Pamiętam z dzieciństwa
stojące w przejściach podziemnych budki fotograficzne. Za
niewygórowaną cenę oferowały prawie natychmiast pasek z kilkoma
zdjęciami. Przez jakiś czas były popularnym (tańszym) substytutem
fotografa gdy ktoś robił sobie zdjęcia do dowodu albo paszportu.
Zabawnie było wybrać się tam z koleżankami i zrobić serię fotek
z głupimi minami.
Teraz takich budek nie
widuję prawie wcale, przynajmniej w mojej okolicy, za to w Korei
znowu przypomniałam sobie jak zabawne to miejsca. Tak naprawdę to
dopiero w Korei odkryłam jak BARDZO zabawne to miejsca.
Sticker Photo Booths na początku były ogromnie popularne w
Japonii, ale bardzo szybko pojawiły się też w Korei. Istnieje masa
lokali z różnymi rodzajami kabin, w niektórych oferują dodatkowo
bezpłatne rekwizyty (peruki, okulary, a nawet hanboki).
wnętrze lokalu |
Pierwszy zakład mieścił się w Insadong, zrobiłyśmy tam sobie sesję w hanbokach. Kilka dni
później kiedy spacerowałyśmy po Myeongdong przyciągnęło nas
stoisko z schneeball (kruche ciasto w polewie). Obok było wejście
do kolejnego lokalu z fotobudkami, więc zaciągnęłam tam Kasię.
Myeongdong Myon to duży zakład z masą budek, już na wejściu fanów
hallyu wita ekran wyświetlający k-popowe teledyski, a lokal stał
się znany po wizycie Kwanghee i Sunhwy oraz Taemina i Naeun gdy
kręcili program „We Got Married”.
wspomniane schneeball, czyli Niemcy w Korei |
Weszłyśmy i znowu przez dobre pół godziny cykałyśmy sobie zdjęcia w różnych dziwacznych pozach. Nie całkiem odpowiadamy grupie docelowej (lata nastoletnie już dawno za nami), ale fajnie jest się tam wybrać i trochę powygłupiać. Po zrobieniu zdjęć czas na ich ozdabianie. Do fotografii można dodać napisy i obrazki...
Zmienić karnację, kolor włosów, dodać makijaż, wyszczuplić nogi, przedłużyć rzęsy, zmniejszyć nos, powiększyć oczy. Do tego dochodzi
jeszcze fantazyjne tło, zabawne dodatki, królicze uszy, kokardki,
gwiazdki. W automacie można zmienić wszystko co Ci nie pasuje,
stworzyć idealnego siebie. Trochę straszne. Po
pierwszej sesji zdjęciowej długo patrzyłyśmy na fotografie i zastanawiałyśmy
się czy to naprawdę my. Efekt był oszałamiający, wręcz „zbyt
idealny”, wyglądałyśmy jak woskowe laleczki, dlatego kolejna
próba odbyła się w budce, która tak bardzo nie poprawiała,
zdjęcia wyszły dużo bardziej naturalne.
efekty ;) |
Kilka praktycznych informacji:
- Budki są samoobsługowe i tylko na monety, ale w lokalu zawsze jest pracownik, który ma pod ręką bilon, albo pomoże gdy postanowimy popsuć budkę lub nie będziemy wiedzieć gdzie wypadają gotowe zdjęcia (to My! :D).
- Koszt to średnio 8000 wonów (czyli im nas więcej tym taniej od głowy).
- Im starsza maszyna tym mniej dodatków do wyboru i tym mniej można sobie "poprawić".
- Instrukcje są po koreańsku, ale zabawa jest tak intuicyjna, że łatwo się połapać.
- Liczy się czas, po zrobieniu zdjęcia automat odlicza sekundy na edycję zdjęć.
Chcielibyście zrobić sobie sesję w takiej fotobudce? Co sądzicie o "poprawianiu" siebie, czy to już nie lekka przesada?
Takie budki kojarzą mi się przede wszystkim z zabawą i miłym spędzaniem czasu ze znajomymi (niestety sama tego nie doświadczyłam), więc czemu nie zaszaleć jeszcze bardziej i siebie nie upiększyć? Pisząc upiększyć, nie mam na myśli dążenie do perfekcyjnego wyglądu, tylko wykreowanie zabawnych fot. W roli głównej my, a raczej nasze karykatury :P. Normalne, naturalne zdjęcia można zrobić wszędzie, dlatego nie uważam by były one przesadą :).
OdpowiedzUsuńZabawa jest super, ja (Daria) chyba się nawet trochę od nich uzależniłam ;) Z upiększaniem się zgadzam, jeżeli nadal pozostaje to formą zabawy :D Słyszałam, że niektórzy całkiem na poważnie zmieniają sobie wszystko co się da w takiej budce i dołączają takie zdjęcia np. do CV :P
UsuńTo ciekawe u mnie w mieście w centrach handlowych potrafią być po 4 wciśnięte w rozmaite kąty XD
OdpowiedzUsuńA wiesz, że chyba wracają, też zauważyłam, że pojawiają się w centrach handlowych, chociaż nie mają tylu opcji co te w Korei :/
Usuń