Wychowywała się w Kazachstanie, z pochodzenia Koreanka. Od 17 lat mieszka w Polsce i z powodzeniem prowadzi w Warszawie własne Bistro Kim T&V.
Uczestniczka 2 edycji programu Top Chef.
Właśnie rusza z nowym projektem, rodzinną grą planszową "Królewski Kucharz", zachęcającą dzieci i rodziców do zdrowego odżywiania i wspólnego gotowania.
W październiku rozpoczyna również warsztaty kulinarne.
Udało nam się znaleźć informacje że pochodzi Pani z Kazachstanu, czy jest tam dużo koreańskich potraw?
Kuchnia Koreańczyków z Kazachstanu różni się i to mocno od kuchni w Korei Południowej. Jeżeli w
Kazachstanie pójdziecie do typowo koreańskiej restauracji to bardzo się
zdziwicie. Teraz już wprowadzają dania południowo koreańskie, ale
ja się wychowywałam na daniach wymyślonych przez moich pra pra pradziadków, robionych z tego co było pod ręką.
A co z daniami, które serwuje Pani w Bistro
Kim T&V?
Nie są typowo koreańskie, np.
marchewka po koreańsku, której w Korei Południowej nie podają,
podobnie jak bakłażan po koreańsku, którego też w Korei raczej
nie ma, ale u mnie w rodzinie to się robiło.
W restauracji podaje Pani również potrawy z różnych innych kuchni.
To lokal wielokulturowy, mieszanka kuchni rosyjskiej, ukraińskiej, gruzińskiej, polskiej i koreańskiej.
Jakie jest Pani ulubione danie?
Nie mam jakiegoś ulubionego dania,
jestem strasznym smakoszem. Dużo dań mi smakuje, z polskiej kuchni
też mi trudno wybrać. Uwielbiam polskie zupy np. żurek, którego
nie spotkasz nigdzie indziej na świecie.
W domu też gotuje Pani polskie
dania?
Nie gotuję w domu, przynoszę jedzenie
z restauracji (śmiech). Bardzo lubię gotować, ale po całym dniu w bistro w
domu wolę zrobić sobie przerwę.
A co z innymi aspektami życia, tym
jak wychowywali Panią rodzice, są obecne w Pani życiu, tym jak wychowuje Pani córkę?
Wychowuję córkę przede wszystkim w dużym poszanowaniu osób starszych. Mnie wychowywali w dużym szacunku do
osób starszych. Moje pokolenia, ale nie tylko w Kazachstanie czy
Korei, wszędzie, nikomu do głowy nie przyjdzie okazanie braku
szacunku starszym, w dzisiejszych czasach się to zdarza i to coraz
częściej. Córka starszych szanuje.
W Korei również kładzie się duży nacisk na szacunek do osób starszych.
Tak, tam nawet inaczej się zwraca.
Była Pani w Korei?
Tak. Moja siostra mieszka w Korei
Południowej. Studiowała w Polsce, poznała tu Koreańczyka z Korei
Południowej, wyszła za mąż i zamieszkali tam razem.
Czy Pani siostra też gotuje?
W domu się dużo gotowało. Siostra nauczyła mnie wielu przepisów koreańskich, bulgogi robię właśnie według jej receptury. Kiedy robimy razem placek po koreańsku zawsze krzyczy, bo ja robię je wielkie, a ona mówi, że powinny być małe (śmiech).
Zdradzi nam Pani swoją recepturę na kimchi?
Robię je zupełnie inaczej niż w Korei Południowej, tak jak się robiło u nas w domu. Kapustę pekińska
kroję na pół, moczę w solance, ale nie jak w koreańskiej
kuchni krótko, tylko dwa dni. Nie płuczę jej w wodzie, tylko odsączam, a następnie nacieram pastą, którą sama przygotowuję. Składa się z
mieszanki cebulek, imbiru, czosnku, papryczki ostrej i płatków chili. I
to jest moje kimchi, smakuje zupełnie inaczej, ale ja szczerze
mówiąc wolę moje bardziej (śmiech).
Poprosimy też o przepis na mandu z warzywami.
Nie podam! (śmiech) To jest mój sekretny przepis, nawet na warsztatach podam zmodyfikowaną wersję.
Jaka widzi Pani przyszłość lokalu i gry?
W weekend na Stadionie Narodowym podczas Warszawskiego festiwalu gier planszowych odbyła się promocja gry,
a poza tym chcemy się oczywiście dalej rozwijać.
Wzięła Pani udział w drugiej edycji
programu Top Chef, utrzymuje pani kontakty z pozostałymi uczestnikami programu?
Tak, nadal się spotykamy i jesteśmy w kontakcie. Ostatnio zostaliśmy zaproszeni do udziału w VI Opolskim Festiwalu Smaku gdzie odbył się pojedynek Top Chef vs Hell's Kitchen, bitwa na kluskę śląską. Ja robiłam kluski śląskie z bulgogi i kimchi, zniknęły w moment.
Dziękujemy za wywiad i poświęcony czas.
Ja również bardzo dziękuję.
W związku z tym, że Bistro KIM T&V mieści się w centrum Warszawy nie miałyśmy problemu z dojazdem i równo o 16:30 w drzwiach przywitała nas uśmiechnięta właścicielka. Trochę onieśmielone, to był nasz pierwszy wywiad, weszłyśmy do środka. Pomieszczenie jest małe ale bardzo przytulne: drewniane stoliki i krzesła, na ścianach wycinki prasowe, a za kontuarem przemiła obsługa. Zaczął się wywiad, od razu poprosiłyśmy o wyrozumiałość. Wcześniej przygotowane pytania szybko się skończyły, obejrzałyśmy grę i przystąpiłyśmy do konsumpcji. Jak można było się spodziewać, przy jedzeniu rozmowa potoczyła się lepiej. Na początku przystawki i od razu popłakałam się nad kimchi (nie ze wzruszenia) - mimo, że Pani Inessa robi je trochę inaczej i nie jest aż tak ostre jak koreańskie.
Pyszna jest też marchewka po koreańsku.
Najbardziej smakowały nam mandu.
- Z kapustą i grzybami mun
- Z mięsem
Pani Inessa w listopadzie planuje zorganizować warsztaty z kuchni koreańskiej, na które na pewno się wybiorę. W 4 godziny, pod jej czujnym okiem, na pewno nauczę się kleić mandu.
Zapraszamy na stronę internetową i facebook'a Bistro Kim T&V, oraz na facebook'a gry planszowej "Królewski Kucharz".
Aż chce się zjeść...
OdpowiedzUsuńdziwi mnie ze orodzona byla w kazakhstanie, ale nigdy nie slyshalem nic dobrego z jej ust o tym kraju. Nie gotue tez potraw kazahskich. Bylem w kazakhstanie i uwielbiam niektore z potraw kazahskich. Szkoda, ze jest tak niewdzieczna. Duzo to wskazuje na typowy obraz Koreanki.
OdpowiedzUsuńPani Inessa mówiła o Kazachstanie dużo dobrego, w końcu tam się wychowała. Zresztą wyraziła żal, że w programie nikt jej o ten Kazachstan nie pytał. Mówiła też,ze te dania są tylko inspirowanie Koreą, a robi po prostu to co robiło się u niej w domu. mieszkanka Kazachstanu i Korei. Niestety nie wiem jaka jest tradycyjna kuchnia Kazachstanu. Nie byłam tam, ale byłam w sąsiednim Kirgistanie (to blisko :D) jest tam duzo dan kuchni Koreanskiej, np bulgogi w każdej knajpie :D
Usuń