaczepia przechodniów prosząc o przysługę. Po tym jak jej pomożemy, w zamian zostaniemy nagrodzeni niezwykle popularnym napojem, oczywiście już zatrutym. Po kilku dniach umrzemy w męczarniach. W drugim wariancie wspomniana staruszka chodzi po sklepach osiedlowych i podmienia butelki napoju gazowanego na swoją truciznę. W ten sposób chce ona wykończyć wszystkich, którzy spożywają ten niezdrowy dla organizmu trunek.

Historia jest oparta na faktach, rzeczywiście w 2006 roku wyszła na światło dzienne sprawa babci, która w ten sposób truła ludzi (Coca-cola wycofała przez to całą partię napojów).

O sprawie mówiono nawet w wiadomościach, cr: enews24

To tylko kilka ze strasznych, koreańskich historii, ale pamiętajcie, nigdy nie wiadomo kogo lub co spotkacie wracając późno do domu opuszczonymi koreańskimi uliczkami...

1/12/2017 11:29:00 AM

Planowanie podróży do Korei - 3 miesiące do wyjazdu

Planowanie podróży do Korei - 3 miesiące do wyjazdu
Nie grzeszę cierpliwością, lubię mieć wszystko na już, plany i zadania realizuję szybko (o ile realizuję), na zakupach decyzje podejmuję w trzy minuty, nie mam problemu z wydawaniem pieniędzy na rzeczy, które chcę (albo na takie, które mi się wydaje, że chcę), szybko się nakręcam na nowe pomysły, a wtedy chcę je realizować od razu. W związku z tym, że nie zawsze się da, przyspieszam to planowaniem. Lecę do Korei za trzy miesiące (3!!!) co wydaje mi się bardzo długim okresem czasu. Lecę na wiosnę, a zima w pełni, więc wydaje mi się, że już nigdy nie będzie ciepło, ten dzień nie nadejdzie, a ja zostanę pod kołdrą i w piżamie już na zawsze. 

Chcąc przybliżyć sobie wyjazd, będę go planowała. Poniżej pierwsze kroki i to co trzeba zrobić najpierw, aby Wasz (i mój) wyjazd do Korei był niesamowitym przeżyciem, a całe doświadczenie zaczęło się dużo wcześniej niż Wasza (i moja :D) noga stanie na koreańskiej ziemi. Poniższe kroki są do wykonania mniej więcej na 3 miesiące przed wyjazdem. Oczywiście to tylko wskazówki, wszystko możecie robić jak chcecie, kiedy chcecie i w dowolnej kolejności :)

1. Daty i bilet 


Pierwsza kwestia to oczywiście ustalenie daty. Im ona jest mniej sztywna tym lepiej dla możliwości wyboru biletu i oszczędności. Zwykle wybieram daty pod bilet, czyli najpierw sprawdzam jakie są ceny, kiedy i gdzie jest najtaniej, a dopiero później liczę ile to dni i proszę o wolne. Najbliższy wyjazd do Korei zaplanowałam inaczej, w tym roku Wielkanoc wypada później, a na majówkę jest dużo wolnego, więc najpierw sprawdziłam jak najwięcej wolnego mogę mieć, poprosiłam o to, dostałam zgodę i dopiero wtedy zaczęłam szukać biletów. 

Do elastycznego szukania polecam Wam skyscanner i kayak 

Ten pierwszy posiada opcję szukania po najtańszym miesiącu i pokazuje Wam rozkład cen. Kayak za to wyróżnia się funkcją explore, dzięki której widać mapę całego świata i oznaczone na niej ceny, ta opcja przydaje się też gdy szukam dobrych połączeń z Korei, gdybym chciała z niej gdzieś polecieć, na przykład loty do Japonii są tanie (tak podróżowałam w maju 2016).


Jak widzicie, z Seulu można się dostać dosyć tanio do różnych miast w Chinach, na Tajwan czy właśnie do Japonii. 

