3/02/2016 03:53:00 PM

Herbata w Korei

Dziś zapraszamy na gościnny wpis Łukasza prowadzącego blog Dado - moja droga herbaty, którego poznałyśmy na Międzynarodowym Dniu Herbaty. Jako że nasza wiedza o herbacie jest dość ograniczona (sprowadza się do jej picia) Łukasz zgodził się podzielić swoją :D


***

Choć Korea nie jest pierwszym krajem, który przychodzi do głowy, gdy słyszy się słowo "herbata" (i są ku temu powody), to warto jednak wiedzieć, że znajduje się ona na herbacianej mapie świata, a jej pozycja z każdym rokiem się umacnia.

Przy czym warto pamiętać, że samo rozumienie słowa "herbata" bywa najczęściej w Korei odmienne od naszego. "Cha" (차 / 茶) oznacza właściwie wszystko, co można zalać wodą, niekoniecznie nawet gorącą i wypić z większym lub mniejszym smakiem. Stąd mnogość herbat owocowych, korzennych, orzechowych, zbożowych. Ich wybór jest przeogromny i na pewno każdy znajdzie tam coś dla siebie. 


cr: Dado - moja droga herbaty

A jak się ma sprawa z herbatą właściwą, czyli naparem z liści krzewu herbacianego (Camellia sinensis)?

Najpierw nieco historii. Tak, wiem, nie każdemu chce się czytać nudne fakty, daty i tym podobne. Obiecuję, że będzie krótko, zwięźle i, mam nadzieję, przystępnie.

Herbata pojawiła się w Korei w czasach dynastii Shilla (VII-X w) i kultura jej picia związana była z buddyzmem. Miała się całkiem dobrze aż do nastania dynastii Joseon (XIV w), kiedy buddyzm stracił na znaczeniu na rzecz konfucjanizmu. Malejące oddziaływanie buddyzmu oznaczało ciężkie czasy dla kultury picia herbaty, ponieważ konfucjanizm wolał wino ;) Plantacje herbaty przetrwały właściwie tylko tam, gdzie pozostali mnisi buddyjscy.

Ale nie oznacza to, że mieszkańcy Korei masowo przestawili się na alkohol i wodę, choć wiadomo, że za kołnierz nie wylewają ;) W tych czasach na popularności zyskały właśnie te wszystkie pozostałe napary z czego się tylko da, bo każdy chce się napić czasem czegoś ciepłego.

A sama herbata? Wegetowała sobie zepchnięta na margines. W początkach XX wieku okupujący Koreę Japończycy próbowali rozwinąć uprawę i produkcję herbaty, wprowadzili stosowane u siebie techniki obróbki, jednak nadal nie zdołali przywrócić stanu sprzed kilkuset lat. Dopiero koniec XX wieku i wzrost światowego zainteresowania herbatą sprawił, że również Korea sięgnęła po swoje zakurzone dziedzictwo. Zaczęto produkować więcej, powstały nowe plantacje, a na drugim końcu łańcucha produkcyjnego pojawili się miłośnicy herbaty, coraz częściej zrzeszeni w grupy. Obecnie w Korei, podobnie jak w Chinach i Japonii, kulturę herbacianą i umiejętności parzenia herbaty można doskonalić na specjalistycznych kursach. Plantacje herbaciane chętnie przyjmują turystów, np. znane plantacje w Boseong (보성).



Co właściwie oferują koreańscy producenci herbaty?

Większość ich produkcji, to herbata zielona, zarówno pieczołowicie ręcznie produkowana na południu półwyspu, jak i wersja bardziej masowa, produkowana mechanicznie, głównie na wyspie Jeju (제주). W zależności od zbioru uzyskuje się określoną jakość liści, najlepsza i najdroższa jest zielona herbata z pierwszych zbiorów zwana Ujeon/Woojeon (우전), następnie herbata Sejak (세작), Jungjak (중작) i Daejak (대작).