Ja do Korei lecę tym razem KLM, mam przesiadkę w Amsterdamie, więcej jeden krótki i jeden długi lot. Jest to zdecydowanie typ połączenia, który wolę (zamiast dwóch długich). Różnica do lotu bezpośredniego była zbyt duża (prawie 1500 pln), więc nie brałam go pod uwagę. 

2. Festiwale i święta


Warto sprawdzić czy w czasie Waszego pobytu odbywa się jakieś wydarzenie lub święto, w którym chcielibyście wziąć udział i może wpłynąć na trasę waszej podróży. Na stronie visitkorea znajduje się bardzo sprytna wyszukiwarka, która pozwala na wpisanie dowolnego przedziału dat i wyszukuje festiwale, które są już zaplanowane. Link.

Ja będę w Korei przez miesiąc, od początku kwietnia do końca pierwszego tygodnia maja, i festiwale, które znalazłam to, między innymi: Taen Tulip Festival, Lotus Latern Festival i CeraMIX.

Będą też oczywiście urodziny Buddy- to właśnie Lotus Latern Festival będzie nas do tego przygotowywał. Zapowiada się dużo ciekawych rzeczy. 


Wydaje mi się, że wezmę udział we wszystkich trzech, nie jestem tylko jeszcze w 100% przekonana do tego ceramicznego :) Tulipany uwielbiam i nie byłam jeszcze w tej okolicy, więc myślę, że to dobra okazja na wycieczkę.

Jak widzicie, sprawdzenie świąt już zaplanowało mi dwie rzeczy. Na początku maja planowałam polecieć na Jeju, ale w związku z urodzinami Buddy zostanę w Seulu i na Jeju wybiorę się wcześniej. Poza tym wiem, że pojadę do Taean-gun gdzie obywa się festiwal tulipanów. Okolica jest piękna, więc może poświęcę na to kilka dni. Plaża Mallipo jest uważana za jedną z trzech najpiękniejszych w Korei, więc im później tam pojadę, tym będzie cieplej :)

Pewnie nie będzie tak:

cr: blog.daum.net

tylko tak:

cr: blog.daum.net

3. Zapisy i koncerty 


Są takie miejsca, na które trzeba się zapisywać i trzeba robić to z wyprzedzeniem. Należy do nich Blue House (Cheong Wa Dae), którego zwiedzanie wydaje się być ciekawą atrakcją, ale zapisać się trzeba dużo wcześniej. Jeśli dodatkowo chce się mieć duży wybór dni i godzin, to trzy miesiące wcześniej nie wydają się być "za wcześnie". Do rezerwacji potrzebne są dane z paszportu i link do rezerwacji tu. Ja tam będę 11 kwietnia, gdyby ktoś miał ochotę na wspólne zwiedzanie :D

Kolejne takie miejsce to T.UM- SK Telecom i ich wystawa życia w przyszłości, nowych technologii oraz rozwiązań, które te firma planuje wprowadzić. Byłyśmy na zwiedzaniu dwa lata temu i to doświadczenie wspominamy bardzo dobrze. Jako jedyni obcokrajowcy miałyśmy zapewnioną specjalną Panią, która nam wszystko tłumaczyła :D Warto zapisać się z wyprzedzeniem, zwłaszcza, że w tym roku wystawa rusza po remoncie i ma być jeszcze więcej atrakcji. Rezerwacja minimum dwa tygodnie przed planowaną wizytą, link tu.



Warto pomyśleć już dziś również o koncertach. Na pewno sami najlepiej wiecie gdzie i kiedy grają Wasi ulubieni wykonawcy, ale małą ściągę koncertów odbywających się w Seulu, znajdziecie tu. Wyczytałam tam właśnie, że Coldplay będzie miał występ podczas mojej obecności :D Najwięcej widać na dwa miesiące do przodu, więc zajrzę jeszcze za jakiś czas. Na tej stronie pokazują się również wydarzenia takie jak spotkania z fanami, na przykład w marcu odbędzie się Fan Meeting z Lee Min Ho.