Herbata Woojeon, cr: Dado - moja droga herbaty

Zielona herbata z Korei podczas produkcji podprażana jest na wielkich patelniach, podobnie jak w Chinach, można jednak znaleźć też herbatę produkowaną na sposób japoński, z użyciem pary wodnej - taka herbata nazywana jest Jeoncha (전차), co jest koreańskim odpowiednikiem wyrazu "sencha". Do wyboru jest także herbata z dodatkiem prażonego ryżu Hyeonminokcha (현미녹차), herbata sproszkowana (odpowiednik japońskiej matcha), czy zyskująca na popularności Balhyocha (발효차), czyli unikalna koreańska herbata fermentowana (obecnie w Polsce jeszcze niedostępna).


cr: Dado - moja droga herbaty

Wyjątkowy, charakterystyczny smak herbaty z Korei ma wielu wielbicieli, a tradycyjna koreańska ceremonia herbaciana łączy w sobie mistycyzm ceremonii japońskiej ze swobodniejszą atmosferą chińskich spotkań herbacianych. Macie swoje ulubione rodzaje herbat z Korei?

13 komentarzy:

  1. O kurcze, nie spodziewałam się elementów historycznych w tak pozornie prostym poście. Bardzo ciekawe. Aż mam ochotę napić się jednej z ich herbat!

    Pozdrawiam,
    www.hoe-e.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część z nich jest dostępna w Polsce, więc nic tylko siadać i pić :D

      Usuń
  2. "Zakurzone dziedzictwo"! Uwielbiam jak Łukasz pisze! Bardzo ciekawe, lekkie i aromatyczne informacje. Ja lubię herbatę z prażonym ryżem, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia. Dzięki za tekst!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak! Łukasz potrafi korzystać z takich smaczków, które świetnie mogą tekst udoskonalić, przez co czyta się go wyśmienicie... Jest tak samo wyśmienicie, niczym degustacja koreańskiej herbaty! :)

      Usuń
  3. Łukaszu, świetny wpis! :D W Tobie nadzieja, że informacji o herbatach koreańskich będzie więcej i więcej, informacji zgrabnie splecionych z historią i kulturą Korei. A ja tymczasem idę zaparzyć sobie jedną z moich ulubionych koreańskich herbat - Darack`a z Juk-ro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łukaszu, fajny wpis :). Najbardziej podobało mi się to, że w krótki i przystępny sposób przedstawiłeś historię i obecną sytuację herbaty w Korei. Na początek przygody z koreańską herbatą taki wpis jest idealny :). Jeżeli ktoś chce poznać więcej szczegółów dotyczących herbaty w Korei, zapraszam do lektury ostatniego wpisu na moim blogu: http://mycupofgreentea.blog.pl/2016/02/23/przewodnik-po-herbatach-cz-1-korea-poludniowa/. Pozdrawiam, Agnieszka z bloga mycupofgreentea.

    OdpowiedzUsuń
  5. A herbata z prażonego ryżu? Czy to nie herbata i nie Korea? Gdzieś czytałam, że to piją i to taki "ich" napój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W poście była wspominana Hyeonminokcha (현미녹차), czyli zielona herbata z dodatkiem prażonego ryżu, ale Tobie pewnie chodzi o Hyeonmicha (현미차), czyli właśnie napar z samego prażonego ryżu. Jak najbardziej w Korei występuje, tak samo zresztą jak napary z jęczmienia czy kukurydzy, ale nie można nazwać tego herbatą, bo nie zawierają w sobie herbaty jako takiej, bardziej prawidłowe będzie nazywanie tego "naparem" :)

      To tak jak u nas np. herbata rumiankowa czy miętowa, przyjęło się nazywać je herbatami, ale tak naprawdę nie ma w nich nawet grama herbaty :D

      Usuń
    2. Mi się ich ryżowa jeszcze z naszą zbożową kojarzy i smak podobny momentami.

      Usuń
    3. O racja, jak to teraz napisałaś to rzeczywiście, w smaku podobne :D

      Usuń
  6. Jako herbatopijca i herbatoholik musiałam wypróbować herbat z rożnych krańców świata, także i tych które pije się w Korei.Może miałam nie taką jak powinnam mieć, bo smakiem nie różniła się od innych zielonych jakie kupowałam w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet między zielonymi herbatami są różnice smakowe ;)

      Usuń
  7. chyba czas na chwilę odstawić ukochaną yerba mate i spróbować czegoś innego, nowego; dzięki za ten artykuł

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 My Oppa's Blog , Blogger