4. Konkursy i nietypowe rzeczy 


Co się kryje pod "nietypowe rzeczy"? Wszystko co przyjdzie Wam do głowy, a nie można tego zdobyć normalną drogą. To czas na napisanie do YG czy możecie w ramach przygotowania pracy na studia wybrać się na zwiedzanie ich budynku, to czas na wyszukanie adresów różnych telewizji i dowiedzenie się w jaki sposób można dostać się do publiczności ich show, to czas na zapisy na lekcje gotowania, nauki koreańskiego, wywiady, biegi uliczne i inne rzeczy, o których marzycie. Co jakiś czas obywają się też konkursy w których można wygrać wycieczki, zwiedzanie, zniżki czy bilety, o których informujemy Was na naszym facebooku. W związku z tym, że do wyjazdu macie jeszcze dużo czasu, warto się zatroszczyć o rzeczy, na które później może go zabraknąć. Ja właśnie zabieram się za ten punkt i w następnej części tego posta, czyli gdy do wyjazdu zostaną 2 miesiące opowiem Wam co zrobiłam, czego się dowiedziałam i co już zaplanowałam. Planuję znaleźć grupę na wspólną wędrówkę górską, mam zaprzyjaźnioną ekipę biegaczy, chciałabym się umówić z jakimiś blogerkami, wybieram się na uczelnię, chciałabym wziąć udział w czymś nietypowym jak na przykład lekcja gotowania lub ponownie wybrać się na kilka dni do świątyni. Planów mam sporo i to jest czas aby je wszystkie uporządkować :)




Aby dawkować sobie przeżycia organizacyjne na tym się skupiam na 3 miesiące przed wyjazdem, w kolejnej części kolejne punkty oraz odpowiedzi na Wasze pytania. Zaczęłyśmy zbierać je przez facebook, ale czekamy również na Wasze komentarze pod tym postem. Na pewno więcej powiemy o telefonach, kartach sim i dostępności internetu. Poprzednie części planowania podróży do Korei: 1 i 2.

1/03/2017 02:57:00 PM

Tteokbokki - koreańskie kopytka

Tteokbokki - koreańskie kopytka
Tteokbokki (떡볶이) to chyba najpopularniejsze uliczne danie Korei. Kusi intensywną czerwoną barwą i dużymi ryżowymi kluskami (kopytkami?), kusi tak bardzo, że stało się bohaterem naszych najnowszych prób kulinarnych.


Okazuje się, że ta z pozoru prosta potrawa ma długą historię. Pierwsze wzmianki o niej pojawiły się pod koniec XVIII wieku w koreańskiej książce kucharskiej "Siuijeonseo", jednak historycy twierdzą, że danie na pewno było jadane już wcześniej. Jego obecności doszukano się również w książce medycznej "Shik nyo chanyo" (식료찬요) napisanej w drugiej połowie XV wieku (Jak leczyć dobrze dobranym jedzeniem).

Tteokbokki przez długi czas było jedzone na dworze królewskim, zanim trafiło do kuchni i garnków zwykłych mieszkańców Korei. Współcześnie danie jest ostre w smaku, ale początkowo było dużo łagodniejsze, doprawiane jedynie sosem sojowym. Zmieniło się to około roku 1950. Do klusek zaczęto dodawać ostrą pastę gochujang na bazie chili oraz wszystko inne co znalazło się w zasięgu ręki kucharza. Od tego czasu powstało wiele wariantów i unowocześnień; z dodatkiem ciastek rybnych, gotowanych jajek, owoców morza, curry, mandu (koreańskie pierogi), glonów, mięsa, makaronu (tz. rabokki czyli ramyeon + tteokbokki). Są nawet warianty inspirowane kuchnią włoską!

Legenda miejska głosi, że pierwsze "ostre tteokbokki" sprzedano na Sindang-dong w Seulu i nadal jest to okolica znana z tego dania i nazywana Sindangdong Tteokbokki Town (신당동떡볶이골목).

cr: Visit Korea

Kto jest stałym czytelnikiem naszego bloga ten wie, że kiedy zabieram się za gotowanie to zazwyczaj brakuje mi połowy składników i zaczynam improwizować. Czego zabrakło tym razem? Oczywiście klusek z mąki ryżowej. Najbliższy sklep z azjatycką żywnością był za daleko, więc ambitnie postanowiłam sama ulepić kopytka. I tu pojawiła się kolejna przeszkoda. Kluski kluskami, ale do ich przygotowania potrzebna jest mąka, a ryżowej oczywiście w domu brak. Potrzeba matką wynalazków, więc z trudem wygrzebałam z odmętów szafki ryż (oczywiście brązowy, bo biednemu zawsze wiatr w oczy i nawet białego ryżu w domu nie ma) i przystąpiłam do dzieła. Nie będę Was tu zanudzać procesem tworzenia mąki i lepienia kopytek, ale gdyby ktoś chciał to piszcie w komentarzach ;) (tu wersja po angielsku).  Po walce stoczonej z kluskami zabrałam się (w końcu) do przygotowywania właściwego dania.

Składniki: 
  • 400 g klusek ryżowych (kupione w sklepie lub własnoręcznie ulepione) 
  • 1 łyżka pasty paprykowej gochujang (pasta chili)
  • 1 łyżeczka cukru 
  • szczypta soli 
  • 2 cebule
  • szczypiorek
  • 1 łyżka bulionu (najlepiej rybnego/ z dodatkiem anchovies)

Dodatki: 

Wszystko co wpadnie Wam w ręce, ale ja polecam gotowane jajka, glony, marchew, ciastka rybne, kimchi. 


Krok 1: Zeszklić, pokrojoną w piórka, cebulę na patelni i dodać do niej szklankę wody oraz bulion. Doprawić łyżką pasty chili, łyżeczką cukru i szczyptą soli. 

Krok 2: Dodać pokrojony szczypiorek +wybrany przez Was dodatek (tu jajko na twardo, które dodałam dopiero na talerzu, ale równie dobrze można je wrzucić od razu na patelnię).

Efekt końcowy

Krok 3: Dodać kluski ryżowe i gotować do momentu kiedy zrobią się miękkie, czyli jakieś 10-15 minut. 

I... to właściwie koniec. Danie jest proste i szybkie, zresztą nie bez przyczyny, street food właśnie taki powinien być. Smacznego!

O, a takie ładne tteokbokki jadłyśmy na Korea Festival dwa lata temu :D


[EDIT]

Pojawiło się pytanie o przepis na domowe kopytka, więc poniżej szybki instruktarz :D

Krok 1: Do klusek potrzebna jest mąka ryżowa, więc jeżeli nie mamy jej pod ręką to trzeba ją zrobić samemu. 2 kubki ryżu wrzucamy do miski i zalewamy wodą, ryż powinien się moczyć przez jakieś 8-12 godzin, więc najlepiej po prostu zostawić go na noc.

Krok 2: Namoczony ryż odcedzamy z wody i mielimy (Ryż jest miękki, więc zwykły robot kuchenny powinien dać radę). Powstanie nam lekko wilgotna mąka ryżowa.

Krok 3: Mamy mąkę, czas się zabrać za kluski. W misce mieszamy mąkę, łyżeczkę soli i szklankę wody, powinna powstać z tego grudkowata masa.

Krok 4: Masę przesypujemy na wilgotną gazę (papier do pieczenia też się sprawdzi) i gotujemy na parze/w kąpieli wodnej przez około 20 minut, co jakiś czas mieszając.

Krok 5: Zaparzoną mąkę przekładamy na stół i wyrabiamy aż do uzyskania jednolitego, gładkiego ciasta (Ciasto jest bardzo lepkie, więc najlepiej zabezpieczyć stół i ręce mąką lub odrobiną oleju).

Krok 6: Wyrobione ciasto formujemy w długie wałki i kroimy na mniejsze kawałeczki (jak polskie kopytka).
Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger